Równe traktowanie w sądzie

Konferencją „Inny a wymiar sprawiedliwości” Helsińska Fundacja Praw Człowieka zainaugurowała 28.10.2014 r. swój nowy projekt „Podnoszenie wrażliwości sędziów i prokuratorów w zakresie równego traktowania”. Ma on dotyczyć równego traktowania osób należących do grup narażonych na dyskryminację, przede wszystkim poprzez przygotowanie „Przewodnika równościowego” odnoszącego się do różnych aspektów przeciwdziałania dyskryminacji istotnych podczas wykonywania władzy sądowniczej. „Iustitia” jest jednym z partnerów zaproszonych do współpracy.

 

(IS)

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Sprawy bieżące | Skomentuj

„Dzieci po drugiej stronie muru”

Z raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka „Dzieci po drugiej stronie muru”1, zaprezentowanego 20.11.2014 r. podczas konferencji w Warszawie, w której wziął udział przedstawiciel SSP „Iustitia”, wynika, że potrzebna jest nowa ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich i doregulowanie systemu odpowiedzialności nieletnich. Ze wskazanego raportu wynika, że obecny system, w którym nadzór nad poszczególnymi typami jednostek rozproszony jest na pięć różnych ministerstw, ma poważne luki i w efekcie prowadzi do ryzyka poważnych zagrożeń dla praw i wolności wychowanków placówek. Raport jest wynikiem monitoringu 24 placówek dla nieletnich – zakładów poprawczych, schronisk dla nieletnich, młodzieżowych ośrodków wychowawczych, policyjnych izb dziecka. Według raportu w placówkach często naruszane jest prawo wychowanków do prywatności, ograniczony jest dostęp do środków czystości, dla wychowanków nieraz niejasny jest też system kar i nagród obowiązujący w ośrodkach, co powoduje, że często wychowankowie nie wiedzą, za co ponoszą konsekwencje. „Z naszych badań wynika, że sposób prowadzenia placówki zależy przede wszystkim od osoby dyrektora. Jeśli dyrektor ma pewien pomysł na prowadzenie resocjalizacji, praca kadry całej placówki przynosi efekty. W przeciwnym razie placówki koncentrują się tylko na izolowaniu nieletnich” – powiedziała współautorka raportu Katarzyna Wiśniewska.

1 Zob. http://www.hfhr.pl/raport-dzieci-po-drugiej-stronie-muru.

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Sprawy bieżące | Skomentuj

„Iustitia” odmawia zaopiniowania projektu cięcia „kilometrówek”

Bardzo mało czasu otrzymało Stowarzyszenie na zaopiniowanie projektu rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości, które ustala dla sędziów stawkę „zwrotu kosztów” dojazdu własnym pojazdem z miejsca zamieszkania do siedziby sądu na 30 gr. za kilometr1. W podobny sposób projekt rozesłano do zaopiniowania do sądów. Stowarzyszenie odmówiło zaopiniowania projektu w takim trybie. Normalna stawka obowiązująca w instytucjach państwowych wynosi 83 gr za kilometr (w wypadku posłów jest to nawet 1,25 zł za kilometr przy podróży samochodem za granicę2). Ograniczenie „zwrotu kosztów” dojazdu to złamanie niepisanej umowy, że wobec niedoboru prawników w małych miastach, sędziowie będą dojeżdżali do sądów z większych ośrodków, a w zamian państwo zobowiązuje się pokrywać koszty tych dojazdów. Przykładowo, do sądów w miejscowościach, w których mają siedziby tylko sądy rejonowe (a nie okręgowe) dojeżdża około połowy orzekających tam sędziów. W innym wypadku, w tych sądach zabrakłoby obsady kadrowej.

(IS, BP)

1 Ten akt prawny znajduje swe umocowanie w ustawie z 5.12.2014 r. o zmianie niektórych ustaw w związku z realizacją ustawy budżetowej (Dz.U. poz. 1877) i jest zupełnie odrębną regulacją od proponowanej w ustawie z 15.1.2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw, druk senacki 808, tj. reguluje jedynie wysokość stawki, a ustawa z 15.1.2015 r. wyłącza część sędziów z grona uprawnionych do zwrotu kosztów dojazdu.

2 Uchwała nr 44 Prezydium Sejmu z 1.7.1996 r. – § 2 ust. 1a. Z tytułu podróży służbowej za granicę samochodem stanowiącym własność posła przysługuje zwrot kosztów według stawek za 1 km przebiegu powiększonych o 50%.

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Sprawy bieżące | Skomentuj

Spotkanie MEDEL w Barcelonie

W Barcelonie 21.11. i 22.11.2014 r. zebrali się przedstawiciele europejskich stowarzyszeń sędziowskich i prokuratorskich zrzeszonych w MEDEL (Magistrats Européens pour la Démocratie et les Libertés), do którego należy także „Iustitia”. Spotkanie otworzyła konferencja „Rola rządu w powoływaniu sędziów i prokuratorów oraz niezależność władzy sądowniczej”. W trakcie dyskusji wskazywano na przykłady krajów, w których w ogóle nie funkcjonują, pomimo ustawicznie ponawianych przez stowarzyszenia sędziowskie apeli, rady sądownictwa, jak w Niemczech, Republice Czeskiej czy Austrii oraz na różnorodność spotykanych ­rozwiązań dotyczących składu, kompetencji i sposobu wyłaniania członków rady, co w konsekwencji może się przekładać na większą lub mniejszą niezależność rad sądowniczych od rządu. Za wysoce niedemokratyczne uznano obowiązujące w Polsce rozwiązania dotyczące wpływu sędziów na skład osobowy członków rady sądownictwa poprzez istnienie systemu kurialnego, gwarantującego – proporcjonalnie do liczby sędziów – większą ilość miejsc w radzie sędziom sądów wyższych instancji niż sędziów orzekających w sądach powszechnych I instancji. Przykład Polski służył do zilustrowania zjawiska wywierania na sędziów presji ze strony administracji sądowej. Chodziło o członkostwo w Krajowej Radzie Sądownictwa prezesów sądów, których mianuje Minister Sprawiedliwości, dzięki czemu uzyskuje pośredni, ale bardzo wyraźny wpływ, na skład osobowy, a więc i potencjalnie decyzje Rady, organu który ma stać na straży niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów.

Szczególne zaniepokojenie wzbudziła relacja przedstawiciela tureckiego stowarzyszenia sędziów i prokuratorów YARSAV nt. podporządkowania tamtejszej rady sądownictwa i prokuratury  władzy wykonawczej – poprzez zmianę jej składu osobowego i wywieranie na sędziów bardzo poważnych nacisków, z inicjowaniem postępowań dyscyplinarnych pod różnymi pretekstami włącznie, w celu dokonania przez nich „właściwego” wyboru, przy jednoczesnej medialnej nagonce na sędziów w celu ich zastraszenia, w szczególności na tych zrzeszonych. Tak wybrana Rada ma w najbliższym czasie dokonać wyboru znacznej liczby sędziów Sądu Najwyższego, Rady Stanu i sądów powszechnych – łącznie liczba sędziów ma zwiększyć się o 1/3, przy czym złagodzono kryteria formalne pozwalające na ubieganie się o ten urząd, skutkiem czego będą mogli na stanowiska sędziowskie być powoływani prawnicy z 2-letnim stażem pracy. Jednocześnie utworzono specjalny sąd karny (mianując do niego nowych sędziów) celem rozstrzygania o czynach naruszających porządek publiczny.

Podczas Rady Administracyjnej ­MEDEL, najwyższej władzy stowarzyszenia, wybrano nowego prezesa organizacji. Został nim dotychczasowy członek zarządu i skarbnik MEDEL sędzia z Rzymu Gultiero Michaelini. Wcześniej kierujący organizacją Antonio Cluny zdecydował się złożyć rezygnację ze sprawowanej funkcji w związku z propozycją objęcia stanowiska przedstawiciela Portugalii w Eurojust. Kolejne robocze posiedzenie Rady odbędzie się w marcu w Reggio di Calabria.

(IS)

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Sprawy bieżące | Skomentuj

Sol Iustitiae

Zgodnie z tradycją, Trybunał Koronny w Lublinie rozpatrywał sprawy ad occasum Solis (do zachodu Słońca). Twierdzenie to stanowiło swego rodzaju konwencję, gdyż zwykle rozchodzono się wcześniej. Niemniej warto pamiętać, że praktyka polegająca na sprawowaniu sądów za dnia ma długą i bogatą tradycję. Ikonografia chrześcijańska niejednokrotnie ukazywała Chrystusa jako sprawiedliwego sędziego, któremu przydawano atrybuty właśnie o charakterze solarnym. Motyw ten utrwalił się pod nazwą Sol Iustitiae (Słońce Sprawiedliwości). „I wzejdzie wam, bojących się imienia mego, Słońce Sprawiedliwości” – napisano w Starym Testamencie.

Albrecht Dürer jest autorem jednego z najsłynniejszych przedstawień Chrystusa występującego roli sędziego. Na miedziorycie powstałym w Norymberdze około 1499 r. widać męską postać zasiadającą na lwie, która w obu dłoniach dzierży atrybuty Sprawiedliwości. Wyobrażenie to w zauważalny sposób odbiega od popularnych wówczas wyobrażeń Jezusa i to bynajmniej nie tylko dlatego, że bohater przedstawienia został przez artystę gładko ogolony. Ciekawy efekt udało się artyście osiągnąć dzięki umiejętnemu połączeniu motywów boskich z tymi, które tradycyjnie wiążą się z wymiarem sprawiedliwości. Aureola bez wątpienia należy do pierwszych. Płonący wzrok (tak nawiasem, niezwykle rzadki motyw w sztuce) w pewnym sensie również („płomieniem swym nie spali sprawiedliwych” powiada księga Syracha), choć w wymiarze sądowym wiąże się także z fragmentem Apokalipsy św. Jana, w której oczy Najwyższego Sędziego są „jak płomień ognisty”. Znaczenia miecza i wagi nie trzeba objaśniać, ale warto wspomnieć, że lew może być kojarzony zarówno z Chrystusem („Oto zwyciężył lew z pokolenia Judy, potomek Dawida” – Apokalipsa), jak i sądami i sądownictwem. Nogi Chrystusa są skrzyżowane w sposób charakterystyczny dla średniowiecznych władców i sędziów, których liczne wizerunki zachowały się w rękopisach i w starodrukach.

Z czasem nie tylko Chrystus jako najwyższy sędzia, ale i Sprawiedliwość oraz – co może wydać się zaskakujące – sędziowie, zaczęli być utożsamiani ze Słońcem. Związek, jaki zachodzi pomiędzy jasnością, jaką dają słoneczne promienie, a sprawiedliwym wyrokowaniem, podkreślano nie tylko w sztuce, ale i w kazaniach wygłaszanych z okazji otwierania kolejnych sesji trybunałów w Lublinie i Piotrkowie. Wzięty jezuicki homileta Stanisław Kałuski, zachęcając deputatów do podjęcia sądowniczych obowiązków, zwracał się do nich następującymi słowami: „Wchodźcie Mościwi Panowie, czeka was Themis polska jako Słońc swoich”, podczas gdy konfrater jego, Jan Starzyński, był święcie przekonany o tym, że „sprawiedliwość w każdey Rzeczpospolitey iest iako Słońce”. Inny jezuita, Franciszek Maniecki, w zawoalowany sposób przypominał zaś sędziom o prawie każdego do sądu i obowiązku pozostania bezstronnym: „Słońce materialne równo złym i dobrym przyświeca, słońce sprawiedliwości dobrym iasność, złym zaś noc fatalną przynosi”.

I dziś niejeden sędzia uchodzi w oczach onieśmielonego otoczenia za Słońce. Niejednego uczestnika procesu wszechogarnia blask roztropności i wiedzy bijący od trybunału. To naturalnie nic złego. Przeciwnie, wymiar sprawiedliwości powinien otaczać odpowiedni majestat. Ważne jednak, by to czy inne Słońce Sprawiedliwości, obficie darząc światłem obecnych na sali, nie oślepiało samego siebie.

* Autor jest adiunktem w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL oraz historykiem sztuki.

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Varia | Skomentuj

Iran 2014

Hidżab

Na linii Baku – Teheran, w samolocie narodowych linii azerskich już nie ma piwa, którym mnie parę godzin temu częstowano, gdy leciałem z Pragi. Nie ma też tłoku, ale wszystko wygląda tak jak zazwyczaj, znudzeni pasażerowie czekają na lądowanie. Nagle, gdy samolot spokojnie przemieszcza się po płycie teherańskiego lotniska, zaczyna się wielkie poruszenie, wszystkie kobiety zakładają chusty. Jeszcze za czasów Rezy Pahlawiego pojawienie się w miejscu publicznym w hidżabie było zakazane, a alkohol powszechnie dostępny. W 1979 r. doszło do przewrotu, którego głównym autorem był ajatollah Ruhollah Chomeini, i zmiany zasad. Alkohol stał się nielegalny (kara chłosty), a na kobiety nałożono obowiązek noszenia w miejscach publicznych hidżabu, chusty zakrywającej włosy i szyję. Obecnie obowiązek ten nie oznacza szczególnej powściągliwości w ubiorze młodych Iranek, nie mówiąc o makijażu. Co więcej, w irańskich dużych miastach zjawiskiem powszechnym jest widok kobiet w spodniach i swobodnie narzuconych hidżabach. Jako, że byłem goszczony w irańskich domach, mogłem zauważyć, że tam kobiety cieszą się pełną swobodą ubioru. Nie stanowią natomiast nagminnego widoku na irańskich ulicach kobiety w burkach. Burka jest to szata okrywająca całe ciało, w tym twarz, a co więcej zasłaniająca oczy siatką. Kobiety tak ubrane widywałem w miejscach kultu religijnego, głównie w Maszhadzie. Przyjechały z pielgrzymami z sąsiedniego Afganistanu, w którym burki rozpowszechnili Talibowie. Od burek należy odróżnić nikaby. Są to stroje zakrywające ciało, w tym twarz z wyjątkiem oczu, na które niekiedy zakłada się ruchomą zasłonę. Kobiet w nikabach nie widziałem wiele, spotykałem je również w Maszhadzie, ale pamiętam je z krajów arabskich, głównie z Jordanii. Jeszcze innym strojem jest czador, który po hidżabach, jest w Iranie najpopularniejszy. Nie jest on tak ciężki i radykalny jak burka czy nikab, okrywa ciało od stóp do głowy, ale pozostawia odsłoniętą twarz.

Zoroastrańskie wieże milczenia, Jazd

Terroryzm

Około drugiej w nocy przy granicy z Beludżystanem żołnierze zatrzymują mój autobus. Następnie znika on w wojskowych koszarach. Pytam, co się stało? Kontrola. Kogoś szukają. W Beludżystanie trwają walki z separatystami. Niedawno porwano irańskich żołnierzy.Iran nie jest państwem jednolitym narodowościowo. Tylko 65% mieszkańców stanowią Irańczycy. W Iranie mieszka więcej Azerów, niż w samym Azerbejdżanie. Inni to Kurdowie, Lurowie, Beludżowie, Arabowie [należy pamiętać, że Irańczycy to nie Arabowie, ich języki i kultura znacznie się od siebie różnią, arabski, to język semicki (afroazjatycki), a farsi indoirański (indoeuropejski). Nie tylko dążenia separatystyczne dotykają Iran. Również terroryzm o podłożu religijnym. Znakomita większość mieszkańców Iranu to szyici. Zresztą Iran stanowi teokratyczne państwo szyickie. Szyizm jest jednym z trzech odmian islamu (obok powszechnego sunnizmu i rzadko występującego, egalitarnego i fundamentalistycznego charydżyzmu). Szyici, w konfrontacji z sunnitami, stanowią mniejszość w islamskim świecie i w przeszłości byli przez nich prześladowani. Pamiętają o tym, stąd powszechnie oddawana cześć męczennikom, w tym Imamowi Rezie. Ostatnie lata nie ustępują dalekiej przeszłości. W 1994 r. podczas modlitwy w meczecie Imama Rezy w Maszhadzie zamachowiec zabija 25 osób. W 2008 r. podczas zamachu w Sziraz w meczecie Hosseynieh Seyed ­al-Shohada ginie 12 modlących się, a 202 osoby zostają ranne. Rok później znowu płynie szyicka krew, 25 osób ponosi śmierć w wybuchu bomby w meczecie w Zahedanie.

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Varia | Skomentuj

Nie lękajcie się!

Zgodnie z często stosowaną metodą zagajania, zaczynam od cytatu z klasyka, który jest tytułem „Mowy”. Klasyk jest tak znany, że wskazywanie go obrażałoby inteligencję czytających. A chciałbym, żeby tych czytających było więcej niż zwykle, bo ten tekst jest pisany nie tylko do Iustitian. Konkretnie – przede wszystkim do sędziów, którzy Iustitianami nie są. Chciałbym napisać: jeszcze nie są.

Najpierw dziwne pytanie: skąd się biorą sędziowie? Homo sapiens iuris to podgatunek szczególny, przekształcenie zwykłego Homo sapiens w sędziego jest procesem wielce skomplikowanym. Należąc do owego podgatunku od lat wielu, w tym przez cały okres III RP, zdążyłem dostrzec, że sposób powoływania sędziów ma ogromny wpływ na to, jacy oni potem są. I nie mam tu na myśli poziomu merytorycznego, wiedzy prawniczej, orzecznictwa. Chodzi o te cechy, które bardziej interesują mnie jako prezesa „Iustitii”, związane ze świadomością bycia sędzią, oceną rangi ustrojowej sędziego, poczuciem, kim się jest. I kim się być powinno.

Przez dziesiątki lat sędziowie generalnie „brali się” z aplikacji. Sądowa nie była tą wymarzoną – jeśli ktoś chciał zarabiać prawdziwe pieniądze, celował w adwokaturę, ale miejsca na aplikacji adwokackiej dzielono głównie poprzez kryterium genetyczne. Jeśli ktoś właściwych genów nie miał, mógł jednak zacząć od sądu po to, aby następnie uciec do adwokatury. Droga była dłuższa, ale do przebycia i wielu prawników po aplikacji sądowej rozpoczynało adwokacką lub odchodziło na nią z asesury.

Z dostaniem się na aplikację sądową było różnie. Tłok był w ośrodkach uniwersyteckich, po paru chętnych na jedno miejsce. Ale gdy w moim rodzinnym Szczecinie dopiero powstał uniwersytet, wydział prawa nie zdążył jeszcze wypuścić absolwentów. Niemal wszyscy chętni na aplikację byli wtedy przyjezdni, a w mojej osobie trafił się miejscowy, który niczego od sądu nie chciał poza pracą. Taki kandydat był na tyle cenny, że przyjęto go nawet… bez obronionej pracy magisterskiej. Obronę miałem bowiem wyznaczoną już po 1 września. A poza tym chętnych było tylu, ile miejsc. Takie były czasy.

Aplikacja trwała 2 lata i dawała pewność: przyzwoicie zdany egzamin sędziowski oznaczał miejsce na asesurze. Nie było rywalizacji. Nawet ocena dostateczna dać mogła asesurę, pod warunkiem, że nie była to trója z litości: „Damy tróję, ale proszę szukać sobie pracy gdzie indziej”. Aplikacja była jak przedłużenie studiów. Za to egzamin sędziowski był bardzo trudny i kosztował mnóstwo wysiłku i nerwów. Okazywało się wówczas, że jednak czegoś się nauczyliśmy. Zdecydowana większość aplikantów egzamin zdawała.

Aplikant zostawał asesorem. Gdy jechaliśmy na egzamin, nieżyjący już świetny szczeciński sędzia pożegnał nas słowami: „Ja bym tej komisji egzaminacyjnej powiedział, że nie święci garnki lepią, dajcie nam asesorów, a my z nich zrobimy sędziów”. I robili. A my, rozpoczynając asesurę, byliśmy w tym samym środowisku co przedtem. Często trafialiśmy do znanego z aplikacji wydziału. Patroni wiedzieli, gdy nas uczyli, że wkrótce dołączymy do nich, może usiądziemy przy sąsiednim biurku. Wiedzieli, że jeśli kiepsko nas nauczą, to będą za nas musieli pracować, a jeśli dobrze, to ulżymy im w obowiązkach. My zaś szybko przekonywaliśmy się, że możemy lepić owe garnki. I choć doświadczenia nam brakowało (pierwszy wyrok wydałem mając 25 lat, a asesor po trzydziestce był wtedy stary), to wielkich wpadek nie zaliczaliśmy. Czasem ktoś się nie sprawdzał i wylatywał z asesury, ale to był jeden na piętnastu – dwudziestu. System nie był idealny, ale działał.

Przy tym nikt z nas powołania na asesora, a potem na sędziego, nie uważał za łaskę losu. Należało na to zasłużyć, ale było to coś normalnego. Byliśmy oczywiście dumni, że zakładamy togi, że starsi koledzy z dnia na dzień zaliczają nas do swego grona, zaczynają do nas mówić po imieniu, jesteśmy jednymi z nich. Oczywiście dla niejednego była to nadal tylko droga do adwokatury (w tych pradawnych czasach radcowie prawni pracowali na etatach w przedsiębiorstwach, a notariat był państwowy). Odchodzili więc, a ci, którzy chcieli być „tylko” sędziami, zostawali.

Już w III RP zaczęły się zmiany. Wydłużono aplikację, bo więcej było materii: do sądów przeniesiono księgi wieczyste i sprawy gospodarcze. Potem nagle zaczęto przyjmować na aplikację o wiele większą liczbę chętnych, niż było potrzeba w sądownictwie. Oczywiście aplikantów musiał być pewien zapas, bo ten i ów egzamin oblewał, inny nie dostawał nominacji sędziowskiej po asesurze, a sędziowie odchodzili nie tylko planowo na emerytury (później w stan spoczynku), ale i do innych zawodów. Jednak ilość aplikantów wkrótce znacznie przerosła chłonność etatową sądownictwa. Asesorem zostawało się już tylko za najwyższe oceny egzaminacyjne. Powstała nowa grupa: egzaminowani aplikanci szukający zajęcia. Gdy powrócił zawód referendarza i wprowadzono asystenturę, tam trafiali ci z wynikiem egzaminu np. dobrym plus, a nie bardzo dobrym. Starali się o asesurę w późniejszym okresie. Jednemu się udawało, innemu nie.

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Mowa prezesowa | Skomentuj

Wyłączenie sędziego w orzecznictwie ETPCz w świetle spraw polskich

W artykule przedstawiono problematykę wyłączenia sędziego w świetle orzecznictwa ETPCz w sprawach przeciwko Polsce. Omówiono cel instytucji wyłączenia, zaprezentowano statystyki spraw, w których stroną pozostawała RP, oraz dokonano analizy wybranych orzeczeń ETPCz.

[hidepost]

Wprowadzenie

Problematyki wyłączenia sędziego z postępowania dotyczy bogate orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Praktyczna waga tego zagadnienia powoduje, że także w Polsce pojawiły się liczne poświęcone mu publikacje. Warto jednak pokusić się o analizę wyłącznie spraw przeciwko Polsce (umownie określanych jako sprawy „polskie”). Wynik badań pozwoli stwierdzić, po pierwsze, czy linia orzecznicza ETPCz wykazywała w tym zakresie odmienności w porównaniu do dotychczasowych standardów i, po drugie, w jakich sprawach kierowanych przeciwko RP pojawiała się kwestia wyłączenia sędziego.

Wyłączenie sędziego w regulacjach EKPCz

Europejska Konwencja Praw Człowieka1 nie zawiera przepisu przewidującego expressis verbis obowiązek państw – stron EKPCz zagwarantowania w swoich systemach prawnych istnienia instytucji wyłączenia sędziego, tak z mocy ustawy (iudex inhbilis), jak i na wniosek strony procesowej (iudex suspectus). Niemniej gwarancja tego rodzaju pośrednio wynika ze sformułowania art. 6 ust. 1 EKPCz. Przepis ten statuuje prawo do rzetelnego procesu sądowego, którego bezwzględnym wymogiem jest rozpatrzenie sprawy przez bezstronny sąd. Ponieważ zaś podstawowym celem omawianej instytucji jest zapewnienie bezstronności postępowania, stąd możliwość wyłączenia sędziego ma być gwarancją przeprowadzenia rzetelnego postępowania. Jeśli zachodzi wątpliwość co do bezstronności sędziego, powinien on być wyłączony od udziału w rozpatrywaniu sprawy. W sprawie Micallef przeciwko Malcie2, ETPCz stwierdził wręcz, że system prawny nieprzewidujący generalnie nakazu wyłączenia sędziego w sprawach, w których rodzą się uzasadnione wątpliwości odnośnie do jego bezstronności, jest niewystarczający do zagwarantowania bezstronności sądu.

Artykuł 6 EKPCz:
Prawo do rzetelnego procesu sądowego

„1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą przy rozstrzyganiu o jego prawach i obowiązkach o charakterze cywilnym albo o zasadności każdego oskarżenia w wytoczonej przeciwko niemu sprawie karnej (…)”.

 

Wyłączenie sędziego w orzecznictwie ETPCz

Zdaniem ETPCz, art. 6 ust. 1 EKPCz nakłada na każdy sąd orzekający obowiązek zbadania, czy zapewniona została bezstronność postępowania, w tym, czy nie zaszły okoliczności uzasadniające wątpliwości co do bezstronności sędziego3. Dotyczy to konieczności rozpoznania wszelkich zgłoszonych wniosków o wyłączenie któregokolwiek z członków składu orzekającego („Jest obowiązkiem sądu krajowego wykorzystanie wszelkich środków pozostających w zakresie jego władzy aby rozwiać jakiekolwiek wątpliwości, tak co do prawdziwości, jak i natury zarzucanych zdarzeń”4). ETPCz ustalił dwa testy służące ocenie, czy sąd jest bezstronny w rozumieniu art. 6 ust 1 Konwencji:

  •  pierwszy, test subiektywny polega na dążeniu do określenia osobistych przekonań konkretnego sędziego w konkretnej sprawie. Duże znaczenie może tu mieć nieproporcjonalna reakcja sędziego na złożony wniosek o jego wyłączenie. Może ona świadczyć o braku bezstronności. Bezstronność sędziego należy przy tym domniemywać, do czasu przedstawienia dowodu przeciwnego5;
  •  drugi, test obiektywny, polegający na ustaleniu czy sędzia przedstawił wystarczające gwarancje wykluczające jakiekolwiek uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności6. Ciężar oceny, czy argumenty sędziego są obiektywnie uzasadnione, spoczywa na sądzie.

Istotne znaczenie dla zaistnienia uzasadnionych podstaw („legitimate reasons”) do obaw o brak bezstronności sędziego ma opinia oskarżonego. Nie jest ona jednak decydująca („the standpoint of the accused is important but not decisive”). ­Decydujące jest bowiem ustalenie, czy obawy te są obiektywnie uzasadnione („objectively justified”)7. W tym zakresie ETPCz orzekł w sprawie Jasiński przeciwko Polsce8 m.in., że nawet sześciokrotne orzekanie o tymczasowym aresztowaniu w toku postępowania przygotowawczego przez tego samego sędziego nie stanowi, bez powstania innych, dodatkowych okoliczności, podstawy do uznania braku bezstronności sędziego. Także sama znajomość przez sędziego akt sprawy przed jej rozpoczęciem nie jest wystarczającą przesłanką do stwierdzenia braku obiektywności, a tym samym uznania za zasadne wyłączenia sędziego9. Niedopuszczalne w świetle wymogu bezstronności jest łączenie funkcji ścigania i orzekania10. Wątpliwość może także powstać w sytuacji, gdy sędzia orzekający w sprawie uprzednio był prokuratorem nadrzędnym nad osobami prowadzącymi w niej postępowanie przygotowawcze lub pełnił nadzór służbowy nad takimi osobami11.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Temat numeru | Skomentuj

Warunkowe umorzenie postępowania w sprawach o przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii a orzeczenie przepadku

Środkiem reakcji karnoprawnej stosowanym wobec sprawców niektórych czynów przestępnych przewidzianych w przepisach ustawy z 29.7.2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii1 może być warunkowe umorzenie postępowania. Przedmiotem wspomnianych przestępstw mogą być zabezpieczone w toku postępowania karnego środki odurzające lub substancje psychotropowe. W związku z tym w niniejszym artykule przedmiotem analizy jest zagadnienie, czy w razie zastosowania instytucji warunkowego umorzenia postępowania sąd może orzec przepadek przytoczonych środków lub substancji. Bardzo często w praktyce wymiaru sprawiedliwości dochodzi jednak również do takiej sytuacji, gdy przedmioty czynów przestępnych określonych w przepisach ­NarkU zostały zabezpieczone u sprawcy wraz z innymi rzeczami, które służyły lub były przeznaczone do ich popełnienia. W dalszej kolejności poddano pod rozwagę, czy rozstrzygnięciu procesowemu polegającemu na warunkowym umorzeniu postępowania może towarzyszyć orzeczenie przepadku przedmiotów, które były przeznaczone lub służyły do popełnienia czynów określonych w przepisach ­NarkU. Celem uzupełnienia uwag materialnoprawnych, należało udzielić odpowiedzi na pytanie dotyczące kwestii procesowej, a mianowicie w jakich stadiach postępowania karnego w przypadku warunkowego umorzenia postępowania karnego może zostać zastosowany przepadek przedmiotów przestępstwa, a także przepadek narzędzi przestępstwa.
[hidepost]

Wprowadzenie

Środkiem reakcji karnoprawnej stosowanym wobec sprawców niektórych czynów przestępnych przewidzianych w przepisach NarkU może być warunkowe umorzenie postępowania. Wspomniana instytucja może mieć zastosowanie w przypadku tych przestępstw przewidzianych w przepisach NarkU, których ustawowe zagrożenie karą nie przekracza 3 lat pozbawienia wolności (art. 66 § 2 KK)2. Ponadto, w razie spełnienia przesłanek określonych w art. 72 ust. 2 NarkU, warunkowe umorzenie postępowania może wchodzić w grę w przypadku przestępstw przewidzianych w przepisach ­NarkU, których ustawowe zagrożenie karą nie przekracza 5 lat pozbawienia wolności (art. 72 ust. 4 zd. 1 NarkU)3.

Przedmiotem wspomnianych przestępstw mogą być zabezpieczone w toku postępowania karnego środki odurzające lub substancje psychotropowe. W związku z tym w niniejszym opracowaniu przedmiotem analizy należy uczynić zagadnienie, czy w razie zastosowania instytucji warunkowego umorzenia postępowania sąd może orzec przepadek przytoczonych środków lub substancji. Bardzo często w praktyce wymiaru sprawiedliwości dochodzi jednak również do takiej sytuacji, gdy przedmioty czynów przestępnych określonych w przepisach NarkU zostały zabezpieczone u sprawcy wraz z innymi rzeczami, które służyły lub były przeznaczone do ich popełnienia.

Wobec powyższego, w dalszej kolejności w niniejszym opracowaniu należy również rozważyć, czy rozstrzygnięciu procesowemu polegającemu na warunkowym umorzeniu postępowania może towarzyszyć orzeczenie przepadku przedmiotów, które były przeznaczone lub służyły do popełnienia czynów określonych w przepisach NarkU.

Podjęta w niniejszym opracowaniu analiza wskazanych na wstępie zagadnień jest uzasadniona z uwagi na ich istotne znaczenie z punktu widzenia praktyki organów wymiaru sprawiedliwości rozpoznających sprawy o przestępstwa określone w przepisach NarkU. Podkreślić należy, że nie były one do tej pory przedmiotem rozważań w literaturze, jak również brak jest opublikowanych orzeczeń sądów powszechnych4, a także orzeczeń Sądu Najwyższego dotyczących tej problematyki.

Przedmioty przestępstwa

Podstawy przepadku przedmiotów przestępstwa jako środka karnego, a także jako środka zabezpieczającego, zostały przewidziane w Kodeksie karnym. W przepisach ­NarkU wprowadzono jednak szczególne podstawy nakazujące orzeczenie przepadku środków odurzających lub substancji psychotropowych stanowiących przedmiot czynności wykonawczej czynów zabronionych określonych w przepisach NarkU.

Podejmując próbę określenia podstawy prawnej umożliwiającej orzeczenie przepadku przedmiotów przestępstwa w razie warunkowego umorzenia postępowania karnego, należy zatem w pierwszej kolejności odwołać się do przepisów NarkU. Z tego punktu widzenia trzeba już w tym miejscu wyrazić zapatrywanie, według którego podstawą prawną wspomnianego rozstrzygnięcia nie może być przepis art. 70 ust. 1 NarkU. Z wykładni językowej tego przepisu wynika bowiem, że zakres jego zastosowania ogranicza się wyłącznie do skazania sprawcy za przestępstwa w nim wymienione, a bezspornie warunkowe umorzenie postępowania nie jest skazaniem, będąc odrębnym rozstrzygnięciem przedmiotu procesu.

[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 4(18)/2014, Prawo karne | Skomentuj

Twój język Cię zdradza – czy „anonimowy cyberstalker” to oksymoron?

„(…) język nie służy już do tego, by przekazywać pewne treści, lecz by wytworzyć coś innego, coś ponad to, co bezpośrednio się mówi” (O. Reboul)

Wprowadzenie

Celem niniejszego tekstu jest skrótowe omówienie jednego z aspektów lingwistyki kryminalistycznej, jakim jest ustalanie autorstwa kwestionowanych wypowiedzi, ze szczególnym ukierunkowaniem na problematykę cyberstalkingu. Zasygnalizowano problem możliwości określania stopnia prawdopodobieństwa przypisania autorstwa (wykonawstwa) tekstu osobie na podstawie treści pisanej (wymuszenie rozbójnicze, groźba karalna, przywłaszczenie autorstwa), możliwość analizowania anonimu jako śladu kryminalistycznego, ustalania intencji nadawcy komunikatu poprzez semantyczną pragmatyczną interpretację znaczeń językowych1. W artykule wskazano na następujące kwestie: rozwój językoznawstwa sądowego w Polsce, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, zwrócono uwagę na konieczność przyswojenia nie tylko podstaw wiedzy o języku polskim, ale i dysponowania umiejętnością wyróżnienia cech stylowych, określenia typów błędów językowych. Analiza zawartości treściowo-językowej dokumentów zawiera składnik emocjonalny, co związane jest z posiadaną wiedzą na temat językowych uwarunkowań wyrażania emocji, zarówno negatywnych, jak i pozytywnych. Poruszono kwestię portretu psychologicznego nadawcy (autora i/lub wykonawcy) tekstu na podstawie zidentyfikowanych cech językowych. Zostały przybliżone (w ogólnym zarysie) cechy języka komunikacji internetowej (netspeak), a także wybrane elementy składni wyrażeń emocjonalnych. Powyższe rozważania służyć mają wskazaniu możliwości profilowania sprawcy (autora/wykonawcy) poprzez analizę elementów stylu, błędy językowe lub cechy netspeak. W ramach lingwistyki kryminalistycznej lingwista zajmuje się, z jednej strony, ustalaniem intencji nadawcy komunikatu poprzez semantyczną i pragmatyczną interpretację znaczeń językowych, np. w sprawach o groźbę karalną, pomówienie czy zniewagę. Drugi obszar obejmuje ustalanie autorstwa wypowiedzi, a zatem próbę identyfikacji osób na podstawie treści mówionej lub pisanej (wymuszenie rozbójnicze, groźba karalna, przywłaszczenie autorstwa).

[hidepost]

Lingwistyka kryminalistyczna w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w Niemczech

Lingwistyka kryminalistyczna (lingwistyka sądowa/językoznawstwo sądowe, ang. forensic linguistics, niem. forensische Linguistik) rozwija się w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Niemczech2.

W Niemczech badacze proponują szerokie ujęcie lingwistyki kryminalistycznej, jako części lingwistyki, ujmując przydatność analizy lingwistycznej dla celów wykonywania prawa, w tym pod kątem przydatności dla dyskursu sądowego/na sali sądowej3. Federalny Urząd Kryminalny w Niemczech (Bundeskriminalamt; BKA) w ramach Instytutu Technik Kryminalistycznych, stworzył obszar badań w zakresie ustalania autorstwa tekstów sprawców i dysponuje znacznym korpusem w tym zakresie4. Lingwistyka kryminalistyczna w pracach badaczy niemieckich rozumiana jest w szerokim ujęciu. Przykładowo, S. Schall5 rozróżnia język prawny/aktów prawnych (Sprache der Gesetze), dyskurs sądowy (Sprache vor Gericht) oraz język sprawcy (Sprache des Täters).

Rozróżnienie typu Rechtslingustik i forensische Linguistik nie jest przestrzegane w literaturze angloamerykańskiej.

[/hidepost]

Opublikowano Bez togi, IUSTITIA 4(18)/2014 | Skomentuj