• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(17)/2014, dodano 11 listopada 2014.

Trzeba szukać porozumienia
z prof. Romanem Hauserem, Przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa,
rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

K.M.: Teraz jest bardzo ożywiona dyskusja na ten temat. Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego stanowczo odrzuciła propozycję wprowadzenia składów ławniczych, czy to na wzór niemiecki, czy francuski. Większa zgoda była co do tego, żeby wprowadzać kolegialny skład zawodowy w I instancji.

R.H.: Gdyby pewne sposoby funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, które są akceptowane od lat w Niemczech i nie tylko w Niemczech, próbował Pan wprowadzić w Polsce, to by się Pan naraził na ostrą krytykę. W niektórych sądach niemieckich jest możliwość takiego procedowania, że sprawa zostaje wywołana, przychodzi skarżący i sędzia sprawozdawca mówi: „proszę Pana, w tym sądzie od lat w takich sprawach orzeka się w ten sposób. Stoi Pan na przegranej pozycji, czy pan chce żebyśmy rozpoznali tę skargę, czy nie? Jak Pan ją cofnie, otrzyma pan zwrot opłaty i sprawa załatwiona”. Czy Panowie wyobrażacie sobie taką sytuację u nas? Strona od razu złożyłaby wniosek o wyłączenie sędziego, ponieważ sędzia ujawnił przed rozstrzygnięciem, jakie ono będzie.

K.M.: Czy Pan Profesor widzi potrzebę zmiany procedury wyłaniania kandydatów na stanowisko sędziowskie? Podstawowy zarzut, o którym się mówi, to jest czas, który mija od momentu zgłoszenia na wolne stanowisko sędziowskie do momentu, kiedy Rada będzie procedować nad takimi zgłoszeniami.

R.H.: Myślę, że te zmiany, które są uchwalone i weszły w życie w październiku bieżącego roku, powinny doprowadzić do skrócenia okresu oczekiwania. Wczoraj na posiedzeniu Rady powoływaliśmy do okręgu warszawskiego na 5 stanowisk sędziowskich spośród 115 kandydatów, we wrześniu czy w październiku będzie do obsadzenia 17 stanowisk w okręgu gdańskim, gdzie mamy 400 kandydatów. Każdy kandydat jest referowany indywidualnie. Ci kandydaci (w większości asystenci i referendarze) są porównywalni. Te dane się zlewają i dokonanie właściwego wyboru wymaga od nas gigantycznego nakładu pracy. W KRS-ie nie mamy zaległości, jesteśmy na bieżąco z tymi wszystkimi sprawami, ale proces wyłaniania kandydatów jest zbyt długi. To jest niepokojące, że przy zaległościach w polskich sądach, mamy 400 nieobsadzonych stanowisk sędziowskich. System informatyczny na pewno przyspieszy proces wyłaniania kandydatów. Wprowadzenie systemu jeden na jeden też temu służy. Jest też szerszy problem ocen wizytacyjnych i rekomendacji udzielanych przez sędziów. Ubolewam, że w Polsce nie nauczyliśmy się jeszcze pisania rzetelnych i obiektywnych opinii i są one pisane w obawie przed skrzywdzeniem kogoś.

K.M.: Pan Profesor poruszył już problem dotyczący rzetelności ocen, które, jak rozumiem, pomagałyby w ocenie przez KRS takiego kandydata. A jak Pan Profesor zapatruje się na kryteria ocen, które są dokonywane w związku z kwestionariuszami ocen wprowadzonymi przez ministerstwo i czy w ogóle sędzia w taki ustawiczny i stały sposób powinien być kontrolowany?

R.H.: W sądownictwie administracyjnym od czasu, kiedy nim kieruję, zawsze odbywały się wizytacje. Każdy wojewódzki sąd administracyjny co 4 lata jest wizytowany kompletnie, łącznie z ocenami sędziów, ze sprawdzaniem sprawności i także takimi ocenami kwalifikacyjnymi. Muszę powiedzieć, że nie mam złych sygnałów od sędziów, którzy poddawani są takim ocenom. Myślę, że one mają pewien charakter mobilizacyjny. Jako nauczyciel akademicki jestem do tego przyzwyczajony. Ocenianie, jeśli jest zrobione rzetelnie i w dobrej atmosferze, nie powinno dawać żadnych podstaw do niepokoju.

K.M.: Panie Profesorze, a jeśli chodzi o tę Pańską wypowiedź, która dotyczy chęci współdziałania KRS, czy też nawet szerzej, świata sędziowskiego z innymi władzami politycznymi – czy Pan Profesor widzi taką możliwość współpracy, która byłaby korzystna dla poprawy wizerunku i rzeczywistości przeciętnego sędziego?

R.H.: Myślę, że nie ma specjalnych kłopotów w budowaniu takiego porozumienia między władzą ustawodawczą a sądowniczą. Zadrażnienia mogą występować jedynie między władzą sądowniczą, czy KRS a władzą wykonawczą. Ufam w dobrą wolę Ministra Grabarczyka. Oczywiście nigdy nie ma gwarancji, że kolejny minister będzie podobnie zaangażowany, będzie chciał słuchać, dyskutować i poddawać się pewnym pomysłom i sugestiom. Jeśli działamy razem – KRS i Minister Sprawiedliwości oraz stowarzyszenia sędziowskie, to wtedy mamy pewną siłę sprawczą. Pełnego porozumienia nigdy nie będzie, ale w kwestiach zasadniczych, gdzie możemy się porozumieć, gdzie potrafimy razem to zaprezentować, możemy być silni. Trzeba szukać porozumienia. Dostrzegam zainteresowanie Prezydenta sprawami wymiaru ­sprawiedliwości. ­Zawsze stałem na stanowisku, że Prezydent, strażnik Konstytucji, powinien być w szczególności strażnikiem trzeciej władzy, jej patronem. Chciałbym też nieco zmienić funkcjonowanie KRS i spotykać się, jako Przewodniczący KRS, z prezesami sądów. Do tej pory nie było takiej praktyki. Myślimy też o zebraniu wszystkich stowarzyszeń sędziowskich i wspólnej rozmowie o problemach wymiaru sprawiedliwości. „Iustitia” to próbuje robić przy Okrągłym Stole, ale wiemy też, że KRS może mieć większą siłę sprawczą. Musimy jednak brać pod uwagę nasze ustawowe kompetencje. Trzeba przecież mieć świadomość, że my nie możemy zrobić wszystkiego, czego oczekiwałyby stowarzyszenia sędziowskie, bo nie mamy do tego podstaw prawnych.

Strona 2 z 41234