- Temat numeru
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(36)/2019, dodano 28 sierpnia 2019.
II Kongres Prawników Polskich 1.6.2019 r. w Poznaniu
W sprawie sędziów ze Szczecina, którzy nie zastosowali tymczasowego aresztowania w sprawie dotyczącej nieprawidłowości w Grupie Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A. toczyło się postępowanie karne, które zostało po jakimś czasie umorzone.
2.8.2018 r. siedmiu sędziów Sądu Najwyższego zadało pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej; prokurator publicznie stwierdził, że trzeba zweryfikować działanie sędziów.
Toczy się postępowanie karne w sprawie dotyczące głosowania na tzw. sali kolumnowej; czy sędzia bez zezwolenia rozpowszechnił publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego.
CBA na polecenie prokuratury próbowało skopiować dysk komputera sędzi, która nie zastosowała tymczasowego aresztowania w tzw. sprawie Hossa, choć nie toczy się przeciwko niej żadne postępowanie i nie uchylono jej immunitetu.
Podsumowując swoje wystąpienie, sędzia I. Tuleya skonstatował, że niektórzy myślą jak Dzierżyński, że nie ma sędziów niewinnych, są źle przesłuchani i temu służą postępowania dyscyplinarne.
Prof. Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu zaczął od refleksji, że niezawisłość sędziowska pojmowana jako usta ustawy to XIX-wieczny relikt. System multicentryczny opiera się bowiem na stosowaniu Konstytucji, prawa unijnego, konwencji międzynarodowych, używaniu wszelkich instrumentów wykładniczych, w tym reguł konwalidacyjnych. Tak rozumiana niezawisłość daje dość szeroką przestrzeń do tego, by zastanowić się nad prawotwórczymi kompetencjami sądów, kompetencjami przynajmniej do kształtowania normy jednostkowego stosowania. Za tak szerokimi kompetencjami sądu przemawiają postulat zupełności decyzyjnej systemu prawnego oraz konstytucyjne zasady niezależności, prawa do sądu, bezpośrednie stosowanie Konstytucji. Z drugiej strony, zasada legalizmu każe nam zapytać, gdzie są granice, bo władza sędziowska jest ogromna; w sprawie indywidualnej decyduje o losach ludzi, więc musi mieć swoje granice. Te granice sądy wyznaczają na żywym organizmie w tzw. kryzysie konstytucyjnym. Sądy wydają orzeczenia oparte bezpośrednio na Konstytucji RP, ale nie tylko w tej sferze, w której jest to typowe, zrozumiałe i aprobowalne, tam gdzie ustawodawstwo ogranicza w niekonstytucyjny sposób prawa i wolności obywatelskie, lecz również w sferze niekiedy ustrojowej, gdzie w zasadzie kompetencje sądom nie przysługują, gdzie do tego powołane są sądy mające ustrojowe kompetencje, jak Trybunał Konstytucyjny czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w którego orzecznictwie dominuje zasada autoograniczania i powściągliwości. Przykładami orzeczeń, w których bezpośrednio stosowana jest Konstytucja w sprawach obywatelskich są: odmowa zastosowania niezgodnie z Konstytucją przepisu Ordynacji podatkowej, zakaz oparcia orzeczenia skazującego na dowodach nielegalnych, orzeczenie dotyczące prezydenckiego prawa łaski w sprawie indywidualnej na potrzeby tej sprawy. Problemy ustrojowe sądy często przesunęły, jeśli chodzi o kompetencje, na TSUE, zadając mu pytania prejudycjalne; przede wszystkim sierpniowe pytanie Sądu Najwyższego o zgodność wcześniejszego wysłania na emeryturę sędziów tego sądu, pytanie o zgodność z Konstytucją unormowania ustawowego aktualnego kształtu postępowania dyscyplinarnego, pytanie siódemkowe dot. konsekwencji nieprawidłowego powołania sędziów w sytuacji powstrzymania uchwały KRS. Druga grupa orzeczeń to takie, w których sądy próbowały kwestie ustrojowe rozstrzygnąć samodzielnie, np. postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego wstrzymującego wykonanie uchwał Krajowej Rady Sądownictwa (tu sąd działał w oparciu o wyraźną podstawę normatywną); zarządzenia prezesów Izby Cywilnej i Karnej Sądu Najwyższego, wstrzymujące obsadzanie w składach orzeczniczych sędziów, co do powołania których istniały wątpliwości w następstwie orzeczeń NSA; ale to też postanowienie, w którym Izba Dyscyplinarna udzieliła zabezpieczenia poprzez zobowiązanie Prezesów Sądu Najwyższego do obsadzania w składach orzekających sędziego, który w drodze powództwa cywilnego chciał usankcjonować swoje wątpliwości co do powołania (tu podstawy prawnej nie wskazano, być może dlatego, że w naszym systemie pewnie jej nie ma). Te orzeczenia są różne; łączy je to, że sięgają po Konstytucję, sięgają po nowoczesne mechanizmy wykładnicze, próbują rozwikłać kwestie dotyczące zagadnień ustrojowych. Nie ma wspólnego wyznacznika, nie ma prostych rozwiązań, ale trzeba zadać sobie pytanie o normatywnie zakreślony zakres kompetencji danego sądu w sprawie danego typu; o to czy istnieje sąd czy organ właściwy i kompetentny do rozstrzygnięcia danej kwestii ustrojowej, czy istnieje rzeczywista konieczność rozstrzygnięcia kwestii ustrojowej dla rozstrzygnięcia w danej sprawie, jak silny jest związek danej kwestii z ewentualną podstawą faktyczną danego sporu i podstawą prawną, która miałaby w tej sprawie być zastosowana. Im większe wątpliwości, tym trudniej wywieść kompetencje sądu powszechnego lub administracyjnego do rozstrzygnięcia tej kwestii. I jeśli Konstytucja miałaby być wyjątkową podstawą, a musi być, do rozstrzygnięcia w sprawie ustrojowej, tę Konstytucję sędziowie muszą zabierać ze sobą na salę sądową do rozstrzygania spraw obywatelskich i pamiętać o tym, że jeśli jest to narzędzie codziennego stosowania w sprawach, które są ważne dla obywateli i które obywatele odczytują jako proobywatelskie działania sądów, tym łatwiej będzie uzasadnić tę wyjątkową kompetencję dla jednostkowych orzeczeń w ewentualnej sferze chroniącej wymiar sprawiedliwości.
Franciszek Sterczewski, aktywista, inicjator poznańskiego Łańcucha Światła na zadane sobie pytanie – jakie powinny być sądy, odpowiedział: Jedno co wiem, to że sądy powinny być niezawisłe, to jest oczywiste. Następnie rozważał, jak uchronić w Polsce praworządność i dlaczego w ogóle politykom udaje się zawłaszczać wymiar sprawiedliwości. Jego zdaniem przyczynami są funkcjonujące mity o „kaście sędziów”, poczucie niesprawiedliwości, brak poczucia, że sąd jest instytucją publiczną (wspólną), które budowane jest na braku świadomości prawa.
W jego ocenie gdy świat prawa tłumaczy społeczeństwu, dlaczego jest taki wyrok, a nie inny, wówczas społeczeństwo ma poczucie sprawiedliwości. Ale gdy w tę komunikację ingerują populistyczni politycy, media (niegdyś publiczne), papierologia (więcej pracy dla sędziów) czy bariery przestrzenne, wówczas ta komunikacja nie zachodzi i poczucie sprawiedliwości maleje. Wskazał, że w latach 90. stała się rzecz straszna; sędziowie zamilkli i zaczęli komunikować się ze społeczeństwem przede wszystkim za pośrednictwem orzeczeń. Sędziowie i prawnicy zamknęli się w wieży z kości słoniowej. W ostatnich 30 latach sądy przypominają twierdze, kojarzą się z niedostępną władzą. Trzeba je otwierać i udostępniać publiczności, bo gdy komunikacja nie zachodzi, gdy sądy jako przestrzeń nie kojarzą się z miejscem publicznym, budzą się demony. Wówczas pojawiają się mity, że ten sędzia jest złym Piłatem, obcym, niesprawiedliwym, że jest uprzywilejowana kasta. To wszystko jest paliwem dla populistycznych polityków, którzy od 2015 r. rozpoczęli proces tzw. reformy sądownictwa i upolityczniają Trybunał Konstytucyjny.
Nadzieję Franciszek Sterczewski znalazł w łańcuchu światła, który za zgodą jego inicjatora Bartłomieja Przymusińskiego zorganizował w ramach nieformalnej inicjatywy w Poznaniu; łącznie odbyło się 19 łańcuchów, najliczniejszy zgromadził 18 tys. osób (był największy poza Warszawą). Od tego czasu organizują spotkania z prawnikami, dziennikarzami, ekspertami prawa i starają się tłumaczyć ludziom, na czym to wszystko polega. Budują kulturę dialogu, wychodzą do ludzi. Podkreślił, że w lipcu 2017 r. sędziowie opuścili wieże z kości słoniowej, zaczęli wychodzić do obywateli, bronić ich. Po Polsce jeździ i edukuje także Rzecznik Praw Obywatelskich. Prawnicy zaczęli zabierać głos w sieci i mają dużo większy zasięg niż artykuł w gazecie. Pojawił się KOS, w Sądzie Najwyższym są rozprawy Wilka, są Dni Edukacji Prawnej. W jego ocenie edukacja obywatelska jest kluczem. Nadrabiamy obecnie 30 lat zaległości dialogu ze społeczeństwem. Zachęcił do wyjazdu do miast, które protestowały, do wychodzenia na świeże powietrze z wieży z kości słoniowej. Nawoływał, byśmy budowali komunikację, by obronić się przed propagandą, szukali nowych sposobów komunikacji, obalali mity, łączyli ludzi, budowali więź z sądem.
Prok. Jarosław Onyszczuk ze Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia” już na wstępie złożył deklarację, że prokuratorzy skupieni wokół Stowarzyszenia wiedzą i rozumieją, czym jest praworządność, czym jest niezawisłość sędziowska, niezależność sądów. Potępił działania prokuratury naruszające niezawisłość sędziowską polegające na wszczynaniu postępowań karnych, podkreślając, że działania te dotyczą również prokuratorów, oni również mają wszczynane postępowania przygotowawcze. Zdaniem Stowarzyszenia jest to efekt upolitycznienia prokuratury. Te działania są podejmowane od 4.3.2016 r. – w interesie politycznym; w ściganiu sędziów jest interes polityczny.