Vanae voces populi non sunt audiendae!

Czasy antyczne, jak powiedziałaby wytworna Eva Cantarella (ur. 1936 r.), to inny świat. A jednak z zamierzchłą przeszłością łączy nas więcej, niż nam się wydaje. Problemy, z jakimi przychodziło borykać się wówczas organom wymiaru sprawiedliwości, nie różnią się od bolączek doskonale znanych z obecnej praktyki sędziowskiej. Niejednokrotnie przecież zdarzało się, że sędzia czuł się niepewny, a niekiedy wręcz zagubiony, kiedy stawiano go przed koniecznością konfrontacji nie tyle z trudnym przypadkiem, ile z oczekiwaniami „ogółu”. Różnie radzono sobie z tego rodzaju stresem. Pliniusz Młodszy (61–113), będąc namiestnikiem Bitynii i Pontu, zamęczał cesarza Trajana (53–117) pytaniami o to, w jaki sposób powinien orzekać, na co niezmiennie zyskiwał odpowiedź, by kierował się raczej zebranymi dowodami i własnym sumieniem, a nie opinią władcy, który jest daleko i sprawy nie zna.

Rozterki rzymskich sędziów oraz ich późniejszych następców na wiele wieków rozwiała konstytucja wydana przez cesarza Dioklecjana (245–311). W decyzji adresowanej do nieznanego prowincjonalnego urzędnika, kategorycznie zakazano wymierzenia kary śmierci synowi radnego miejskiego przez rzucenie go bestiom na pożarcie. Młody człowiek dopuścił się przestępstwa, które wywołało oburzenie i wściekłość lokalnej społeczności. Nic więc dziwnego, że ludzie życzyli mu jak najgorzej, a rodzaj kary, jakiego domagali się dla łotra, miał korespondować z okropieństwem czynu, którego się dopuścił. Problem w tym, że radni miejscy oraz ich rodziny cieszyli się wówczas szeregiem przywilejów, w skład których wchodził zakaz torturowania oraz skazywania ich na hańbiące rodzaje kary głównej.

Przełom wieków III i IV uchodzi za okres barbaryzacji, brutalizacji oraz instrumentalizacji rzymskiego prawa karnego. To czas narodzin nowego ustroju zwanego dominatem, w którym postać cesarza wyniesiona została do rangi bóstwa, a każde jego słowo zyskało walor prawdy objawionej. Pomimo tego Dioklecjan nie zdecydował się na naruszenie zagwarantowanych prawem przywilejów dekurionów. W swoim piśmie podkreślił za to: „Nie należy dawać posłuchu próżnym głosom tłumu i nie wolno im dawać wiary zarówno wtedy, kiedy domagają się uwolnienia winnego, jak i wówczas, kiedy pragną skazania niewinnego”1.

Ostatnie zdanie natychmiast weszło do kanonu sędziowskich przykazań. Doskonale pamiętano o nim jeszcze w VI w., skoro kompilatorzy justyniańscy ochoczo włączyli je do opracowanego przez siebie kodeksu. Dzięki temu stało się ono istotną częścią kultury sądzenia w średniowieczu i w epoce nowożytnej. Glosator Akursjusz (1182–1260), komentując je, dodatkowo przypomniał sędziom przykład Piłata, który „źle uczynił skazując Chrystusa na żądanie tłumu”.

Nie należy słuchać próżnych głosów tłumu? Dziś nie brzmi to zbyt „poprawnie”… Można by powiedzieć, że opinia ta wręcz zdezaktualizowała się i stanowi jeszcze jedną z licznych fanaberii rzymskiego satrapy. Nic bardziej mylnego! Dioklecjan, przeprowadziwszy liczne zaplanowane reformy, zrzekł się był władzy, a następnie osiadł w swojej rezydencji w Splicie, gdzie poświęcił się głównie uprawie warzyw. Kiedy zaś mieszkańcy Carnuntum zaklinali go, by ponownie objął ster rządów, odpowiedział, że więcej radości przynosi mu własnoręczne wyhodowanie dorodnej kapusty. To daje mu stuprocentowy kredyt zaufania.

* Autor jest adiunktem w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL oraz histo­rykiem sztuki.

1 C. 9.4.12: Vanae voces populi non sunt audiendae; nec enim vocibus eorum credi opertet, quando qui obnoxium crimine absolvi aut innocentem condemnari desideraverint.

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Varia | Skomentuj

Stowarzyszenia sędziowskie są reprezentatywne
z Sędzią Dariuszem Zawistowskim,
Przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa
rozmawiają

Krystian Markiewicz, Bartłomiej Przymusiński: Politycy zapowiadają duże zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Proszę powiedzieć, których z nich obawia się Pan najbardziej? Czy planowane zmiany mogą stanowić realne zagrożenie dla niezawisłości sędziów?

Dariusz Zawistowski: Największym problemem jest to, że prace nad zmianami są prowadzone w tajemnicy i nie wiadomo czego mają dotyczyć. Nie są udostępniane żadne tezy, ani nawet ogólne kierunki zmian. Trudno w oparciu jedynie o doniesienia medialne sensownie się do tego odnieść. Z uwagami trzeba więc poczekać do momentu, kiedy ukażą się projekty. Oczywiście największe zagrożenie stwarzałyby zmiany, które dotyczyłyby kwestii ustrojowych sądów zmierzające do ograniczenia niezależności sądów lub niezawisłości sędziów. Z ogólnych zapowiedzi ministerstwa sprawiedliwości nie wynika jednak, że miałyby tego dotyczyć.
[hidepost]

K.M., B.P.: Czy za rządów poprzedniej koalicji miały miejsce działania władzy ustawodawczo-wykonawczej, które uderzały w status sędziów i mogły prowadzić do ograniczenia niezawisłości?

D.Z.: Z takimi działaniami mamy do czynienia praktycznie stale, władza wykonawcza i ustawodawcza ma wręcz taką naturalną tendencję. Jakoś trudno jest się im pogodzić z tym, że władza sądownicza jest niezależna i próby ingerencji są niestety ciągle podejmowane. KRS wielokrotnie kierowała do TK wnioski o zbadanie zgodności z Konstytucją zmienianych przepisów. Część z nich TK uwzględniał. Ostatnio były to przepisy dotyczące nadzoru administracyjnego ministra nad działalnością sądów. Prezydent Komorowski także złożył wniosek do TK, w którym uznał za niezgodne z Konstytucją m.in. przepisy dotyczące żądania akt w toku postępowania. Potencjalnie godziłoby to w niezawisłość sędziów. Ostatnio problem ten wiąże się ze zmianami w funkcjonowaniu TK i pośrednio dotyczy także sędziów. Istnieje ścisły związek pomiędzy niezależnością TK a prawidłowym funkcjonowaniem sądów, bo przecież sądy zadają pytania dotyczące konstytucyjności przepisów, które stosują, czy też TK rozpoznaje indywidualne skargi obywateli. To pośrednio dotyka niezależności sądów. Ostatnio Rada dwukrotnie kierowała wniosek o zbadanie konstytucyjności przepisów dwóch ustaw nowelizujących ustawę o TK.

K.M., B.P.: Czy sądownictwo wymaga reformy? Co Pana zdaniem należałoby zmienić, aby poprawić funkcjonowanie sądów?

D.Z.: To pytanie jest trochę na wyrost. Zwykle tak jest, że każdy nowy minister ma poczucie, że musi wprowadzić jakieś zasadnicze zmiany, które nazywa reformami, ale tak naprawdę radykalne zmiany nie są w sądownictwie potrzebne. Niezbędna jest pewna rozwaga i stabilizacja rozwiązań ustrojowych. Potrzebne są raczej zmiany, które poprawiłyby sprawność pracy sądów i dały poczucie obywatelom, że sądy są im przyjazne. Jeśli chodzi o poprawę funkcjonowania sądów, to mogę odesłać do stanowiska KRS, które zostanie przedstawione ministerstwu. Ministerstwo zapytało, co ewentualnie można poprawić w funkcjonowaniu sądów. Ta kwestia wymaga szczegółowych prac, ale można zasygnalizować np. potrzebę innego podziału spraw pomiędzy sądy. Większe sądy są znacznie bardziej obciążone pracą niż małe. To przekłada się na czas trwania postępowań, co decyduje o negatywnej ocenie działalności sądów przez społeczeństwo. Jest tylko pytanie, jak takie zmiany miałyby wyglądać. Przykładowo proponujemy w postępowaniu cywilnym rozwiązanie, które już funkcjonuje w sprawach karnych – na wniosek strony sąd mógłby przekazać sprawę innemu sądowi właściwemu miejscowo. Można powiedzieć, że taki mechanizm byłby dobry, bo nie wiązałby się ze zmianą pozycji ustrojowej sądów. Jest też pomysł ministerstwa sprawiedliwości, aby sędziów delegować do większych sądów, ale z punktu widzenia gwarancji ustrojowych sądów jest to już sprawa dyskusyjna.

K.M., B.P.: Pojawia się też pomysł, chociaż oficjalnie ministerstwo o tym nie mówi, żeby sądy miały dużo większą właściwość zamiejscową, chodzi o wydziały zamiejscowe w poszczególnych województwach. Czy to stwarza jakieś zagrożenie?

D.Z.: Rozumiem, że byliby to sędziowie jednego dużego sądu i oni byliby przenoszeni do innych ośrodków? Wydaje mi się, że to jest dyskusyjne. Sędzia nie może decyzją władzy wykonawczej bez swojej zgody być pozbawiony miejsca służbowego. To byłaby podobna sytuacja jak przenoszenie sędziego z sądu do sądu. To nie byłoby dobre rozwiązanie. Natomiast wydaje się, że czas postępowań międzyinstancyjnych jest zbyt długi, czasami dłuższy niż czas rozpoznawania sprawy. Tutaj są pewne rezerwy, bo trudno jest wprowadzić radykalne zmiany w postępowaniu rozpoznawczym. Można to jednak usprawnić. Tak jak np. postępowania kasacyjne. Wydaje się, że prostym rozwiązaniem byłaby nowelizacja KPC i przyjęcie, że zwolnienie od kosztów i pełnomocnictwo przed sądem apelacyjnym obejmuje też postępowanie kasacyjne. Byłaby to prosta metoda i pozwoliłaby uzyskać dobry efekt. Poza tym w naszym stanowisku zwracamy uwagę, że poważnym problemem jest kwestia biegłych sądowych. Opinie są często sporządzane przez wiele miesięcy, problemem jest też znalezienie właściwego biegłego i są zastrzeżenia dotyczące kompetencji biegłych. Często zdarza się, że w jednej sprawie są opinie kilku biegłych, bo strony są niezadowolone i ciągle składają wnioski o kolejne opinie. Postulowalibyśmy, żeby poważnie zająć się tym problemem, to jest sprawa bardzo pilna i rzutuje na funkcjonowanie sądów, a głównie na czas trwania postępowania. Oczywiście dobrym rozwiązaniem byłoby, aby część sporów w ogóle nie była rozstrzygana w sądzie. Tu jest pole dla mediacji, sądów polubownych. Trzeba zastanowić się, czy te wszystkie sprawy, które teraz są rozstrzygane w sądach, rzeczywiście powinny tam być rozstrzygane i czy nie można przekazać części tych sporów innym podmiotom. Ważnym argumentem może być to, że postępowanie apelacyjne, które jest modelem postępowania odwoławczego, ma charakter merytoryczny. Pojawia się pytanie, czy sąd I instancji nie mógłby być zastąpiony przez jakiś inny podmiot? Mamy przykłady orzeczeń, w których SN stwierdził, że notariusz może być traktowany jako taki podmiot, oceniając czy zażalenie na dokonanie odmowy czynności przez notariusza jest ściśle zażaleniem. Przy tej okazji SN powiedział, że notariusz jest quasi-podmiotem zastępującym sąd. Tak więc trzeba się zastanowić, czy nie można znaleźć takiej kategorii spraw, które nie musiałyby być rozstrzygane w obydwu instancjach w postępowaniu sądowym i czy to jest dostateczna gwarancja dostępu do sądu, jeśli w II instancji sąd orzekałby w pełni merytorycznie.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Ważne pytania | Skomentuj

Postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów w standardach Komisji Weneckiej Rady Europy

Artykuł podejmuje problematykę standardów postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów, jakimi posługuje się Komisja Wenecka Rady Europy. Rekonstrukcja powyższych standardów wymaga skupienia się kolejno na zagadnieniach: definicji przewinień służbowych, rodzaju i proporcjonalności stosowanych sankcji dyscyplinarnych, materialnych i proceduralnych aspektach postępowania dyscyplinarnego.
[hidepost]

Wprowadzenie

Jednym z tematycznych obszarów działań Europejskiej Komisji na rzecz Demokracji przez Prawo, określanej także od miejsca siedziby, jako „Komisja Wenecka”, są zagadnienia wiążące się z sędziowską niezawisłością i niezależnością. Dotyczy to tak poziomu sądownictwa konstytucyjnego, jak i powszechnego, i związane jest z faktem, że przedstawiciele trzeciej władzy są strażnikami zasady państwa prawnego, a tym samym istotnym filarem systemu demokratycznego. W stosunku do sędziów mogą być wywierane różne naciski zmierzające do uzyskania określonego rozstrzygnięcia sądowego lub pożądanego sposobu funkcjonowania sądownictwa. Dotyczy to zwłaszcza ingerencji władzy wykonawczej, która może przybierać formę systemową i wiązać się z próbą narzucenia rozwiązań preferowanych przez aktualną opcję rządzącą w państwie. Osiąga się ten cel różnymi metodami, przy czym jedną z nich jest prawne zagwarantowanie władzy wykonawczej możliwości wszczynania lub udziału w toczących się postępowaniach dyscyplinarnych. Nawet jeśli politycy nie posiadają ku temu skutecznych instrumentów prawnych, to często z ich strony pojawiają się żądania wszczynania tego rodzaju postępowań. Niepokojącymi przykładami są m.in. wniosek Ministra Sprawiedliwości dotyczący Prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. A. Rzeplińskiego, wnioski w sprawie sędziego SO w Warszawie I. Tulei, czy sędziego SR dla Warszawy-Śródmieścia W. Łączewskiego. Towarzyszy im polityczna motywacja, zaś niezależnie od rezultatu wywołują dewastujący efekt w postaci podważenia autorytetu sędziów i sądów w oczach opinii publicznej. Komisja Wenecka Rady Europy w swoich staraniach zmierzających do budowy demokratycznej kultury prawnej posługuje się wyraźnymi standardami pozwalającymi na unikanie powyższych sytuacji. Przede wszystkim trzeba jednak pokreślić trzy kwestie: po pierwsze, zagadnienie postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów Komisja Wenecka rozważa zawsze w kontekście gwarancji niezawisłości i niezależności, nigdy zaś w oderwaniu od nich. Po drugie, Komisja Wenecka nie wytworzyła własnych standardów w tej materii, a jedynie posługuje się standardami powstałymi na forach różnych ciał międzynarodowych, w tym takich organizacji międzynarodowych jak Rada Europy (np. Europejska Karta Statusu Sędziego1) czy ONZ (np. Podstawowe Zasady ONZ dotyczące niezawisłości sędziów i niezależności sądów2), twórczo je interpretując. Pomijając fundamentalne, ale ogól­ne w treści postanowienia art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka3, który to przepis gwarantuje prawo do rzetelnego procesu sądowego, większość z nich ma na szeroko rozumianym gruncie europejskim charakter soft law – miękkiego prawa międzynarodowego, formalnie wprawdzie niewiążącego, ale którego nieprzestrzeganie wyklucza z grona państw praworządnych. Po trzecie, Komisja Wenecka nie ma charakteru ponadnarodowego i nie jest władna narzucać państwom określonych rozwiązań. Jej głównym zadaniem jest świadczenie państwom pomocy prawnej i wydawanie opinii prawnych dotyczących weryfikacji określonego aktu legislacyjnego w państwie ze standardem międzynarodowym. Nie może ona także działać z urzędu, a jedynie na wniosek zainteresowanych państw, Rady Europy lub innych organizacji międzynarodowych. W dotychczasowej działalności Komisja Wenecka wielokrotnie wypowiadała się w sprawach związanych z regulacjami postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów. Zwracała uwagę przede wszystkim na następujące kwestie: konieczność wyraźnego zdefiniowania przewinień służbowych za popełnienie których sędzia ponosi odpowiedzialność; rodzaj i proporcjonalność stosowanych sankcji dyscyplinarnych; materialne i proceduralne aspekty prowadzonego postępowania dyscyplinarnego.

Definicja przewinień służbowych

Przewinienie służbowe (w opiniach Komisji Weneckiej stosowane jest określenie „offence”), za które sędzia ponosi odpowiedzialność dyscyplinarną, powinno być popełnione z zamiarem bezpośrednim lub wiązać się z poważnym zaniedbaniem. Czyny, które wpływają jedynie na „działalność sądu” nie powinny być zagrożone sankcjami dyscyplinarnymi4. Zasadniczo zaleca się jako dobrą praktykę, aby państwa w swoich regulacjach wewnętrznych przyjmowały kazuistyczną, zamkniętą listę przewinień, a nie stosowały ogólnej definicji, która może okazać się nieprecyzyjną5. Ma ona być na tyle jasna, aby po pierwsze, zainteresowany sędzia mógł zdawać sobie sprawę z konsekwencji swojego zachowania, po drugie zaś, ograniczyć dyskrecjonalność w uruchamianiu postępowań dyscyplinarnych6. Nieprecyzyjne są zwłaszcza takie sformułowania jak „naruszenie dyscypliny”, „zawodowa niekompetencja”, „czyny niemoralne”7, „inne działania w związku z pełnieniem obowiązków”8. Komisja Wenecka krytykuje także używanie zwrotu „naruszenie ślubowania” jako podstawy złożenia sędziego z urzędu, postulując zastąpienie go sformułowaniem „popełnienie czynu zabronionego niedającego się pogodzić z dalszym wypełnianiem obowiązków sędziego”. Założenie to musi być poprzedzone postępowaniem dyscyplinarnym, które potwierdzi zarzut stawiany obwinionemu9. Nie powinno się także stawiać sędziemu zarzutów dyscyplinarnych związanych z nadzorem nad wykonywaniem orzeczeń sądowych10. Obowiązek sprecyzowania przez państwo definicji przewinień, za które sędzia krajowy może ponosić odpowiedzialność dyscyplinarną, wyraził także Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoim wyroku w sprawie Oleksandr Wołkow przeciwko Ukrainie11.

Interesującą kwestią jest zakres swobody wypowiedzi sędziego oraz prawo do kontaktu ze stronami postępowania sądowego. W tym zakresie opinie Komisji Weneckiej nie są jednoznaczne. Podkreśla ona, z jednej strony, że problematyczne pozostaje „dyscyplinowanie sędziów jedynie za krytykowanie sądowych decyzji” lub ich „oceny w związku z działaniami władz państwowych i lokalnych oraz zwierzchników (heads – przyp. J.B.) tych władz”12. Z drugiej jednak strony „sędzia wygłaszając publiczne komentarze i oświadczenia w toku postępowania (during deliberation – przyp. J.B.) może rzeczywiście wyrządzić szkodę reputacji i wiarygodności sądu”13. Podobnie ocenna pozostaje kwestia możliwości kontaktu ze stronami postępowania. Komisja Wenecka skrytykowała projektowane przepisy Bośni i Hercegowiny, zgodnie z którymi sędziowie mogli ponosić konsekwencje dyscyplinarne za „niewłaściwe kontakty ze stroną postępowania lub jej przedstawicielem”14. Sformułowanie to mogłoby skutkować nadmiernie rozszerzającą wykładnią, co z kolei prowadziłoby do absurdalnego wniosku uznającego wszelkiego rodzaju kontakty ze stronami za niewłaściwe. Wymaga ono zatem doprecyzowania.
[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Z trybunałów europejskich | Skomentuj

Kilka problemów materialnego prawa wykroczeń

Kodeks wykroczeń pochodzi z 1971 r., co czyni go bodaj najstarszą z ustaw obecnych na co dzień w praktyce sądowej. Ślady epoki, w której powstał, są w nim wyraźnie widoczne; pomimo to stosowanie go nie stwarza problemów natury zasadniczej, które mogłyby wyniknąć ze zmiany prawnego otoczenia, a szczególnie ze zmiany charakteru organów go stosujących. Zawarte w części ogólnej KW zasady odpowiedzialności za wykroczenia nie wywołują problemów w praktyce ani poważniejszych zastrzeżeń teoretycznych. Wymogom rządów prawa nie odpowiadają natomiast niektóre typy czynów zabronionych – zarówno pod względem doboru zachowań karalnych, jak i kompozycji zespołów znamion poszczególnych typów czynów zabronionych. Niniejsze opracowanie wskazuje kilka z nich, które dość często pojawiają się w praktyce sądowej. Wspólnym mianownikiem analizowanych typów czynów zabronionych jest, stwierdzona przeze mnie, rozbieżność między literą prawa i kontekstem normatywnym, zwłaszcza przepisami Konstytucji RP a utartą w praktyce błędną wykładnią, która w rzeczywistości jest bezrefleksyjnym powielaniem przyjętych dawno temu wzorców – głównie przez organy ścigania wykroczeń, ale również, niestety, przez sądy. Refleksja nad praktyką w tym zakresie jest niezbędna, skoro – jak mam nadzieję, uda się wykazać – istotne racje przemawiają za jej zmianą. Lepiej, aby konieczne zmiany zostały wprowadzone z własnej inicjatywy polskich organów ochrony prawnej, niż by zobowiązanie takie musiało wyniknąć dopiero z orzeczeń międzynarodowych organów ochrony praw człowieka.
[hidepost]

Odmowa podania danych personalnych (art. 65 § 2 KW)

Wykładnia tego przepisu nasuwa dwa związane ze sobą problemy. Pierwszym jest określenie kręgu osób obowiązanych, z mocy odrębnych przepisów, do podania danych personalnych na żądanie uprawnionego organu albo instytucji. Drugim problemem jest zakres danych, które osoba taka jest obowiązana podać pytającemu organowi. Obydwa problemy mają swe konotacje konstytucyjne.

Krąg osób obowiązanych do podania danych personalnych jest pośrednio określony zwrotem „wbrew obowiązkowi”. Jest doprawdy zadziwiające, że pomimo ponad czterech dekad obowiązywania znamię to nie było dotychczas analizowane ani w komentarzach, ani w publikacjach. Komentatorzy M. Bojarski i W. Radecki1 oraz T. Bojarski, A. Michalska-Warias, J. Piórkowska-Flieger i M. Szwarczyk2 omawiają powołany przepis tak, jakby tego znamienia w ogóle nie zawierał. Także M. Bojarski pomija to znamię w swym monograficznym artykule3. Jedynie J. Wojciechowski4 o nim wspomina, ale bez żadnej analizy ani wskazania konsekwencji. Takie podejście, sprzeczne z zasadą prawidłowej wykładni zakazującą pomijania jakichkolwiek fragmentów treści przepisu, jest nie do przyjęcia, zwłaszcza w przypadku przepisu ustanawiającego odpowiedzialność karną za opisany w nim czyn.

Znaczenie słów „wbrew obowiązkowi” w kontekście pozostałych znamion czynu zabronionego z art. 65 § 2 KW, w szczególności czynności wykonawczej, jest takie, że czynu tego nie popełnia każdy człowiek, który tego zachowania się dopuszcza, lecz tylko ten, który ma obowiązek zachowania przeciwnego. Innymi słowy, odpowiedzialności karnej za wykroczenie niepodania danych personalnych podlega nie każdy, a tylko ten, kto ma – istniejący niezależnie od treści art. 65 § 2 KW – obowiązek ich podania. Znamię to należy więc do znamion strony podmiotowej i w istotny sposób zawęża krąg osób, które mogą popełnić czyn opisany w analizowanym przepisie. Stawia to pod znakiem zapytania jednolite stanowisko wymienionych wcześniej komentatorów, że wykroczenie z art. 65 § 2 KW jest wykroczeniem powszechnym; nie jest, skoro dotyczy nie każdego, a tylko z góry wyodrębnionego kręgu osób. Inna sprawa, że w praktyce krąg ten może być szeroki. Zależy to jednak od treści przepisu nakładającego obowiązek sankcjonowany odpowiedzialnością za wykroczenie.

W tej sytuacji powstaje oczywiste pytanie, w jaki sposób ustalić, na kim ten obowiązek ciąży, a tym samym, kto może ponieść odpowiedzialność za omawiane wykroczenie.

Normatywną podstawą wszelkich ustaleń w tym zakresie jest art. 51 ust. 1 Konstytucji RP, w myśl którego osoba pozostająca pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej może być zobowiązana do ujawnienia wiadomości dotyczących swej osoby tylko na podstawie ustawy5.

Jest oczywiste, że wiadomości co do własnej tożsamości, o których mowa w art. 65 KW, mieszczą się w zakresie wiadomości dotyczących własnej osoby, o których mowa w art. 51 ust. 1 Konstytucji RP. Tak więc do ujawnienia wiadomości co do własnej tożsamości wobec organów władzy państwowej może zobowiązać obywatela tylko ustawa. Przy tym treść konkretnej regulacji ustawowej zobowiązującej do podania wiadomości co do własnej osoby powinna uwzględniać ograniczenia z art. 51 ust. 2 Konstytucji RP oraz odpowiadać wymogowi z art. 7 Konstytucji RP.

Przepis art. 65 § 2 w zw. z § 1 pkt 1 KW traktuje o „wiadomościach co do tożsamości własnej albo innej osoby”. Zwrot ten należy rozumieć jak w języku potocznym, do którego należy: jako te podstawowe wiadomości o konkretnej osobie, które są potrzebne do ustalenia, kim ta osoba jest i jednocześnie do wykluczenia możliwości pomylenia jej z inną osobą. W naszym kręgu kulturowym identyfikują osobę imię (względnie imiona) i nazwisko, a skoro ich kombinacje niekiedy się powtarzają, to wypada zaliczyć do nich jeszcze datę urodzenia i imiona rodziców; ten zestaw danych wystarczy do ustalenia tożsamości osoby w każdym możliwym do wyobrażenia przypadku. Trzeba podkreślić, że omawiany przepis dotyczy tylko wiadomości co do tożsamości, co a contrario oznacza, że nie dotyczy wiadomości o danej osobie dotyczącej wszelkich innych aspektów jej życia, np. majątku, sytuacji rodzinnej, a zwłaszcza miejsca zamieszkania6.

Taki zakres wiadomości objętych hipotezą art. 65 § 2 KW współgra z regulacją art. 51 ust. 2 Konstytucji RP. Jest oczywiste, że określenie tożsamości osoby jest niezbędne do pełnienia ustawowych zadań przez organy państwowe powołane do wydawania władczych rozstrzygnięć w sprawach indywidualnych. Dlatego wiadomości co do tożsamości osób należą do informacji o obywatelach niezbędnych w demokratycznym państwie prawnym.
[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Prawo karne | Skomentuj

Brońmy Trybunału Konstytucyjnego

Kilka myśli o tym dlaczego potrzebne sędziom Stowarzyszenie, Maria Teresa Romer
Sędziowie bez granic, Heinz Stotzel
Bez sądów się nie da…, Ewa Łętowska
Sądny dzień w Nowogrodzie, Lech Falandysz
List Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego do członków „Iustitii” z okazji X-lecia Stowarzyszenia

W związku z kolejnymi wypowiedziami przedstawicieli władzy wykonawczej sugerującymi, iż orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wydawane są pod wpływem pobudek i przekonań politycznych poszczególnych sędziów tegoż Trybunału, Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” stanowczo oponuje wobec zachowań, które podają w wątpliwość niezawisłość i niezależność Trybunału Konstytucyjnego. Stowarzyszenie pragnie przypomnieć, iż Konstytucja RP gwarantuje Trybunałowi Konstytucyjnemu niezależność od innych władz, która winna stanowić tamę przed możliwością jakiejkolwiek ingerencji w orzeczniczą działalność Trybunału. Emanacją owej gwarancji ustrojowej jest przepis art. 195 Konstytucji RP jednoznacznie wskazujący, iż sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.
[hidepost]

Trybunał Konstytucyjny swoimi orzeczeniami wielokrotnie udowadniał, iż jest niezależny od jakiejkolwiek koniunktury politycznej i w swych działaniach kieruje się wyjątkową dbałością o jakość prawa stanowionego w Polsce. Sędziowie stosując na co dzień prawo niejednokrotnie przekonują się, iż pojęcie racjonalnego ustawodawcy ma wymiar wyłącznie teoretyczny, a zasady interpretacji prawa nie są w stanie nadać stanowionym przepisom sensownej niesprzecznej treści. Sędziowie mają zatem świadomość wielkiej roli i odpowiedzialności, jaka spada na Trybunał podczas każdorazowej próby oceny zgodności stanowionego prawa z konstytucyjnym wzorcem.

Krytyka organów władzy w demokratycznym państwie prawa jest elementem immanentnym ustrojowo. Od krytyki tej nie jest również wolny Trybunał Konstytucyjny, w tym także w sferze działalności orzeczniczej. Prawa do krytyki nie można jednak utożsamiać z ostatnimi wypowiedziami przedstawicieli władzy wykonawczej. Wypowiedzi te bowiem nie mają merytorycznego uzasadnienia, w szczególności nie odwołują się do jakichkolwiek racjonalnych argumentów, które mogłyby stanowić przeciwwagę dla racji, którymi kierował się Trybunał przy wydawaniu konkretnego orzeczenia.

Wskazywanie przez Prezesa Rady Ministrów, iż Trybunał Konstytucyjny stosując Konstytucję RP wykonuje „cyrkowe sztuczki” trudno umieścić w kategorii krytyki dopuszczalnej pomiędzy niezależnymi organami demokratycznego państwa. Trudno ocenić je inaczej niż jako próbę poszukiwania pola dla konfliktu pomiędzy organami państwa. Natomiast wypowiedź wskazująca na możliwość zmian zasad działania Trybunału Konstytucyjnego, dokonana bezpośrednio przed ogłoszeniem rozstrzygnięcia przez Trybunał w konkretnej sprawie z jednoczesną sugestią, jakiej treści orzeczenie jest oczekiwane przez władzę wykonawczą, stanowi próbę wywierania przez władzę wykonawczą nacisku na niezawisły organ konstytucyjny. Trudno odebrać go inaczej niż próbę podporządkowania, która w oczywisty sposób podważa zasadę trójpodziału władz i tym samym osłabia społeczne zaufanie do sądów i Trybunału.

Jednocześnie Stowarzyszenie Sędziów Polskich popiera propozycje, nad którymi pracę rozpoczął Sejm, by wpływ na wyłanianie kandydatur na sędziów Trybunału Konstytucyjnego posiadały, oprócz Prezydenta także Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Organy te dają gwarancję uniknięcia gorszących sytuacji, z których jedna ostatnio miała miejsce przy wyborach sędziów Trybunału Konstytucyjnego, kiedy Prezydent musiał mianować na sędziego Trybunału osobę, co do której predyspozycji i kwalifikacji istniały poważne wątpliwości.

* Ówczesna Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, artykuł otwierający numer 1/2007 pisma, napisany w imieniu Zarządu Stowarzyszenia.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Temat numeru | Skomentuj

O mediacji w Niemczech

Artykuł przedstawia regulacje prawne i praktykę mediacji w Niemczech. Wskazano w nim na rozróżnienie mediacji pozasądowej (ogólnej) i sądowej. Co do mediacji ogólnej wskazano, że prowadzą ją mediatorzy bez certyfikatu i mediatorzy z certyfikatem. Rynek mediatorów jest duży, obowiązuje zasada specjalizacji. Wskazano na działające stowarzyszenia mediatorów, np. Bundesverband der Mediation e.V. i MiKK e.V w Berlinie (Mediacje w Sprawach Konfliktów Międzynarodowych Związanych z Dziećmi), które współpracuje z Federalnym Urzędem Sprawiedliwości (Bundesamtem für Justiz) jako organem centralnym. Wyjaśniono, że mediatorzy działają jako samodzielni przedsiębiorcy. W zakresie mediacji sądowej wskazano, że istnieje od 2002 r. i prowadzi ją sędzia zawodowy. Aż do 2012 r. ta sytuacja nie była uregulowana. W 2012 r. weszła w życie ustawa o mediacji (Mediationsgesetz), która wprowadziła pojęcie „sędziego ugodowego”, który jest sędzią zawodowym. Sędzia ugodowy nie może rozstrzygać sprawy, a sprawa mediacyjna trafia do niego na mocy postanowienia sądu rozstrzygającego spór, za zgodą stron. Sędzia ugodowy przechodzi krótkie szkolenie z zakresu psychologii, wobec stron działa jak mediator, w przypadku porozumienia strony mogą przed nim zawrzeć ugodę, która po nadaniu jej klauzuli wykonalności jest tytułem wykonawczym. Omówiono również znaczenie mediacji w prawie rodzinnym, w tym w przypadku sporów transgranicznych. Na koniec dokonano krótkiego porównania przepisów polskiego i niemieckiego postępowania cywilnego. Zdaniem autora, mediacja jest rozwiązaniem przyszłościowym, służy porozumieniu społecznemu, przyśpiesza rozwiązywanie sporów, wzmacnia odpowiedzialność osobistą stron za wynik postępowania.
[hidepost]

Wprowadzenie

Fenomen mediacji istnieje w Niemczech od dawna. Ustawodawca definiuje mediację jako „postępowanie oparte na wzajemnym zaufaniu, w którym każda ze stron zarówno wspólnie, jak i samodzielnie stara się o dobrowolne zakończenie sporu przy udziale jednego lub kilku mediatorów”1. Przytoczona definicja jest zbliżona do zawartej w art. 3 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/52/WE z 21.5.2008 r. w sprawie niektórych aspektów mediacji w sprawach cywilnych i handlowych2.

Uwagi ogólne – mediacja pozasądowa

Profil osobowy mediatora może być różny. Zgodnie z definicją, mediatorem może być każda osoba, nawet dziecko3. Zawód mediatora nie jest reglamentowany, a tytuł „mediator” nie jest chroniony prawnie4. W Niemczech pracuje obecnie wielu mediatorów i istnieje w tym zakresie swoboda świadczenia usług.

MediationsG przewiduje jednak w § 5 tzw. „certyfikowanego mediatora”. W § 5 wymienione są wymagania, które spełniać musi taki mediator. Natomiast z § 6 MediationsG wynika kompetencja dla Ministra Sprawiedliwości do określenia w rozporządzeniu szczegółów kształcenia oraz szkolenia mediatorów. Rozporządzenie takie nie zostało jednak do chwili obecnej wydane5. Pomimo to § 5 MediationsG zawiera pewne wymagania dotyczące kształcenia mediatorów, zwłaszcza w zakresie technik negocjacyjnych i komunikacyjnych. Zgodnie z § 5 MediationsG, większość mediatorów musi odbyć dodatkowe w szkolenie. Generalnie rzecz ujmując, na rynku mediatorów niemieckich obowiązuje zasada specjalizacji. W Internecie można znaleźć wiele adresów mediatorów poszczególnych specjalizacji6. Istnieją także ­organizacje zrzeszające mediatorów, np. Bundesverband der Mediation e.V., założony w 1992 r. Ta organizacja ma ponad 2000 członków pracujących jako mediatorzy7. Wielu adwokatów również oferuje usługi mediatorskie.

Obecne stawki wynagrodzeń mediatorów oscylują między 80 a 300 euro za godzinę8.

Mediacja sądowa – sędzia jako mediator – sędzia ugodowy

Od dłuższego czasu występuje w Niemczech szczególny rodzaj mediacji, jakim jest mediacja sądowa. Odbywa się ona w ramach będącego już w toku postępowania sądowego. Taka forma mediacji istnieje od 2002 r. i jest praktykowana m.in. w Dolnej Saksonii. Mediację sądową prowadzi mediator będący sędzią, który nie prowadzi danego postępowania sądowego, natomiast pracuje w okręgu danego sądu9. Ta nieuregulowana szczegółowo sytuacja utrzymywała się już przed 2012 r., kiedy to weszła w życie MediationsG. Ustawa ta niestety nie uwzględnia mediacji sądowej.

Zmiana stanu prawnego nie stoi na przeszkodzie prowadzeniu mediacji sądowej – wręcz przeciwnie: ustawa potwierdza możliwość prowadzenia mediacji przez sędziego10. Sędzia nie jest przy tym określany „mediatorem”, ale „Güterichter” – „sędzią ugodowym11. Ten sędzia nie jest sędzią polubownym czy sędzią pokoju. W zasadzie jest pełnoprawnym sędzią mianowanym przez prezydium sądu do pełnienia roli sędziego ugodowego. Powołanie na stanowisko sędziego ugodowego odbywa się w ramach podziału zadań sędziowskich12.

W Niemczech sędzia ugodowy występuje w sądownictwie: cywilnym, rodzinnym, pracy, administracyjnym, społecznym, administracyjno-finansowym i patentowym. Nie występuje natomiast w sprawach karnych. Sędziowie działają w I i w II instancji13 – z wyjątkiem sądownictwa finansowego, które ma jedynie dwie instancje. Sędziów ugodowych nie ma również na poziomie Sądów Najwyższych14 ani w sądownictwie karnym15.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Prawo cywilne | Skomentuj

Edukacja prawna młodzieży (Katowice, Wrocław, Poznań, Warszawa)

Sędziowie od dawna angażowali się w akcje mające na celu poprawę świadomości prawnej młodzieży. Były to jednak działania rozproszone, incydentalne, o niewielkim zakresie oddziaływania. Często polegały na pojedynczych wizytach w szkołach i pogadankach z uczniami. Kilka lat temu sędziowie związani z Oddziałem Śląskim Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” w Katowicach postanowili to zmienić. Przystąpili do realizacji długofalowego projektu „Edukacja prawna młodzieży”. Po jakimś czasie przyłączyły się do niego kolejne oddziały Stowarzyszenia: we Wrocławiu, Poznaniu i Warszawie. W ten sposób doszło do powstania pierwszej sędziowskiej platformy edukacyjnej obejmującej swoim zasięgiem istotną część naszego kraju. Realizacja projektu mieści się w statutowych zadaniach Stowarzyszenia, do których należy urzeczywistnianie zasad demokratycznego państwa prawnego, umacnianie niezależności sądów i niezawisłości sędziów oraz troska o ich autorytet, dążenie do pełnej realizacji praw człowieka i wolności obywatelskich, a także budowanie pozytywnego wizerunku sędziów i sądów.
[hidepost]

Założenia projektu

Projekt w części zapełnia lukę, jaka występuje w programach nauczania w szkołach ponadpodstawowych, co pośrednio skutkuje bardzo niskim poziomem świadomości prawnej całego społeczeństwa. Jest on realizowany w oparciu o program opracowany przez Oddział Śląski. Program obejmuje podstawową wiedzę o pozycji ustrojowej sędziów i sądów, a także o prawie cywilnym, prawie karnym, prawie rodzinnym oraz zagadnieniach prawnych związanych z internetem. Cykl składa się z czterech wykładów:

  1. internet – zasady bezpiecznego korzystania z zasobów sieci (pobieranie filmów, muzyki itp.), odpowiedzialność za naruszenie praw autorskich, udostępnianie danych osobowych własnych i osób trzecich, dobra osobiste i odpowiedzialność za ich naruszenie, podstawowe zasady zawierania umów przez internet, np. w sklepach internetowych i na serwisach aukcyjnych;
  2. prawo cywilne z elementami prawa pracy – zasady uczestnictwa w obrocie prawnym, w tym: zdolność do czynności prawnych, zawierania i wykonywania umów (ze szczególnym uwzględnieniem ochrony konsumentów), zasady dziedziczenia, odpowiedzialność za czyny niedozwolone, a także formy i zasady prowadzenia działalności gospodarczej, podejmowania zarobkowania w ramach umowy o pracę oraz na podstawie umów cywilnoprawnych;
  3. prawo karne – zasady odpowiedzialności karnej (zwłaszcza z uwzględnieniem kryterium wieku), różnice między wykroczeniem a przestępstwem, kwestie dotyczące alkoholu i narkotyków, zagrożenia wynikające z przynależności do różnego rodzaju nieformalnych grup (np. kibice drużyn piłkarskich);
  4. prawo rodzinne – władza rodzicielska, prawa i obowiązki dziecka, funkcjonowanie dziecka w rodzinie patologicznej, z uwzględnieniem informacji, gdzie szukać pomocy, oraz zagadnienia dotyczące problematyki dziecka jako małoletniego rodzica, w tym ustalenia ojcostwa, uznanie ojcostwa, alimenty, adopcja, rodzicielstwo zastępcze, a także zasady odpowiedzialności dziecka w świetle ustawy z 26.10.1982 r. o postępowaniu w sprawach nieletnich1.

Oprócz prawa materialnego, w sposób jak najbardziej obrazowy, na lekcjach poruszane są zagadnienia procesowe takie jak obowiązki świadka, prawa i obowiązki strony (np. dlaczego warto odbierać korespondencję z sądu i zasięgać porady prawnej u adwokata lub radcy prawnego).

Sędziowie mówią także o zasadach ustrojowych, organizacji sądownictwa, niezawisłości sędziów i niezależności sądów, podkreślając dlaczego są one tak ważne dla każdego człowieka.

Organizacja i przebieg zajęć

1. Uwagi ogólne o realizacji projektu

Zajęcia prowadzą nieodpłatnie sędziowie – członkowie Stowarzyszenia i osoby niezrzeszone, w tym pracownicy naukowi, doktoranci i studenci. Ostatnio do projektu dołączyli doradcy podatkowi w związku z poszerzeniem programu o zagadnienia prawa podatkowego.

Przekazywane uczniom informacje mają być jak najbardziej praktyczne. Prelegenci starają się, aby wiedza była przedstawiana młodzieży w interesujący i przystępny sposób. Często odwołują się do przykładów z życia codziennego. Podstawowym założeniem jest otwarty charakter lekcji, a nie sztywne trzymanie się planu. Prelegenci nastawieni są przede wszystkim na dyskusję, interakcję z młodzieżą. Inaczej, niż na typowych lekcjach, zasadą jest, że można przerywać prowadzącemu. Z sali padają pytania, czasem bardzo zaskakujące, niekoniecznie obejmujące materię zajęć, np. czy trzeba mieć znajomości żeby zostać sędzią; czy sędziowie biorą łapówki; ile zarabiają? Uczniowie często szukają rozwiązania problemów, które dotykają ich osobiście, lub ich bliskich czy kolegów.

Oczywiście poziom zaangażowania uczniów w poszczególnych szkołach, a nawet klasach, jest różny. Zdarza się jednak, że zainteresowanie jest tak duże, że uczniowie, a nawet nauczyciele zostają po lekcjach w celu indywidualnej dyskusji z prowadzącym. To znak, że obecność sędziów w szkołach ma sens.
[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Konferencja „Iustitii” | Skomentuj

Afganistan 2015*

Bo tutaj jest pięknie

Kiedy samotnie przekraczałem granicę tadżycko-afgańską – pod majestatycznym siedmiotysięcznikiem Noszak i pośród rozkładających się wozów pancernych – jeden z afgańskich żołnierzy, zresztą zdziwiony moją wizytą, usiłował się dowiedzieć, po co tam przyjechałem. Powiedziałem, bo tutaj jest pięknie. I to była prawda. Żołnierz nie uwierzył mi, jednak gdy wskazałem w stronę groźnie wyglądającego i feerycznego pasma gór Hindukusz, to zobaczyłem jego łzawy uśmiech.

GBOA

Najpierw był kirgiski Biszkek i wizyta w tadżyckim poselstwie, wiza oraz specjalne zezwolenie na wjazd do kontrolowanego przez Tadżykistan Górskobadachszańskiego Okręgu Autonomicznego, który do 2005 r. był zamknięty dla obcokrajowców. Następnie lot do tadżyckiego Duszanbe, przejazd przez góry do Chorog, stolicy GBOA, afgański konsulat i wiza. Później kręte, górskie drogi, podróż z Pamircami i góry Pamir. Hieratyczne, ciężkie, cudowne. W końcu zimne i wietrzne tadżycko-afgańskie przejście graniczne położone na wysokości ponad 3000 m. n.p.m.

Apokalipsa

Tadżyccy żołnierze otwierają przede mną ciężkie kłódki i zdejmują łańcuchy z metalowych drzwi prowadzących do afgańskiego punktu kontroli granicznej. Afgańskie druty kolczaste oraz tadżyckich żołnierzy oddziela pas ziemi niczyjej. Głusza. Wieje mocny, zimny afgański wiatr, a właściwie wyje, usiłując rozszarpać most nad rzeką Panj, dzielącą łańcuchy górskie tadżyckiego Pamiru i afgańskiego Hindukuszu. Po afgańskiej stronie tamtejsza apokalipsa. Wraki rozkładających się wozów pancernych, zepsute humvee i surowe, upojne, górskie krajobrazy z przebijającym się zza chmur szczytem Noszak. Afgańscy żołnierze są zakłopotani moją wizytą. Przez dwie godziny chodzą z moim paszportem po koszarach, jak się później okazuje, szukając granicznego stempla. Ten czas spędzam obok rdzewiejącego czołgu z jednym z żołnierzy, który nie może zrozumieć, dlaczego tu jestem.

Struktura państwa

W kraju obowiązuje ruch prawostronny, jednak wszyscy jeżdżą starymi japońskimi samochodami przystosowanymi do ruchu lewostronnego. Mohammed, mój afgański kolega, ma piętnastoletnią toyotę camry. Jest z niej bardzo dumny. Samochód nie ma tablic rejestracyjnych. Tutaj to normalne. Pytam Mohammeda, gdzie masz tablice? A on na mnie dziwnie spogląda i się śmieje. No tak, tutaj każdy zna jego samochód i każdy zna Mohammeda, a on zna każdego. Zna góry, wioski, drogi. Wie gdzie i jak bezpiecznie dojechać. Potrafi sprawnie pokonać wojskową biurokrację i uzyskać dla mnie afgańskie ID, niezbędne w tym kraju. Wie tutaj wszystko. Jest członkiem lokalnego klanu, a Afganistan to państwo klanów. W tym kraju nie ma znanej nam struktury państwa z jego administracją i życiem politycznym. Tutaj nawet nie ma partii politycznych, w europejskim tego słowa znaczeniu. Tu są klany, formowane według kryteriów etnicznych, i to one tworzą strukturę państwa. W przeprowadzonych w 2005 r. wyborach parlamentarnych nie brały udziału żadne partie. Wszyscy kandydaci do parlamentu i rad lokalnych byli formalnie niezależni, ale w rzeczywistości reprezentowali samorządne i zbrojne grupy plemienne. Ostatecznie do nowego parlamentu weszli przywódcy grup etnicznych, w tym byli talibowie.

HINDU KUSH

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Varia | Skomentuj

Diagnoza wiedzy prawnej Polaków

Trudno oprzeć się wrażeniu, że dyskusje dotyczące świadomości prawnej odbywają się nierzadko w ­atmosferze załamywania rąk i wzajemnego obwiniania się za istniejący stan rzeczy. Proponujemy odciąć się od tej praktyki i zacząć od początku. Jako punkt wyjścia proponujemy diagnozę świadomości prawnej Polaków. Przyjrzyjmy się twardym faktom bez myślenia życzeniowego, wyrazów ubolewania nad kondycją społeczeństwa czy innych reakcji obronnych. W niniejszym artykule zaprezentujemy wyniki ogólnopolskiego badania przeprowadzonego z inicjatywy Kwartalnika SSP „Iustitia” i Śląskiego Oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” przez agencję badawczą Maison&Partners we współpracy z Warsaw Enterprise Institute.

[hidepost]

Badanie zostało zrealizowane w dniach 29.1.–1.2.2016 r. na panelu Ariadna metodą CAWI. Zastosowano próbę losowo-kwotową liczącą N=1108 osób, gdzie kwoty zostały dobrane wg reprezentacji w populacji Polaków w wieku 18 lat i więcej dla płci, wieku, wykształcenia i wielkości miejscowości zamieszkania.

Pierwsze pytanie brzmiało: „Kto według Twojej aktualnej wiedzy tworzy w Polsce prawo?” Jak wskazuje wykres (Ryc. 1), poprawnej odpowiedzi udzieliło 69% badanych. Natomiast pozostali przyznali się wprost do niewiedzy (8%) albo wskazywali sędziów (7%) czy prokuratorów (7%).

Ryc. 1. Kto według Twojej aktualnej wiedzy tworzy w Polsce prawo?

Jeszcze mniej badanych Polaków zdaje sobie sprawę, że sądy powszechne przy wydawaniu wyroków podlegają wyłącznie Konstytucji i obowiązującym ustawom (14%). Reszta zdaje się podzielać przekonanie o zależności sędziów od swoich zwierzchników administracyjnych (Ryc. 2).

Ryc. 2. Komu podlegają sędziowie w Polsce przy wydawaniu wyroków?

Ponad połowa badanych (51%) uważa, że sędziowie w Polsce są członkami partii politycznych. Dopytani (Ryc. 3), czy w ogóle jest to dopuszczalne w mniejszości odpowiadają, że jest to bezwarunkowo niemożliwe (39%). Podobny odsetek przyznaje wprost, że nie wie (40%). A pozostali bądź wskazują bezwarunkową dopuszczalność (11%) albo dopuszczalność niejawną (10%).

Ryc. 3. Czy sędziowie w Polsce mogą być członkami partii politycznych?

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(22)/2015, Konferencja „Iustitii” | Skomentuj

Edytorial

Szanowni Czytelnicy,

Dwudziesty drugi numer Kwartalnika „Iustitia” stanowi połączenie pięknej tradycji Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” z wyzwaniami współczesności. W związku z jubileuszem 25-lecia Stowarzyszenia, w pierwszej części przypominamy Państwu teksty „justycyjne”, które pochodzą z okresu sprzed powstania Kwartalnika, w kształcie, jaki Państwo otrzymujecie od 5 lat. Publikacje te mają wymiar nie tylko historyczny. Wiele wypowiedzi zachowało aktualność. Zwraca uwagę programowy wręcz artykuł współzałożycielki Stowarzyszenia i pierwszej Przewodniczącej SSN Marii Teresy Romer, na temat potrzeb stowarzyszania się sędziów. Wielce pouczający jest wielokrotnie przywoływany także w artykule „Bez sądów się nie da” dekalog dobrego sędziego autorstwa Sędziego TK prof. Ewy Łętowskiej. Przypomnijmy 1. trzymaj się niezawisłości!; 2. pamiętaj, że za usłużność wobec władzy kiedyś mogą wystawić ci rachunek!; 3. nie słuchaj pomruków ulicy i gazet!; 4. trzymaj się daleko od polityki!; 5. nie daj sobie skakać po głowie!; 6. nie daj się wyciągnąć z sądu w jakieś komisje i ciała!; 7. nie bądź niańką egzekutywy, odpowiadasz za prawo, nie kryj błędów innych władz!; 8. wytrzymaj aż państwo zmądrzeje!; 9. bądź niezawisły od siebie samego, od własnej wiedzy czy słabości!; 10. bądź wielki! Życzmy sobie, by udało się nam realizować powyższe zalecenia.

Skoro o historii, to warto przywołać tekst Pani Sędzi M.T. Romer z 2007 r. o wymownym tytule „Brońmy Trybunału Konstytucyjnego”. Owa retrospekcja pokazuje, że mało jest rzeczy stałych. Świadomi tego pisaliśmy w książce dla młodzieży „apteczka prawna. Lex bez łez”: „prawie nic nie jest dane raz na zawsze! Tak jak masz prawo domagać się, by sąd w sposób należyty rozstrzygnął Twoją sprawę, tak samo powinieneś dbać i wymagać od państwa, by sądy były właśnie takie: niezależne od innych władz, a orzekający w nich sędziowie pozostawali podlegli jedynie Konstytucji i ustawom”. Pierwsze wydanie apteczki pod dumnym patronatem I Prezes Sądu Najwyższego prof. dr hab.  Małgorzaty Gersdorf oddaliśmy do druku w lipcu 2014 r.!

Pani Sędzia M.T. Romer pisała: „Zadaniem stowarzyszenia jest między innymi kształtowanie kultury prawnej społeczeństwa, a wśród tego społeczeństwa czasem także i przedstawicieli władzy wykonawczej bądź ustawodawczej”. Nie chcemy by to wyzwanie, które znalazło odzwierciedlenie w statucie „Iustitii”, było tylko pustym postulatem. Odpowiedzią na to wyzwanie jest prowadzona od kilku lat i dynamicznie rozprzestrzeniająca się na kolejne oddziały „Iustitii” akcja edukacji prawnej młodzieży (zob. tekst Sędzi Urszuli Wicińskiej, Edukacja prawna młodzieży). Stanowiła ona asumpt do kolejnej konferencji Kwartalnika nt. „(Nie) świadomość prawna Polaków”. Na jej potrzeby zostały przeprowadzone badania opinii publicznej dotyczące tejże świadomości, które stanowią podstawę do diagnozy tego stanu (tekst dra T. Barana, Diagnoza wiedzy prawnej Polaków) oraz przyczynek do dyskusji nad potrzebą i sposobami zmiany stanu rzeczy. A jest on mało optymistyczny. Stąd też dyskusja musi mieć charakter szerszy. Obejmować ma nie tylko reprezentantów wszystkich zawodów prawniczych, ale i psychologów, socjologów, dziennikarzy, ekonomistów i wszystkich tych, którym zależy na zmianie. Jedno jest pewne: najwyższy czas przejść od słów do czynów.

Niezwykle ciekawy i ważny jest wywiad z Przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa SSN Dariuszem Zawistowskim. W zasadzie poruszone są w nim wszystkie kwestie, które zostały przytoczone wyżej. Odnosząc się do działania władzy ustawodawczo-wykonawczej, które uderzały w status sędziów i mogły prowadzić do ograniczenia niezawisłości, Pan Przewodniczący stwierdza, że „z takimi działaniami mamy do czynienia praktycznie stale, władza wykonawcza i ustawodawcza ma wręcz taką naturalną tendencję. Jakoś trudno jest się im pogodzić, że władza sądownicza jest niezależna i próby ingerencji są niestety ciągle podejmowane”. Optymizmem napawają słowa o niezwykle istotnej roli stowarzyszeń sędziowskich jako reprezentantów środowiska sędziowskiego, z którymi Rada chce się liczyć i współpracować.

W Kwartalniku ponadto niezwykle ciekawy tekst o standardach postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów, jakimi posługuje się Komisja Wenecka Rady Europy. Traktuje ona to zagadnienie jako element szerszego problemu związanego z zapewnianiem niezawisłości sędziów i niezależności sądów. Trafnie Autor dr hab. Jacek Barcik przestrzega, odwołując się do nieodległej historii: „Pozostaje czuwać, by projekty podobnych rozwiązań, które mogą ewentualnie pojawić się w przyszłości, były zawczasu wykrywane i szeroko publicznie nagłaśniane”.

Krystian Markiewicz
Redaktor Naczelny

Opublikowano Edytorial, IUSTITIA 4(22)/2015 | Skomentuj