- Temat numeru
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(37)/2019, dodano 4 listopada 2019.
Akcja szkalowania sędziów zorganizowana w Ministerstwie Sprawiedliwości
Państwo kontra sędzia, państwo kontra Ty, państwo kontra ja
Jakub Kocjan, Piotr Cykowski*
Afera Łukasza Piebiaka to nie jest sprawa szokującego zachowania wiceministra Zbigniewa Ziobry i grupy żenujących indywiduów. To nie jest „zwykły hejt” (o ile coś takiego w ogóle istnieje), tylko państwowa machina nienawiści. Machina, którą stworzył i rozkręca Z. Ziobro. Dlatego właśnie protestujący w całej Polsce, także pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów krzyczeli: „Ziobro musi odejść!”. Z. Ziobro musi bowiem odejść i to odejść w trójnasób. Jako Minister Sprawiedliwości. Jako Prokurator Generalny. Stawka jest jednak większa niż Z. Ziobro. Z. Ziobro to symbol fałszywej obietnicy składanej obywatelkom i obywatelom. Że coś, co w ich opinii wymaga gruntownej naprawy (na takich oczekiwaniach PiS zbudował atak na trójpodział władzy), jest jeszcze bardziej psute przez – system podległości, braku skrupułów, totalnej zależności i upolitycznienia.
Gdy na kulturę polityczną i instytucje państwa spadają kolejne ciosy, łatwo się „uodpornić”. Kolejna afera, kolejne przesunięcie granic, kolejne szokujące słowa ludzi władzy. Obniżone, zmierzające do zera, standardy przestają robić wrażenie i o to władzy chodzi. Na szczęście, stworzenie na szczytach Ministerstwa Sprawiedliwości mechanizmu niszczenia konkretnych ludzi, niewygodnych dla władzy, poprzez wyciąganie faktów zupełnie niezwiązanych z działalnością zawodową, dotyczących szczegółów życia prywatnego, a nawet dzieci, zbulwersowało opinię publiczną. O jakiejś formie operacji przeciwko najwybitniejszym przedstawicielom środowiska sędziowskiego wiedzieliśmy, ale dopiero dzięki publikacjom Onetu zobaczyliśmy jej ohydę w pełnej krasie.
System Z. Ziobry pokazał choć na chwilę swoją prawdziwą twarz, na co dzień przykrytą maską doskonale zorganizowanej propagandy. Ale maska opada także, gdy zastraszani są sędziowie i prokuratorzy, którzy opierają się na prawie, a nie woli władzy. Dlatego my, jako tysiące aktywistów i aktywistek Akcji Demokracji, pokazujemy sędziom, którzy narażają się w imię wartości, naszą solidarność. Towarzysząc sędziemu Waldemarowi Żurkowi podczas rozprawy dyscyplinarnej przed sądem w Katowicach, dziesiątki osób pokazują, że „Solidarność naszą bronią” to nie są puste słowa. A tych osób w całej Polsce jest znacznie więcej. Już ponad 14 tys. podpisało się pod listem do sędziów, którym grożą postępowania dyscyplinarne1.
Apel „Dziś sędziowie, jutro my” wręczaliśmy przesłuchiwanym wcześniej sędziom: Włodzimierzowi Brazewiczowi, Piotrowi Wanglerowi i Igorowi Tuleyi. Jak napisał w komentarzu, podpisując się pod apelem, jeden z aktywistów, Marcin ze Szczytników: „Przyzwoitość ma swoją cenę. Dzisiaj płacą ją sędziowie, jutro może zapłacić ją każdy z nas, oskarżony z byle powodu, pozbawiony prawa do niezależnego sądu, zniszczony przez system, w którym prokurator i sędzia, zastraszeni, grają w tej samej drużynie”. Inny wyraził swoją niezgodę, przyjeżdżając wcześnie rano z oddalonej 100 km od Katowic małej miejscowości, by wesprzeć sędziego W. Żurka.
Robimy to nie tylko z powodów moralnych i czysto ludzkich, choć i one są przecież istotne. Tu chodzi o obronę naszych praw i naturalny lęk o to, co się stanie, gdy sędzia, wydając wyrok nie po myśli władzy, będzie uwzględniał, jak może złamać mu to karierę czy nawet życie i kalkulował, czy warto. Represje – nie bójmy się tego słowa! – mają dopiec delikwentowi, ale przede wszystkim zastraszyć innych i dać tzw. efekt mrożący.
W obliczu szarży władzy na niezależność sądów i niezawisłość sędziów obywatele i obywatelki stają za niezależnymi sędziami i prokuratorami. Na dłuższą metę to nie wystarczy. Atak na sądownictwo był możliwy, bo społeczne zaufanie do wymiaru sprawiedliwości i ocena jego pracy była zbyt niska. Władza wykorzystała to do realizacji swoich autorytarnych ambicji. Trzeba zatem leczyć nie tylko złe skutki, ale i przyczyny tego stanu rzeczy. Osoba uboższa czy gorzej wykształcona za często czuje, że sąd nie jest dla niej. Aby odebrać rządzącym „paliwo” do ataków na sądy, trzeba pokazywać plany i pomysły jak sprawiać, że będą one bliższe obywatelowi, sprawniejsze i bardziej dostępne. A hasła te nie mogą pozostać na poziomie skomplikowanego i nieprzemawiającego do wyobraźni aktu prawnego czy ogólnej wyborczej deklaracji.
Dostępność musi oznaczać wreszcie zrozumiały, przystępny język w sądzie, m.in. dzięki szkoleniom w zakresie komunikacji ze stronami postępowań. Potrzebne jest też realne rozszerzenie dostępu do bezpłatnej pomocy prawnej dla potrzebujących i ustalenie standardów godnego traktowania osób, w tym z różnymi potrzebami, przez sędziów, pracowników ochrony i administracji. Sędzia nie może traktować osoby z niepełnosprawnością tak, aby czuła się niekomfortowo, gdy zeznaje.
Sprawniejsze sądy to zwiększenie dostępności biegłych sądowych oraz zwiększenie informatycznego dostępu do sądu. Ze strony państwa potrzebne jest zwiększenie dostępności i roli mediacji sądowych oraz zapewnienie zatrudnienia na godnych warunkach odpowiedniej liczby asystentów, referendarzy i pracowników administracji sądów.