Konferencja „Iustitii” na temat mobbingu, dyskryminacji i wypalenia zawodowego

„– Pewnemu bogactwu rozwiązań normatywnych nie bardzo odpowiada praktyka” – mówiła prof. Ewa Łętowska. Według niej problemem jest już sam język prawniczy, bo prawnikom trudno jest oceniać coś, co jest płynne, co jest trwającym, zmieniającym się procesem. „– Prawo nie umie opisywać tego, co się staje, zmienia” – mówiła. Negatywny wpływ na orzekanie w sprawach o mobbing ma, zdaniem prof. Łętowskiej, także generalny zwrot w procedurze sądowej ku kontradyktoryjności.

Przepisy dotyczące mobbingu pojawiły się w Kodeksie pracy w 2004 r. Zgodnie z nim, mobbingiem jest działanie lub zachowanie dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.

„W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęło ok. 1200 skarg na mobbing” – poinformowała Anna Jaworska z PIP. Jak dodała, skargi były kierowane głównie przez osoby, które czuły się pokrzywdzone, rzadziej przez postronnych. Katarzyna Kędziora z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego mówiła natomiast, że obserwuje duży deficyt wiedzy na temat mobbingu czy dyskryminacji wśród prawników. Mówiła również o niejednolitym orzecznictwie dotyczącym roszczeń. Według niej sądy liczą szkody materialne, zaś bardzo niechętnie szacują rekompensatę za krzywdę moralną. Dodała, że takie oszacowanie miałoby charakter odstraszający, np. dla osób, które działają w warunkach recydywy. Więcej na stronie internetowej Stowarzyszenia.

(IS)

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Sprawy bieżące | Skomentuj

Sąd Najwyższy o „kilometrówkach”

„– Sędziemu sądu powszechnego, który uzyskał zgodę prezesa sądu na zamieszkiwanie w innej miejscowości niż siedziba tego sądu oraz na korzystanie z prywatnego samochodu osobowego na przejazdy z miejsca zamieszkania do siedziby sądu, nie przysługuje zwrot kosztów przejazdów ponad kwotę ustaloną przez pracodawcę w wysokości niższej od stawek maksymalnych ryczałtów obowiązujących przy ustalaniu wysokości należności przysługujących z tytułu podróży służbowych, chyba że ustalona stawka ryczałtu nie gwarantuje zwrotu kosztów przejazdu w wysokości obejmującej cenę biletu na określone środki transportu” – orzekł 7-osobowy skład sędziów Sądu Najwyższego.

Sprawa dotyczy poprzedniego stanu prawnego (sprzed 1.1.2015 r.), kiedy to w każdym z okręgów wysokość stawki za kilometr dojazdu była określana odrębnie przez prezesa danego Sądu Okręgowego. Sędziowie z okręgu radomskiego uznali, że ówczesna wycena stawki kilometrowej na 41 groszy jest niewspółmierna do rzeczywistych kosztów eksploatacji pojazdów i nie zapewnia im warunków pracy i wynagrodzenia odpowiadającego godności urzędu zgodnie z art. 178 Konstytucji. Więcej na stronie internetowej Stowarzyszenia.

(IS)

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Sprawy bieżące | Skomentuj

Sędziemu nie można zakazać udziału w szkoleniach

Sędzia Łukasz Piebiak wziął udział w zagranicznym szkoleniu, chociaż jego przełożeni nie wyrazili na to zgody. Powodem odmowy miało być to, że wyjazd kolidował z wyznaczoną na dany dzień sesją. Sędzia jednak przed wylotem na szkolenie sesję odbył. Sprawa dotyczyła natomiast bardziej ogólnego zagadnienia niż sama zgoda na udział w szkoleniu. Chodziło bowiem o objęcie ochroną wynikającą z niezawisłości wszelkich czynności podejmowanych przez sędziów.

Sąd Najwyższy uniewinnił sędziego Łukasza Piebiaka od zarzutu wzięcia udziału w szkoleniach wbrew decyzjom odmownym Prezesa, uznając, że sąd I instancji nie ustalił, jakie przepisy sędzia naruszył. „– Odmowa wzięcia udziału w szkoleniu powinna być umotywowana. Prezes powinien konkretnie wskazać, dlaczego sędzia nie może wyjechać” – mówił sędzia SN Krzysztof Cesarz, przewodniczący składu orzekającego. Sąd Najwyższy podkreślił też, że sędzia nie musi pozostawać w gotowości do pracy, jak to jest w przypadku zwykłych pracowników. „– Sędzia musi się wywiązywać z obowiązków, jakie nakłada na niego ustawodawca” – tłumaczył sędzia Krzysztof Cesarz.

Z uzasadnienia pisemnego: „Taki zakaz nie tworzy powinności podporządkowania się mu przez sędziego, skoro zakaz nie odwołuje się do kolidujących ze szkoleniem obowiązków służbowych”1. „Polecenie uprawnionego organu, mogące przybrać formę zarządzenia administracyjnego określającego liczbę spraw wyznaczanych miesięcznie na wokandy nie może mieć charakteru bezwzględnie obowiązującego, a jedynie zalecenia z pozostawieniem sędziom koniecznego marginesu swobody (za S. Dąbrowskim, Komentarz do art. 79 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych)”.

(IS)

 

1 Wyrok SN z 26.2.2015 r., SNO 3/15, Legalis

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Sprawy bieżące | Skomentuj

Konferencja „Granice niezawisłości sędziów i niezależności sądów?”

„– Sędziów i sądy wciąga się dziś do samego epicentrum sporu, stawia pod pręgierzem, jako rzekomo przewodzących opozycji, utrudniających rządy, uzależnionych od partii czy skorumpowanych. Obawiałabym się instrumentalnego wykorzystania żywej w społeczeństwie niechęci do gwarancji niezawisłości sędziowskiej postrzeganej jako przywilej” – mówiła Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf na konferencji „Granice niezawisłości sędziów i niezależności sądów?” zorganizowanej przez Krajową Radę Sądownictwa w Warszawie.

„– Jeśli władza polityczna zdoła »uziemić« Trybunał Konstytucyjny, to będzie wtedy miała 10 tys. sędziów konstytucyjnych w tym kraju. Mam nadzieję, że tego pożałuje” – powiedział prezes Stowarzyszenia „Iustitia” Maciej Strączyński, odnosząc się do powszechnie komentowanej na konferencji sprawy prób sparaliżowania działalności Trybunału przez polityków.

W konferencji, oprócz polskich sędziów, udział wzięli także sędziowie zagraniczni, w tym m.in.: prof. Gerhard Holzinger, prezes Trybunału Konstytucyjnego Austrii, lord Geoffrey Vos, przewodniczący Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) oraz prof. Vigintas Visinskis, sędzia SA Litwy, członek Rady Sądownictwa.

(IS)

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Sprawy bieżące | Skomentuj

Kilka myśli o tym dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie

Sędziowie bez granic, Heinz Stotzel
Bez sądów się nie da…, Ewa Łętowska
Sądny dzień w Nowogrodzie, Lech Falandysz
List Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego do członków „Iustitii” z okazji X-lecia Stowarzyszenia
Brońmy Trybunału Konstytucyjnego, Maria Teresa Romer

Historia „Iustitii” to już, a może dopiero 6 lat. Przez ten czas zrobiliśmy wiele, a może nawet bardzo wiele.

Potrzebę stworzenia organizacji, która konsolidowałaby sędziów, zrozumieliśmy po bliższym zapoznaniu się z działaniem stowarzyszenia sędziów niemieckich. Stanowią oni grupę przyjaciół, świadomych specjalnej roli jaką sędzia pełni w społeczeństwie. Wspólne spotkania, wycieczki, dyskusje o najnowszych pozycjach literatury, a także merytoryczne rozważania nad stosowaniem prawa i rolą wymiaru sprawiedliwości w Zjednoczonej Europie, pomoc kolegom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji wywołanej tym co przyniósł los, świadomość, że wszystkich nas łączy zawód, to między innymi zadania stowarzyszenia. Co nas łączy? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba zastanowić się nad tym kim jest sędzia. Jaką ma władzę? Czy ma ją naprawdę?
[hidepost]

Sędzia to ktoś o szczególnej pozycji społecznej, dysponujący władzą ogromną. Sędzia decyduje o prawie drugiego człowieka do wolności, a w ekstremalnych sytuacjach nawet o jego prawie do życia. To sędzia rozstrzyga w sprawach rodziny, o tym czy małżeństwo będzie trwać nadal, rozstrzyga o obowiązkach wobec najbliższych poprzez ustalanie alimentów, opieki, orzeka o prawie do dalszej pracy, o prawie do renty czy emerytury…

Nie zawsze sami uświadamiamy sobie jak wielka jest nasza rola w społeczeństwie. O pozycji sędziów nie decydują tylko pojedyncze, rozstrzygane przez nich sprawy. Sprawy, które nieraz wywołują tyle emocji.

Musimy wiedzieć, że tworzymy razem jedną władzę – władzę sądowniczą, na którą składa się cały system naszych działań. Działań wolnych od jakichkolwiek nacisków. Władza ta predysponuje nas do zajmowania się sprawami bardzo ogólnymi – prawami człowieka w najszerzej pojętym znaczeniu.

Co należy do etosu sędziego? Przede wszystkim odwaga. I ta zwykła przed fizycznym atakiem z zewnątrz, i ta polegająca na rozstrzyganiu spraw zgodnie z tym, co przyniosło postępowanie dowodowe i co dyktuje sędziowska niezawisłość. Dzięki tej odwadze zapadają wyroki, na które publiczność i prasa reagują niechęcią. Sędzia musi być i jest ponad to. I tylko inny sędzia potrafi to najlepiej zrozumieć.

Taki jest los sędziów na całym świecie. Nasz o tyle może trudniejszy, że poziom kultury prawnej społeczeństwa, pozostawia wiele do życzenia. Te wynikające nieraz z niewiedzy o istocie niezawisłości wymiaru sprawiedliwości reakcje wyrządzają sędziom krzywdę. Ale ta „krzywda” jest wliczona w nasze ryzyko zawodowe.

Zadaniem stowarzyszenia jest między innymi kształtowanie kultury prawnej społeczeństwa, a wśród tego społeczeństwa czasem także i przedstawicieli władzy wykonawczej bądź ustawodawczej.

Dobrze też byłoby, gdyby przegrywająca w sądzie strona umiała zrozumieć, że to nie sędzia, lecz prawo, nie pozwoliło na uwzględnienie jej interesów.

Stowarzyszenie nasze założyło kilkunastu entuzjastów. Kosztem własnego wolnego czasu, odpoczynku zrobiliśmy wiele. Udawały nam się ogromne przedsięwzięcia, organizowanie konferencji międzynarodowych, umożliwianie sędziom, także i tym spoza stowarzyszenia, wyjazdów na staże, udziały w seminariach.

Zdobyliśmy uznanie wśród innych europejskich stowarzyszeń prawników. Reprezentujemy od kilku lat, jako jedyny kraj „z tej części Europy”, nasze stowarzyszenie i wszystkich sędziów w Biurze Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów i Prokuratorów, obok prawników z takich krajów jak Niemcy, Francja, Włochy, Portugalia, Hiszpania, Belgia. Poprzez nasze członkostwo w Europejskim Stowarzyszeniu MEDEL jesteśmy pozarządową organizacją Rady Europy.

Nie zabiegaliśmy dotąd o dużą ilość członków. Chęć uczestnictwa w stowarzyszeniu musi decydować o potrzebie stworzenia oddziału i przynależności do „Iustitii”.

Przyczyną, dla której nie propagowaliśmy działalności było, jakże błędne przypuszczenie, że po zmianach ustrojowych będziemy mogli pracować spokojnie, bez zagrożeń, z dobrym wynagrodzeniem i że to inni będą dbali o sędziów.

Tymczasem rzeczywistość jest inna. Musimy sami zatroszczyć się o to, aby sędziowie przestali odchodzić z sądów, mimo iż cenią swój zawód, aby dać społeczeństwu sąd pełen autorytetu, aby przygotować sędziów do sądzenia w Zjednoczonej Europie, a także pomagać im w bieżącej pracy, w wymianie doświadczeń, gdy zmiany legislacyjne nie nadążają za życiem. Indywidualnie sobie z tym nie poradzimy. Dlatego potrzebne jest Stowarzyszenie…

* Ówczesna Przewodnicząca Stowarzyszenia Sędziów Orzekających „Iustitia”, artykuł z pierwszego numeru pisma wydanego w kwietniu 1996 r.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Temat numeru | Skomentuj

Sędziowie bez granic

Kilka myśli o tym dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie, Maria Teresa Romer
Bez sądów się nie da…, Ewa Łętowska
Sądny dzień w Nowogrodzie, Lech Falandysz
List Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego do członków „Iustitii” z okazji X-lecia Stowarzyszenia
Brońmy Trybunału Konstytucyjnego, Maria Teresa Romer

Jeszcze przed likwidacją muru berlińskiego nawiązywano pierwsze indywidualne kontakty między polskimi i niemieckimi sędziami. Temu wzajemnemu zbliżeniu towarzyszyła z obu stron w początkowym etapie ciekawość. Pomimo historycznych obciążeń, zwłaszcza po stronie niemieckiej, pierwsze osobiste spotkania – szczególnie z panią Teresą Romer – nacechowane były dużą otwartością i coraz to większą życzliwością.
[hidepost]

Niemieccy koledzy informowali o tym podczas kongresów oraz posiedzeń MEDEL – Europejskiej Rady na rzecz Demokracji i Wolności. MEDEL jest powstałym w 1985 r. stowarzyszeniem organizacji sędziów i prokuratorów poszczególnych krajów. Stowarzyszenie MEDEL postanowiło, że z radością powitamy na naszych spotkaniach i posiedzeniach polskich kolegów jako obserwatorów i partnerów w rozmowach. Informacje od polskich kolegów stanowiły cenne wzbogacenie naszej wiedzy, gdyż do tamtej pory brakowało nam rzetelnych wiadomości na temat rozwoju sytuacji w Polsce i w byłych komunistycznych krajach. Co więcej, dla MEDEL powstało nowe wyzwanie: dotychczas zajmowaliśmy się analizą własnych systemów prawnych i ich przeszłością w czasach totalitaryzmu (faszyzm, frankizm, dyktatura). Polscy koledzy ukazali nam konieczność podjęcia działań wybiegających w przyszłość. Zapytali nas: co radzilibyście nam, jako przedstawiciele MEDEL, na podstawie Waszych doświadczeń uczynić, aby pisemnie ustalić i instytucjonalnie zagwarantować istnienie wolnego, demokratycznego państwa prawa oraz niezawisłego sądownictwa? To konkretne wyzwanie sformułowane przez polskich kolegów, a określone czasem historycznym, skłoniło MEDEL do opracowania „Elementów europejskiego statutu sędziów”, które ukończono w styczniu 1993 r. i przyjęto w Palermo przez Radę Zarządu. Praca ta powstała przy znacznym udziale polskich Kolegów.

Jeszcze doskonale pamiętam międzynarodowe sympozjum zorganizowane w listopadzie 1989 r. w Berlinie przez Związki Zawodowe OTV oraz MEDEL. Była to chwila historyczna, tuż po upadku muru berlińskiego, po raz pierwszy obok polskich Kolegów byli także Koledzy z byłej NRD. Dla mnie jako Niemca osobliwym był fakt, że pomimo znacznych problemów językowych, dialog i porozumienie z polskimi Kolegami były wówczas o wiele bardziej zaawansowane, niż z Kolegami z drugiej części Niemiec.

Oczywiście zaraz wspólnie zastanawialiśmy się, kiedy nadejdzie właściwy czas na utworzenie organizacji sędziowskiej w Polsce. W owym czasie było to absolutne novum dla wszystkich byłych komunistycznych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Wreszcie w lipcu 1990 r. stało się: „Iustitia” została założona w Warszawie. Pierwszym Prezesem została Teresa Romer.

W wyniku regularnej wymiany poglądów z kolegami reprezentującymi większość krajów europejskich, członkowie „Iustitii” pogłębili swoją wrażliwość na szeroki zakres problemów dotyczących sądownictwa. Stali się oni ważnymi partnerami w rozmowach z parlamentarzystami i z Ministrem Sprawiedliwości. Członkowie „Iustitii” w 1991 r. zorganizowali międzynarodowy kongres w Popowie na temat: Independance Judiciaire en Europe de Transitions. Zadaniem tego spotkania było nie tylko zaproszenie gości i wykładowców z państw zachodnioeuropejskich, ale przede wszystkim także z byłych krajów komunistycznych Europy Środkowej i Wschodniej oraz skłonienie ich do aktywnego uczestnictwa. Starania organizatorów zostały uwieńczone sukcesem. O ile wiem, był to w ogóle pierwszy międzynarodowy kongres, w którym sędziowie i prokuratorzy z krajów Europy Środkowej i Wschodniej nie tylko uczestniczyli, lecz także po krótkim czasie zapoznania się z sobą, prowadzili ożywioną i szczerą dyskusję na temat aktualnych problemów w swoich krajach.

Poprzez ten kongres „Iustitia” przekazała nam ważne impulsy. Nawiązano wiele kontaktów, które w dużej części trwają do dziś. W owym czasie „Iustitia” nie była jeszcze oficjalnym członkiem MEDEL. Gdy jednak w 1992 r. Prezydent „Iustitia”, podczas posiedzenia Zarządu MEDEL, zgłosiła wniosek o przyjęcie tej organizacji w poczet MEDEL, jakakolwiek dyskusja na temat wniosku była zbyteczna, a nie jest to regułą w MEDEL. „Iustitia”, jako pierwsza organizacja z kraju rządzonego dawniej przez komunistów, została członkiem MEDEL przez aklamację! Chciałbym podkreślić, że MEDEL jest do dziś szczególnie dumna z tego, że może zaliczać w poczet swoich członków tę młodą, dynamiczną, polską organizację wraz z jej wszystkimi głęboko zaangażowanymi Kolegami.

Polska była oddalona od nas zbyt długo.

Od czasu pierwszych kontaktów poznałem osobiście wielu członków „Iustitii”. Z pomocą „Iustitii” zorganizowaliśmy w Polsce już drugie międzynarodowe spotkanie, które podobnie jak pierwsze zakończyło się sukcesem, do którego przyczynili się liczni polscy Koledzy swoim olbrzymim osobistym i zawodowym zaangażowaniem.

W ramach organizacyjnych „Iustitii” reprezentują oni nową generację Europy, która świadoma praw człowieka, w trudnym okresie przekształceń po historycznym przełomie, zmierza ku nowym brzegom.

Powodzenia „Iustitio”!

* Ówczesny Prezydent MEDEL, artykuł z pierwszego numeru pisma wydanego w kwietniu 1996 r.; tłum. J. Stanek.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Temat numeru | Skomentuj

Bez sądów się nie da…

Kilka myśli o tym dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie, Maria Teresa Romer
Sędziowie bez granic, Heinz Stotzel
Sądny dzień w Nowogrodzie, Lech Falandysz
List Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego do członków „Iustitii” z okazji X-lecia Stowarzyszenia
Brońmy Trybunału Konstytucyjnego, Maria Teresa Romer

Przed dwoma laty opublikowałam w „Gazecie Wyborczej” Dekalog dobrego sędziego.

Pierwsze: trzymaj się niezawisłości!
Drugie: pamiętaj, że za usłużność wobec władzy kiedyś mogą wystawić ci rachunek!
Trzecie: nie słuchaj pomruków ulicy i gazet!
Czwarte: trzymaj się daleko od polityki!
Piąte: nie daj sobie skakać po głowie!
Szóste: nie daj się wyciągnąć z sądu w jakieś komisje i ciała!
Siódme: nie bądź niańką egzekutywy, odpowiadasz za prawo, nie kryj błędów innych władz!
Ósme: wytrzymaj aż państwo zmądrzeje!
Dziewiąte: bądź niezawisły od siebie samego, od własnej wiedzy czy słabości!
Dziesiąte: bądź wielki!
[hidepost]
I dziś napisałabym to samo. Może dopisałabym jeszcze: ustawodawcę (tego zwykłego) traktuj zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania. Bo choć jesteś mu podległy, to nie znaczy, że ślepy na jego lenistwo i błędy. Bo i Ty, i wydany przez Ciebie wyrok musi się sam bronić. We współczesnym, demokratycznym świecie nikt nie daje nikomu legitymizacji na kredyt, za to, że się występuje w łańcuchu i todze. Na legitymizację trzeba zapracować samemu; swoją wiedzą, umiejętnością, wrażliwością. I dlatego dopisałabym jeszcze: masz obowiązek przekonywania do swoich racji. Nie, nie sędziów wyższej instancji, którzy cię skontrolują. Także tych którzy są na sali (jeśli są). Także złośliwych dziennikarzy. Ignoranc­kich politykierów, nierzadko gminnego szczebla. Jeśli nie przekonać, to przynajmniej się starać.

Bardzo mi zaimponował sędzia wydający uniewinniający wyrok w sprawie drażliwej politycznie, który po wrogo przyjętym werdykcie, na zaimprowizowanej konferencji prasowej kontynuował ustne motywy wyroku, wyjaśniając niewiernym, co to takiego domniemanie niewinności i co z niego wynika. Niektórzy się oburzali: „gwiazdor”. Ależ skąd! Sędzia, chcący uczytelnić swe racje i w ten sposób wyświadczający najlepszą przysługę wymiarowi sprawiedliwości. Trzecia władza jest dziś biedna, sfrustrowana, niedoceniona. Ale bez jej świadomego udziału, bez jej kontroli (także wobec innych władz), bez przekonywania przez nią społeczeństwa nie jest możliwe, abyśmy się stali naprawdę państwem prawa, gdzie nie tylko wymierza się sprawiedliwość, ale gdzie dla wszystkich jest widoczne, że została ona wymierzona. Bo państwo demokratyczne, to państwo, gdzie legislatywa, egzekutywa i sądownictwo są wolne od arbitralności, a racje ich działania (nawet surowego) czytelne dla obywateli. Gdzie właśnie organy orzekające, sądy nasycają proces stanowienia i stosowania prawa podstawowymi, a w miarę upływu czasu coraz bardziej finezyjnymi zasadami – standardami państwa prawa. One orzekają o tym, co przyzwoite, co przystoi nie tylko stronom procesu, ale i prawu. Tak było w krajach dziś rozwiniętej demokracji, tak musi być u nas, jeśli na serio traktujemy transformację ustrojową. Po prostu nie uda się ona bez sędziów. Wytrzymajmy zatem, aż państwo zmądrzeje, i choć raz na kilka wokand, pokazujmy, że jesteśmy wielcy. Bo sędziowie już są wielcy, chociaż czasem nie chcą się przed sobą do tego przyznać. I czują się bardzo osamotnieni: w obliczu konkretnej sprawy, trudnych problemów, własnego sumienia. Tej samotności przezwyciężyć się nie da. Towarzyszy ona zawodowi sędziowskiemu. Ale da się nieco przynajmniej przełamać. Temu ma służyć „Newsletter”.

 

* W chwili opublikowania tekstu autorka nie była jeszcze członkiem „Iustitii”, w późniejszym czasie członkini, a następnie honorowa członkini „Iustitii”; artykuł z pierwszego numeru pisma wydanego w kwietniu 1996 r.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Temat numeru | Skomentuj

Sądny dzień w Nowogrodzie

Kilka myśli o tym dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie, Maria Teresa Romer
Sędziowie bez granic, Heinz Stotzel
Bez sądów się nie da…, Ewa Łętowska
List Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego do członków „Iustitii” z okazji X-lecia Stowarzyszenia
Brońmy Trybunału Konstytucyjnego, Maria Teresa Romer

Sędziowie z łomżyńskiego oddziału stowarzyszenia „Iustitia” zaprosili mnie ostatnio na konferencję do pięknie położonego nad Narwią Nowogrodu. Miałem mówić o stosunkach między trzecią a czwartą władzą, czyli o sądownictwie i mediach. Wiedziałem, że będzie to z mojej strony amatorszczyzna, tym bardziej że gośćmi konferencji były takie znakomitości, jak Ewa Łętowska czy Maria Szyszkowska.
[hidepost]

Sala pełna sędziów robi wrażenie. Od razu człowiek czuje, że nie będzie łatwo. Problem przedstawiłem chaotycznie i trochę żartobliwie, kreśląc wizję przyszłego społeczeństwa, w którym media zastąpią wymiar sprawiedliwości. Już dzisiaj środki masowego przekazu mogą dowolnie naznaczać różnych ludzi trwałymi etykietami nie czekając na wyrok. Media przyczyniają się też walnie i różnymi sposobami do upadku trzeciej władzy. Rozpowszechniają różne zarzuty pod adresem sądownictwa i sędziów, kreują strach przed przestępczością, dzięki czemu opinia publiczna domaga się drakońskich kar. Autorytet sądownictwa jest przez media podkopywany na każdym kroku i nie wiadomo, czym to się wszystko skończy.

Ogólnie rzecz biorąc poużywałem sobie trochę na mediach, nazywając je świętą krową współczesnych czasów, bo jest to władza, której nikt nie wybiera i której właściwie nie można krytykować, bo człowiek natychmiast zostanie zmiażdżony. Szczerze mówiąc, myślałem, że sędziowie ochoczo zawtórują nagonce, lecz w rzeczywistości reakcja była zupełnie inna. O wiele mądrzejsza i bardziej wyważona od paplaniny niewydarzonego wykładowcy. Trochę się po mnie sędziowie przejechali, z czego w końcu byłem zadowolony, bo zmniejszył się znacznie mój sceptycyzm wobec trzeciej władzy i czegoś się nauczyłem. Sędziowie pouczyli swojego wykładowcę mniej więcej w sposób następujący. Po pierwsze – nie można za bardzo winić mediów, bo tak naprawdę wrogami sędziów i sądownictwa są dwie pierwsze władze ze znanego trójpodziału. Parlamentowi i władzy wykonawczej nie zależy na silnym sądownictwie, bo mogłoby ograniczyć ich władzę. Jako autorkę tej tezy przywołano prof. Łętowską. Już trochę przysiadłem, mimo że przypomniałem sobie, że i ja coś takiego kiedyś chyba głosiłem. Drugie przegrane dla mnie starcie rozpoczęły przemiłe panie, łagodnie, spokojnie i poważnie. Sędzia orzekająca w jednej z głośnych spraw o przekroczenie obrony koniecznej zarzuciła mi publicznie dezawuowanie sądu bez elementarnej znajomości sprawy. Druga pani dodała, że w mojej pisaninie trzymam się zasady „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, że jestem tchórzem i boję się podpaść władzy politycznej.

Po tym, co w boksie nazywają knock-down, aby dać mi szansę złapania oddechu, kilku litościwych uczestników sesji wygłosiło parę milszych dla mnie kwestii. Sędzia ze Szczecina przedstawił w skrócie to, co miało być kwintesencją mojego wystąpienia i zobowiązał do publicznego zabrania głosu w sprawie korupcji wśród sędziów. Wywiązuję się więc z obowiązku w następujący sposób: za czasów PRL nigdy nie słyszałem o korupcji stanu sędziowskiego – ani prywatnie, ani z mediów. Problem pojawił się dopiero w wolnej Polsce, bo dzisiaj wolno gadać wszystko. A ponieważ – jak dowiódł sędzia ze Szczecina – trzy czwarte klienteli wychodzi z sądu niezadowolone, to oczywiste jest, że muszą to czymś uzasadnić. I pojawia się najprostsze wytłumaczenie: Jasne, że sędzia wziął! Musiał wziąć, bo w przeciwnym razie orzekłby sprawiedliwie, czyli na moją korzyść. Media chętnie rozpowszechniają tego typu opinie. Wtórują im – zdaniem sędziów – także niektórzy politycy i adwokaci. Uważam, że takie zarzuty krzywdzą środowisko sędziowskie i są po prostu fałszywe. Nawet jeżeli trafią się jakieś pojedyncze wypadki nie wolno ich uogólniać. Nie wolno mówić, że polscy sędziowie są skorumpowani.

Wracałem do Warszawy jak facet po wyroku. Jednym pocieszeniem było to, że gdy zapytałem moich rozmówców, kto właściwie broni sędziów w swojej publicystyce, odpowiedzią była cisza. Ta cisza powinna dać trochę sędziom do myślenia. Ja dług spłaciłem i nie mam poważniejszych wyrzutów sumienia.

* Artykuł opublikowany w tygodniku „Wprost” i przedrukowany za zgodą autora w numerze pisma z II półrocza 2000 r., dotyczy konferencji „Iustitii” przeprowadzonej w Nowogrodzie k. Łomży w czerwcu 2000 r.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Temat numeru | Skomentuj

Jubileuszowe wspominki

– Znacie? – Znamy! – A, to posłuchajcie. Te słowa fredrowskiego Pana Jowialskiegomogłyby się stać symbolem każdego jubileuszowego, siłą rzeczy wspominkowego felietonu. Ale czy „znacie”? Zaglądam w nasz spis członków. Iustitian, którzy wstąpili do naszego stowarzyszenia w pierwszym pięcioleciu jego istnienia (do roku 1995) jest dziś wśród nas… 61, w tym dwoje założycieli. To mniej więcej 2% Stowarzyszenia. Reszta dzieli się tak: 20% z nas pochodzi z „naboru” lat 1996–2000, 11% z lat 2001–2005, 39% z lat 2006–2010 i 28% z ostatniej pięciolatki. A więc… nie znacie! I chociaż 25-letnia „Iustitia” jest od nas wszystkich młodsza, sędzią jeszcze by zostać nie mogła, to na pewno ci, którzy w 1990 r. zamiast za sędziowskim stołem zasiadali w szkolnej ławeczce, słyszeli co najwyżej opowieści o jej dzieciństwie.

Powstanie „Iustitii” było dla sędziów odreagowaniem złych czasów poprzedniego ustroju, w którym przymusowo wciągano ich wyłącznie do „Jedynej Słusznej Partii”, grożąc, że w razie odmowy wszelki awans mogą sobie wybić z głowy. Organizacji, w której moglibyśmy sami decydować i wymieniać poglądy, nie było. Ale gdyby nie wizyta niemieckich sędziów w Ministerstwie Sprawiedliwości i ich upór: „Chcemy rozmawiać z prawdziwymi sędziami, a nie z urzędnikami z ministerstwa”, to pewnie byśmy dłużej nie mieli stowarzyszenia. Piszę „byśmy”, bo choć nie zakładałem „Iustitii”, to sędzią – świeżutkim – już wtedy byłem, limit wieku był niższy niż dziś. Niemcy wymogli to spotkanie z prawdziwymi sędziami z sądów, a nie z ministerstwa i zaprosili ich na mityng swego Neue Richtervereinigung do Niemiec. Koszty podróży pokryli Niemcy, ale po wizy trzeba było stać, bo ministerstwo załatwiło je tylko „swoim”. W drodze powrotnej zapadła zaś decyzja: zakładamy. I stała się „Iustitia”, o czym zazwyczaj na spotkaniach opowiada jej matka – Maria Teresa Romer. Nie będę szerzej o tym pisał, bo praw autorskich nie mam. Przypomnieć jednak trzeba, że wówczas „Iustitia” nazywała się Stowarzyszenie Sędziów Orzekających. Miało to podkreślić, że tworzą ją sędziowie orzekający. Nie urzędnicy z 20-letnim stażem w resorcie, których próbowano podczas owej wiekopomnej wizyty pokazać gościom jako „reprezentatywną grupę polskich sędziów”.

Co było potem? Najpierw kilka lat tzw. pracy organicznej, czyli u podstaw. Powolne rozchodzenie się idei (a pewnie zdaniem niektórych „zarazy”) po sądach. W 1993 r. nastąpiła zmiana statutu i wprowadzono możliwość tworzenia oddziałów terenowych. Wtedy były one tylko swoistymi filiami, ale od razu pomyślano o tym, aby mogły mieć osobowość prawną. „Iustitia” ma matkę, oddziały mają ojca – Michała Kopcia z Gdańska, który wymyślił struktury terenowe. Padły oto dwa nazwiska i już każdy wie, jakich to dwoje założycieli pozostaje do dziś w naszych szeregach.

Można dziś powiedzieć, że „Iustitia” jest dzieckiem urodzonym w dobrych czasach. Powstała w Rzeczypospolitej Polskiej, która od kilku miesięcy nie była już Ludowa. Powstała w czasach, gdy sądy były tak niezależne, jak nigdy przedtem i nigdy potem. Sądami wojewódzkimi kierowali prezesi, których na zgromadzeniach wybrali spośród siebie sędziowie, a minister ich tylko powołał. Sąd Najwyższy przestał być kadencyjny (w PRL jego sędziowie powoływani byli na pięcioletnie kadencje: kto nie spełniał oczekiwań PZPR, tego więcej nie powoływano). Wprowadzono zakaz przynależności do partii politycznych, ku zadowoleniu wszystkich, którzy wcześniej stawiali opór przymusowemu zapisywaniu do „Przewodniej Siły Narodu”. Był już współczynnikowy system wynagradzania oparty wtedy na uczciwej średniej krajowej. Właściwie o nic nie trzeba było się starać, o nic walczyć, wszystko się samo robiło. Zresztą kto by wtedy pytał o zdanie 300-osobową „Iustitię”.

Potem w sądach zrobiło się ciasno. Najpierw wciśnięto nam księgi wieczyste, likwidując Państwowe Biura Notarialne. Szczęśliwi notariusze się sprywatyzowali i zaczęli zarabiać, a niektórzy z nich zostali sędziami i przejęli wydziały ksiąg wieczystych. Nie wiedzieli, biedacy, co czynią. Potem włączono do sądów Państwowy Arbitraż Gospodarczy: czy ktoś jeszcze pamięta, że coś takiego było? Chyba ten, kto stamtąd przyszedł do sądu. A wszystko to w imię zasady: niezawisły sąd, niech o wszystkim decyduje niezawisły sąd. I decydował, tylko nadążał jakoś coraz trudniej, bo wydziałów różnych specjalności przybywało szybko, sędziów wolno, a spraw sypała się lawina. Tymczasem rodzina Iustitian poznawała się, poszerzała, spotykała w miłej atmosferze, rozwijała wewnętrznie, a w dodatku robiła to za pieniądze dobrego wujka z Ameryki. American Bar Association inwestowało w rozwój kultury prawnej w dawnych „demoludach” poprzez swoją agendę Central and East European Law Initiative. ­ABA-CEELI, czytaj ABA-SILLY: taki wygaszacz ekranu mieli Amerykanie na swoim komputerze w warszawskim biurze. Kto mówić angielski, ten rozumie, kto nie, niech się uczy. A przydawało się znać języki, bo oprócz współpracy z ­ABA-CEELI „Iustitia” wkroczyła do MEDEL, pierwszej organizacji międzynarodowej, do której została przyjęta. Miało to miejsce w 1992 r. i byliśmy tam pierwszym członkiem z byłego imperium sowieckiego. Wracaliśmy do Europy.

Pierwszy duży spór między sędziami a władzą III RP ominął „Iustitię”: był to spór o pieniądze, o zaniżanie średniej krajowej będącej podstawą wynagrodzeń. Spór został wygrany przez sędziów, którzy masowo wnieśli pozwy: w latach 1994 i 1995 wypłacono wyrównania i odsetki, a w 1996 r. wynagrodzenia sędziów sądów rejonowych osiągnęły faktyczny poziom 2,3 średniej krajowej; ten rekord nigdy potem już nie został pobity. Pracy za to strasznie przybywało, szafy trzeszczały, ich tylne ściany wypadały, dostaliśmy wykroczenia, doszła masa czynności w procedurze cywilnej… Zaczęły się dyskusje nad nowym prawem o ustroju sądów powszechnych.

A w „Iustitii” na początku 1996 r. ruszył biuletyn. A może kwartalnik. Niektórzy nazywali go, o zgrozo, newsletter; jak ja tej nazwy nie znosiłem, Polacy nie gęsi! Pierwszy numer biuletynu liczył osiem stron. Biedne toto jeszcze było, nawet o porządnym składzie czy makietowaniu nikt nie słyszał. Z tego właśnie numeru pochodzi artykuł Marii Teresy Romer „Kilka myśli o tym, dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie”, rozbity na trzy kawałki (po trochu na stronach 1, 3 i 6), ale jakże ważny, bo pierwszy raz nasza Przewodnicząca – wtedy tak się nazywała – mogła napisać do wszystkich członków. W tym też numerze powitał nas Heinz Stotzel, ówczesny prezydent MEDEL, który ochoczo skorzystał z okazji napisania czegoś do polskich kolegów. I wreszcie w tym numerze prof. dr hab. Ewa Łętowska przypomniała nam swój dekalog sędziego, opublikowany kilka lat wcześniej w szerszym felietonie w prasie. Wtedy była przyjaciółką „Iustitii”, potem – jako sędzia NSA – członkinią, a gdy została sędzią TK, otrzymała członkostwo honorowe.

Potem był przełom XX i XXI w. (ach, jak to brzmi!) i działy się rzeczy wielkie. Uchwalono w 1998 r. nowy statut, zmieniono nazwę na Stowarzyszenie Sędziów Polskich. „Iustitia” rozrosła się terytorialnie, zaraza… przepraszam, idea ogarnęła prawie cały kraj. Trudno, by było inaczej, skoro akurat wchodziły w życie trzy nowe kodeksy karne, trzeba było sędziów masowo szkolić, a resort wszedł już w trwający do dziś stan, w którym na to, co jest naprawdę potrzebne, pieniędzy nigdy nie ma, bo są ważniejsze wydatki. Był jednak dobry wujek z Ameryki i była „Iustitia”. W olbrzymim cyklu konferencji przeszkolono wszystkich sędziów karnych w Polsce. I wszyscy oni się dowiedzieli, co to jest „Iustitia”.

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Mowa prezesowa | Skomentuj

List Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego do członków „Iustitii” z okazji X-lecia Stowarzyszenia

Kilka myśli o tym dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie, Maria Teresa Romer
Sędziowie bez granic, Heinz Stotzel
Bez sądów się nie da…, Ewa Łętowska
Sądny dzień w Nowogrodzie, Lech Falandysz
Brońmy Trybunału Konstytucyjnego, Maria Teresa Romer

 

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej*

Warszawa, 23 września 2000 r.

 

Do Członków Stowarzyszenia

Sędziów Polskich „Iustitia”

 

Szanowni Państwo,

Mija dziesięć lat od powstania Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Było to dziesięciolecie fundamentalnych przemian w Polsce; dziesięciolecie formowania Rzeczypospolitej jako demokratycznego państwa prawnego. Nie wymaga przypomnień rola, jaką odgrywał i odgrywa w tym procesie wymiar sprawiedliwości i – tym samym – sędziowie. Wyrazem uznania dla powagi zawodu sędziego są zapisy Konstytucji gwarantujące niezawisłość i ustrojową pozycję sądownictwa. W ich ukształtowaniu nie mały jest wkład Stowarzyszenia „Iustitia”.
[hidepost]
Szanowni Państwo,

Wielostronna działalność Stowarzyszenia „Iustitia”, najliczniejszej organizacji polskich sędziów służy dobrze tej społeczności, interesom wymiaru sprawiedliwości oraz doskonaleniu naszego porządku prawnego. Ma też istotny wpływ na kształtowanie powszechnej świadomości prawnej, podstawowej przesłanki rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Konferencje i seminaria organizowane przez Stowarzyszenie są zarówno okazją dla dyskusji i pogłębienia wiedzy zawodowej, jak inspiracją do samodoskonalenia. Cenne są też inicjatywy na rzecz upowszechniania i ułatwiania dostępu do podstawowych informacji o polskim systemie prawnym oraz wynikających z niego uprawnieniach i obowiązkach obywateli.

Na duże uznanie zasługuje współpraca Stowarzyszenia z innymi organizacjami krajowymi, zagranicznymi i międzynarodowymi reprezentującymi zbliżone profesjonalnie środowiska lub zajmującymi się różnymi aspektami teorii i praktyki prawa.

Szanowni Państwo,

Wiem, że warunki pracy wielu sądów są wciąż trudne, zakres obowiązków rośnie, zaś status materialny sędziów jest nadal nie w pełni zadowalający, ale zdeterminowany możliwościami kraju. W tej sytuacji tym większe uznanie należy się polskim sędziom za rzetelne, oparte na głębokiej wiedzy i doświadczeniu wykonywanie obowiązków. Nasz system wymiaru sprawiedliwości wymaga dalszych wszechstronnych reform, by jego sprawność i efektywność były na miarę słusznych oczekiwań społecznych. Świadomość tego jest powszechna w środowisku sędziowskim. Mam nadzieję, że Wasze sugestie i opinie znajdą odbicie w pracach ustawodawczych.

Dotychczasowe osiągnięcia Stowarzyszenia są doskonałą podstawą jego dalszego pomyślnego rozwoju i realizacji w coraz bogatszych formach statutowych celów oraz ważnej społecznej misji. Tego właśnie życzę Stowarzyszeniu w nadchodzących latach i dekadach, przesyłając serdeczne gratulacje z okazji dzisiejszego jubileuszu.

Aleksander Kwaśniewski

* List – jedyny przypadek zwrócenia się Prezydenta Rzeczypospolitej osobiście do członków „Iustitii”, opublikowany został w numerze pisma z grudnia 2000 r.; z podobnymi listami wystąpili wówczas, również osobiście, Marszałkowie Sejmu – Maciej Płażyński i Senatu – Alicja Grześkowiak.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Temat numeru | Skomentuj