• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(37)/2019, dodano 4 listopada 2019.

Akcja szkalowania sędziów zorganizowana w Ministerstwie Sprawiedliwości

Odstąpienie od zabezpieczenia ważnych w sprawie dowodów w postaci komputerów oraz telefonów komórkowych uznać należy za błąd oraz brak profesjonalizmu. Można to skwitować określeniem „nieudolność”, ale także oczekiwać postawienia pytań o celowość zaniechań, bo przecież sprawa dotyczy prominentnych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.

Paradoksalnie decyzja mogła być podjęta szybko i sprawnie, bowiem w Ministerstwie Sprawiedliwości urzęduje osoba, będąca jednocześnie Prokuratorem Generalnym ze wszystkim atrybutami i uprawnieniami prokuratora przyznanymi mu przez „uniwersalną, ponad czasową” ustawę – Prawo o Prokuraturze. Być może nie mógł porozumieć się z Ministrem Sprawiedliwości, albo też pozostawał z nim w sporze i dlatego dualizm myśli, jak również kompetencji uniemożliwił podjęcie właściwych decyzji.

Podążając jednak dotychczasowym tokiem rozumowania „dobrozmianowych” elit w prokuraturze, należałoby zastanowić się, czy w tej sprawie dopełniono wszystkich obowiązków i czy instytucja poprawnie zrealizowała swoje powinności?

Dodatkowo wskazać należy, że taką postawą Prokurator Generalny potwierdził formułowane przez krytyków „dobrej zmiany” zarzuty o upolitycznieniu i braku obiektywizmu prokuratury, a także intencjonalnych działaniach jej kierownictwa. Potwierdził również zasadność postulatów o konieczności rozdzielenia funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej. Dziesiątki tysięcy spraw kryminalnych toczyć się będzie niezależnie od zainteresowania Prokuratora Generalnego, natomiast papierkiem lakmusowym dla pokazania elementarnej bezstronności będą te postępowania, które budzą zainteresowanie opinii publicznej, albo też mają wydźwięk polityczny i dotyczą aktualnie rządzących.

Wspominam o tym, zachowując powagę, bowiem nie zdarzyła się i zapewne szybko się nie zdarzy tego rodzaju afera sięgająca ministerstwa mającego w nazwie owo szczególne słowo „sprawiedliwość”, a obejmująca konkretnych sędziów zawdzięczających kariery Zbigniewowi Ziobrze. Co więcej, dotyczy ona szczególnej sytuacji, w której ze szczebli ministerialnych podejmuje się działania zmierzające do zdyskredytowania sędziów stających w obronie praworządności.

Z tego też względu należy domagać się profesjonalnego działania ze strony prokuratury, szczególnie w sytuacji wygłoszonego publicznie braku akceptacji dla tego rodzaju czynów ze strony Prokuratora Generalnego.

Okazuje się jednak, że słowa nie zawsze przekuwają się w czyny, a owa szkodliwość omawianych zachowań nie znalazła właściwej reakcji ze strony prokuratury. Nie budzi wątpliwości, że w kontekście doniesień medialnych (o ile są prawdziwe) istnieje podejrzenie popełnienia wielu czynów zabronionych. Po części znalazło to odzwierciedlenie w postanowieniu o wszczęciu śledztwa, w którym oprócz czynu z ustawy o ochronie danych osobowych uwzględniono także przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Zatem sama kwestia „mowy nienawiści” nie znalazła odzwierciedlenia w tej decyzji procesowej. W końcu przeprowadzone zostały w ministerstwie jakieś czynności, jednak zabezpieczenie komputerów jest w istocie spóźnioną namiastką prawidłowych działań.

W tym kontekście można z ubolewaniem stwierdzić, że prokuratura „dobrej zmiany” ma generalny problem z identyfikacją i ściganiem przestępczości związanej z szeroko rozumianą „mową nienawiści”. Na kanwie wielu niewyjaśnionych spraw tej kategorii w przestrzeni medialnej pojawiają się głosy, że jest to nawet przejaw swoistej aprobaty, a przynajmniej braku właściwego zainteresowania. Nie sposób nie zgodzić się z tymi głosami, jeżeli wspomni się sprawę owych 105 wyspecjalizowanych prokuratorów, którzy wedle wypowiedzi jednego z zastępców Prokuratora Generalnego ze stycznia 2019 r. mieli być wyznaczeni do ścigania tej przestępczości. To przecież oni byliby najbardziej predystynowani do zajęcia się „aferą hejterską”. Tymczasem jest z nimi jak ze słynnym potworem z Loch Ness. Są, ale nikt ich nie widział! Od stycznia 2019 r. nie zostało podane do publicznej wiadomości żadne nazwisko, jak również informacje o realizowanych działaniach. Została tylko obietnica zastępcy, który przy tym – jak ogłosił to Prokurator Generalny w związku ze swoim wyłączeniem – ma nadzorować postępowanie w sprawie „afery hejterskiej”. Należy mieć nadzieję, że nadzór nie będzie zbliżony do sposobu powoływania tych prokuratorów.

Omawiana sytuacja jak w soczewce pokazuje patologię prokuratury pod rządami „dobrej zmiany”. Zamiast sprawnego realizowania oczywistych działań, tkwi w marazmie decyzji o wymiarze politycznym i zastanawia się, co zrobić z tak niekomfortową sprawą dla rządzących w okresie przedwyborczym. To trochę tak jak w tym żarcie z czasów Związku Radzieckiego, w którym na pytanie: czy w przypadku gradu najpierw zbiera się żyto, czy też pszenicę; odpowiedź brzmi, że: najpierw zbiera się egzekutywa. Dzisiaj nie budzi już żadnych wątpliwości, że ową egzekutywę należy zastąpić niezależnym i w pełni odpowiedzialnym prokuratorem.

Ostatnie zdarzenia ujawnione przez media i bierność w tej sprawie kierownictwa prokuratury są także dowodem jej kryzysu i zagrożenia dla ochrony wolności i praw obywatela. Okazuje się bowiem, że bezstronność i obiektywizm prokuratury mogą być podważane, zaś umiejętność wyjaśnienia niektórych spraw staje się deficytem.

Nie napawa to optymizmem, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że ustalenia mogą przybrać również korzystny kierunek dla domniemanych uczestników sprawy kwestionujących wiarygodność dowodów zaprezentowanych przez media. Nie ma zatem lepszego sposobu wyjaśnienia „afery hejterskiej” niż rzetelne i sprawne działania profesjonalnych prokuratorów w pełni korzystających z przymiotu niezależności. Z przykrością należy skonstatować, że będzie to możliwe dopiero po przeprowadzeniu radykalnych zmian ustrojowych.

Strona 12 z 14« Pierwsza...1011121314