• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(13)/2013, dodano 22 listopada 2013.

Trzeba się umieć postawić
z prof. Ewą Łętowską,
rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

K.M.: Proszę wybaczyć, ale kilkudziesięciostronicowe orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego nie są tego dobrym przykładem.

E.Ł.: A zgoda. I wiedzą Państwo dlaczego? A dlatego, że wstęp historyczny piszą asystenci i nikt im tego nie poskraca, choć powinien. Trybunał powinien lokować każde swoje rozstrzygnięcie jako kolejne ogniwo w łańcuchu dotychczasowych orzeczeń. Tyle, że nie na tym to polega, że posługujemy się metodą „wytnij – wklej”, sąd powiedział to i to, bach, duży cytat. Trzeba umieć skonstruować wyciąg, rozprawkę. Nie o to jednak chodzi, że gdzieś, ktoś i coś powiedział, tylko jaka jest aktualna linia czy aktualny standard. Przecież np. gdy idzie o orzecznictwo strasburskie, to nie można cytować bezrefleksyjnie jakichś orzeczeń, powiedzmy z lat 60., 70. Trzeba badać aktualny standard. Pan mi zaraz na to powie, że na to trzeba mieć dużo czasu, ale przede wszystkim trzeba umieć szukać (tu przecież pomagają asystenci) i wtedy pisanie idzie stosunkowo szybko. Na mnie robi czasami wrażenie, że sędziowie piszą nie to co chcą, tylko to, co im wyjdzie. Cały czas mówimy o jednym – o warsztacie. Byłam sama aplikantką pozaetatową, egzamin sędziowski zdawałam w roku 1964 albo w 1965. Widziałam bardzo różnych sędziów, wielu pamiętam do tej pory i wspominam z szacunkiem i z sympatią. Różnych rzeczy się od nich nauczyłam. System mistrzowski ma sens, bardzo wielu rzeczy można się nauczyć. Inna sprawa, pisanie. Na studiach np. amerykańskich, student bardzo dużo pisze. Ostatnio byłam w Stanach i widziałam pismo procesowe w sprawie o odszkodowanie za zatrucie Zatoki Meksykańskiej wyciekiem ropy. Wiecie ile to miało stron to pismo procesowe? Raptem trzydzieści parę. Taka sprawa! Tyle, że za tymi trzydziestoma stronami to stały bardzo przemyślane i dobrane argumenty, a także wielka sprawność pisarska. Jak to było skonstruowane! Tego trzeba się nauczyć. To jest ogromna sztuka.

K.M.: Profesor Feliks Zedler ma taką koncepcję, że jak przychodzi do niego młody uczeń to pierwsze, co ma napisać, to glosę nie więcej niż na cztery strony.

E.Ł.: Ja też uważam, że pisanie glos jest świetną szkołą. Cztery strony? To zależy jak tę glosę sobie umyśli. Na pewno glosa typu słuszny/niesłuszny wyrok jest najbardziej prymitywna. Natomiast, jeżeli weźmie się jakiś jeden problem, któremu można dać szerszy kontekst, to oczywiście, że można i na czterech stronach, i na czternastu. Jeżeli na czterech, to musi to być „gęste” – tu się trzeba narobić. I bez złudzeń: debiutant musi się nastawić na to, że na jednej, pierwszej wersji się nie skończy. Jest jeszcze jedno, co mi bardzo leży na wątrobie – narzędzia elektroniczne. Jestem ogromną zwolenniczką narzędzi elektronicznych, ale nie mogą one być „zamiast”. O pracy z komputerem mówi się czasami „śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu”. Trzeba wiedzieć, czego się szuka. Jeżeli sądy mają problemy z opisaniem subsumcji, to temu jest trochę winna elektronika, bo jak się w tej chwili pracuje? Wyszukuje się możliwie podobny stan faktyczny i się dalej już leci „kopiuj, wklej”. Nam się tylko może wydawać, że to jest podobne, a wcale nie jest podobne. Mówi przeze mnie doświadczenie. W NSA orzekałam w sprawach celnych. W tych sprawach jest bardzo duże podobieństwo i powtarzalność tych samych typów sytuacji i stron. Wtedy kusi, aby pisząc projekt wyroku, wykorzystać wcześniejszy schemat. Tyle, że trzeba jeszcze diabelnie uważać, czy my mamy „Tchibo pierwsze” czy już „Tchibo drugie” (przykładowe rozróżnienie typów sytuacji). Tu chcąc sobie ułatwić pracę można ułatwić powstanie pomyłki. A druga rzecz to wspomniana już subsumpcja. Tu fakty podciąga się pod określony element przepisu. Subsumpcja decyduje o decyzyjnym i sytuacyjnym zróżnicowaniu orzecznictwa. I jest trudniejsza „do napisania” niż np. interpretacyjny wywód czysto prawniczy. Widziałam już wyroki, gdzie był nawet niezły i sprawny wywód interpretacyjny dotyczący przepisów, tyle, że nijak się to miało do sytuacji faktycznej. Bo oceny tej ostatniej po prostu nie było! W tej kwestii można się było wiele nauczyć z glos, które pisał świetny prawnik, prof. Adam Szpunar. Natomiast wyszukiwanie gotowych „podobnych” orzeczeń w Lexie grozi pomyłkami właśnie w tym zakresie.

Strona 6 z 10« Pierwsza...45678...Ostatnia »