Doręczenia w niemieckim postępowaniu cywilnym

Doręczenie w każdym postępowaniu odgrywa ważną rolę, pozwala bowiem zapoznać się stronom z treścią pism procesowych. Tekst jest poświęcony doręczeniom uregulowanym w niemieckim kodeksie postępowania cywilnego. Regulacja ta ma charakter wzorcowy i jest stosowana także w innych postępowaniach. Pomimo tego, że niemiecki system doręczeń oparty jest na zasadzie oficjalności, poza doręczeniem urzędowym występuje doręczenie z inicjatywy strony oraz elektroniczne.
[hidepost]

Wprowadzenie

W języku potocznym „doręczyć” oznacza oddać do rąk, przynieść na miejsce przeznaczenia1. W prawie niemieckim legalna definicja doręczenia znajduje się w Kodeksie postępowania cywilnego z 1877 r. (Zivilprozessordnung – ZPO2). Przepis § 166 pkt 1 ZPO stanowi, że doręczeniem jest podanie do wiadomości dokumentu osobie w formie określonej w tytule drugim, brzmiącym „Postępowanie przy doręczeniach” (Verfahren bei Zustellungen).

Obecna regulacja doręczeń w niemieckim postępowaniu cywilnym zasadniczo bez większych zmian obowiązuje od 1.7.2002 r., kiedy weszła w życie ustawa z 25.6.2001 r. o reformie postępowania przy doręczeniach w postępowaniu sądowym (Gesetz zur Reform des Verfahrens bei Zustellungen im gerichtlichen Verfahren)3, zmieniająca Tytuł drugi Rozdziału trzeciego Księgi pierwszej ZPO. Dotychczas przepisy pozostawały bowiem w głównych założeniach i systematyce niezmienione od wejścia w życie ZPO4. Celem zmian było uproszczenie postępowania doręczeniowego oraz przystosowanie go do zmieniających się warunków życiowych. Zaletą nowelizacji było zwiększenie form doręczenia, uproszczenie doręczenia zastępczego, redukcja kosztów oraz czasochłonności dokumentowania doręczenia, a także pozwolenie na doręczenie w formie telefaksu albo dokumentu elektronicznego za potwierdzeniem odbioru5. Chodziło także o to, aby w omawianej materii obowiązywało jednolite prawo zarówno dla sądów powszechnych, jak i sądów administracyjnych, czy – odrębnych w strukturze niemieckiego sądownictwa – sądów ubezpieczeń społecznych i sądów finansowych. Regulacja miała więc charakter wzorcowy dla innych ustaw, w których ustawodawca niemiecki zdecydował o stosowaniu przepisów ZPO odnośnie doręczeń6.

Przepis § 166 ZPO poza legalną definicją doręczenia ustanawia podstawową zasadę – doręczeń z urzędu (von Amts wegen). Niemiecki system jest więc oparty na zasadzie oficjalności doręczeń. Celem postępowania doręczeniowego jest, aby przy pomocy dokumentu doręczenia (Zustellungsurkunde) można było wykazać, że adresat mógł się dowiedzieć o treści pisma7. Po pierwsze, doręczenie ma gwarantować możliwość zapoznania się adresata z treścią pisma, a przez to zorganizowania obrony lub dochodzenia roszczeń8. Chodzi o stworzenie możliwości zapoznania się z pismem, a nie o obowiązek jego przeczytania. Po drugie, postępowanie musi odbywać się z poszanowaniem rygorów konstytucyjnych, w szczególności art. 10 Konstytucji Niemiec (Grundgesetz)9.

Gwarancje konstytucyjne

Przepis art. 10 Konstytucji Niemiec stanowi, że nienaruszalna jest tajemnica korespondencji (Briefgeheimnis), tajemnica pocztowa (Postgeheimnis) oraz tajemnica telekomunikacyjna (Fernmeldegeheimnis), a ich ograniczenia mogą nastąpić jedynie na podstawie ustawy10. Tajemnice te są ze sobą związane, ponieważ, po pierwsze, wszystkie dotyczą komunikacji, a po drugie, ustrojodawca umieścił je w jednym artykule.

Tajemnica korespondencji dotyczy listów (Briefe) i pocz­tówek (Postkarten), czyli pisemnych wiadomości między nadawcą a indywidualnie oznaczonym adresatem. Orzecznictwo objęło ochroną także e-maile11. Jej istotą jest zakaz nieuprawnionego otwierania zamkniętych listów oraz innych przesyłek, a także zakaz zapoznawania się z ich treścią przy pomocy środków technicznych bez ich otwierania. Zabronione jest także otwieranie przez nieuprawnione osoby skrzyń i worków pocztowych z listami12.

Zakresowo szersze wydaje się być pojęcie tajemnicy pocztowej. Odnosi się ona do jakichkolwiek przesyłek przesyłanych przez pocztę. Jej granice wyznacza art. 39 ustawy z 22.12.1997 r. – Prawo pocztowe13 (Postgesetz) oraz § 206 StGB14. Tajemnicy pocztowej podlegają bliższe okoliczności obrotu pocztowego osób fizycznych i prawnych, jak również treść przesyłek pocztowych. Do zachowania jej zobowiązany jest, kto służbowo dostarcza albo bierze udział w usługach pocztowych, przy czym obowiązek ten trwa także po zakończeniu działalności. Czasowy zasięg oddziaływania tajemnicy pocztowej jest węższy niż tajemnicy korespondencji, obowiązuje bowiem od momentu wysłania przesyłki na poczcie, aż do jej doręczenia.
[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Prawo cywilne | Skomentuj

Postanowieniem czy zarządzeniem, czyli o przekazywaniu skarg na czynności komornika

Forma i sprawność przekazywania skarg na czynności komornika według właściwości miejscowej ma istotne znaczenie dla praktyki sądowej. Problem złożenia skargi do niewłaściwego sądu zdarza się szczególnie często w sytuacji dokonania przez wierzyciela wyboru komornika poza właściwością ogólną. Przed ogłoszeniem uzasadnienia postanowienia SN z 21.5.2010 r.1 dominowała opinia, że konieczne jest wydanie zaskarżalnego postanowienia w trybie art. 200 KPC. Pod wpływem tego orzeczenia ukształtowała się jednolita praktyka przekazywania skarg na podstawienie niezaskarżalnego zarządzenia. Prowadziło to dość często do odrzucania skarg wniesionych do niewłaściwego sądu, jako spóźnionych. Gdy zostało opublikowane uzasadnienie uchwały SN (7) z 15.5.2013 r.2, pojawił się pogląd, że zawarte w nim stanowisko o konieczności wydania postanowienia na podstawie odpowiednio stosowanego art. 200 KPC ma zastosowanie także do przekazania skargi na czynności komornika. Stanowisko to nie jest jednak bezdyskusyjne. Część sędziów w dalszym ciągu przekazuje skargi zarządzeniami. Prowadzi to do rozbieżności w orzecznictwie, czasami nawet w obrębie tego samego sądu. Poniższe teksty przedstawiają różne aspekty tytułowego zagadnienia i mogą pomóc sędziom w rozstrzygnięciu tego dylematu.
[hidepost]

Przekazanie skargi na czynności komornika sądowego wniesionej do sądu niewłaściwego w kontekście uchwały SN z 15.5.2013 r.

Ustawą z 2.7.2004 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw3 zmieniono art. 767 § 1 KPC, stanowiąc, że do rozpoznania skargi na czynności komornika sądowego właściwy jest sąd, przy którym działa komornik, chyba że do prowadzenia egzekucji został wybrany komornik poza właściwością ogólną. Zgodnie z dokonaną zmianą, w tym drugim wypadku sądem właściwym do rozpoznania skargi jest zaś sąd właściwy według ogólnych zasad. Do czasu wejścia w życie ZmKPCU, tj. do 5.2.2005 r., przepis art. 767 § 1 KPC nie określał precyzyjnie właściwości miejscowej sądu, poprzestając na stwierdzeniu, że na czynności komornika przysługuje skarga do sądu rejonowego. Ze względu jednak na treść art. 758 KPC, według którego sprawy egzekucyjne należą do właściwości sądów rejonowych i działających przy tych sądach komorników, nie budziło wątpliwości, że skargę na czynności komornika sądowego należało wnieść do sądu rejonowego, w którego okręgu działa komornik4.

Na skutek zmiany treści art. 767 § 1 KPC z 5.2.2005 r., często zaczęło dochodzić do sytuacji, w których skargi na czynności komornika były wnoszone do niewłaściwego sądu. W związku z tym zrodziło się zagadnienie prawne, w jakiej formie powinno nastąpić przekazanie skargi sądowi właściwemu, na które odpowiedzi udzielił SN w uzasadnieniu postanowienia z 21.5.2010 r.5, wskazując na utrwalony w orzecznictwie pogląd, że środek zaskarżenia wniesiony do niewłaściwego sądu podlega przekazaniu sądowi właściwemu na podstawie niezaskarżalnego zarządzenia przewodniczącego, nie zaś na podstawie postanowienia sądu, o którym mowa w art. 200 § 1 KPC.

Stanowisko, na które SN powołał się w uzasadnieniu postanowienia z 21.5.2010 r., zostało jednak zanegowane w uchwale SN (7) z 15.5.2013 r.6, w której stwierdzono, że sąd niewłaściwy, do którego skierowano zażalenie, przekazuje je do rozpoznania sądowi właściwemu, stosując odpowiednio art. 200 § 1 KPC. W powołanej uchwale Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że regulacja postępowania apelacyjnego i zażaleniowego nie jest pełna, nakazując w postępowaniu apelacyjnym odpowiednie stosowanie przepisów o postępowaniu przed sądem I instancji (art. 391 § 1 KPC), a w postępowaniu zażaleniowym odpowiednie stosowanie przepisów o postępowaniu apelacyjnym (art. 397 § 2 KPC). Brak odrębnego uregulowania sytuacji procesowej, w której zażalenie zostało wniesione do sądu niewłaściwego, skłania zaś do uznania, że odpowiednio stosowany powinien być wówczas art. 200 § 1 KPC wymagający podjęcia decyzji procesowej o przekazaniu zażalenia sądowi właściwemu w formie postanowienia sądu.

Pogląd prawny przedstawiony w uchwale SN (7) z 15.5.2013 r. odnosi się do innych środków zaskarżenia, w tym także do skargi na czynności komornika sądowego, albowiem w wypadku wszystkich środków zaskarżenia przewidzianych w procedurze cywilnej brak jest szczególnej regulacji określającej sposób postępowania w razie wniesienia go do sądu niewłaściwego.

Określając praktyczne konsekwencje poglądu o konieczności przekazania skargi na czynności komornika postanowieniem, należy wskazać, że orzeczenie takie nie może być uznane za postanowienie o przekazaniu sprawy. Jak bowiem słusznie wyjaśnił SN w uzasadnieniu powołanego wyżej postanowienia z 21.5.2010 r., skarga na czynność komornika nie wszczyna postępowania egzekucyjnego, a postępowanie wywołane skargą ma charakter wpadkowy w stosunku do właściwego postępowania egzekucyjnego. Postanowienie o przekazaniu skargi nie podlega więc zaskarżeniu zażaleniem na podstawie art. 394 § 1 pkt 1 w zw. z art. 13 § 2 KPC, a także nie wymaga sporządzenia uzasadnienia (art. 357 § 2 w zw. z art. 13 § 2 KPC). W odróżnieniu od zarządzenia przewodniczącego, postanowienie będzie natomiast wiążące dla sądu przekazującego oraz sądu, któremu skarga została przekazana (art. 365 § 1 w zw. z art. 13 § 2 KPC).

Wydaje się, że de lege ferenda należałoby jednak postulować powrót do rozwiązania, w którym wyłącznie właściwym do rozpoznania skargi na czynności komornika sądowego byłby sąd rejonowy, przy którym działa komornik. Po pierwsze, znacząco ograniczyłoby to występowanie sytuacji, w których skargi składane są do sądu niewłaściwego, a więc służyłoby szybszemu rozpoznawaniu skarg. Po drugie, przyczyniłoby się to do ujednolicenia orzecznictwa w zakresie skarg dotyczących czynności tego samego komornika sądowego. Jest bowiem oczywiste, że w skali całego kraju rozbieżność orzecznictwa w sprawach egzekucyjnych jest znacznie wyższa niż w obrębie orzecznictwa tylko jednego sądu. Możliwość odmiennego rozstrzygnięcia skargi w zależności jedynie od tego, który sąd jest właściwy miejscowo do jej rozpoznania, stwarza niepewność organu egzekucyjnego i stron postępowania egzekucyjnego co do prawidłowości podejmowanych czynności egzekucyjnych, podważając tym samym zaufanie obywateli do instytucji państwa prawa.

Paweł Wiśniewski
SSR dla Wrocławia-Śródmieścia

[/hidepost]
 

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Prawo cywilne | Skomentuj

Edytorial

Szanowni Czytelnicy,

Historia zatoczyła przewidywane koło – po tym, jak z inicjatywy byłego ministra sprawiedliwości zlikwidowano kilkadziesiąt sądów, za czasów ministrowania przez jego następcę podjęto prace nad ich przywróceniem. Obecny Minister Cezary Grabarczyk zapowiada przyspieszenie procesu ich reaktywacji. Można było się spodziewać tego dalekosiężnego skutku rewolucji mapy sądów w Polsce. Nie pierwszy raz, ani nie ostatni. Nastały czasy nowego ministra sprawiedliwości, który musi się zmierzyć z narastającymi problemami funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Życzymy sukcesów nie tyle ministerialnych, ale takich, które będą sukcesami nas wszystkich.

Takie powinny być budowane na drodze dialogu m.in. z organami samorządowymi i konstytucyjnymi, w tym Krajową Radą Sądownictwa. Na jego potrzebę zwracał uwagę przewodniczący KRS prof. Roman Hauser. W wywiadzie udzielonym Kwartalnikowi powiedział, że „ufa w dobrą wolę Ministra Grabarczyka. Oczywiście nigdy nie ma gwarancji, że kolejny minister będzie podobnie zaangażowany, będzie chciał słuchać, dyskutować i poddawać się pewnym pomysłom i sugestiom. Jeśli działamy razem – KRS i Minister Sprawiedliwości oraz stowarzyszenia sędziowskie, to wtedy mamy pewną siłę sprawczą. Pełnego porozumienia nigdy nie będzie, ale w kwestiach zasadniczych, gdzie możemy się porozumieć, gdzie potrafimy razem to zaprezentować, możemy być silni. Trzeba szukać porozumienia”. Trudno nie zgodzić się z powyższa diagnozą. Miejmy nadzieję, że podobne jest zapatrywanie nowego ministra.

W numerze znajdziecie Państwo kilka wypowiedzi z zakresu postępowania egzekucyjnego. Nie zabraknie także rozważań karnistycznych, tym razem dotyczących postępowania odwoławczego. Profesor J. Barcik zechciał przedstawić interesujący problem dopuszczalnej krytyki sądów i sędziów w orzecznictwie ETPCz na przykładzie spraw polskich. Polecam także uwadze tekst K. Graczyka dotyczący funkcjonowania systemu doręczeń sądowych w Niemczech. Wypowiedź ta może stanowić przyczynek do dyskusji nad przyszłą regulacją w krajowym porządku prawnym. Marginalnie w tej kwestii wypowiedział się także dr Aleksander Tobolewski w artykule „Kanadyjskie prawo wcale nie pachnie żywicą” postulując scedowanie doręczeń (pism, wezwań świadków) na pełnomocników stron. Nie jest to jednak główny temat wypowiedzi, gdyż Autor przedstawia w sposób przekrojowy system prawny Kanady, ze szczególnym uwzględnieniem pozycji sędziego.

To oczywiście nie wszystko. Jak zwykle zachęcam do przeczytania całego numeru.

Witam wśród członków Kolegium Kwartalnika SSA Małgorzatę Stanek, która od tego numeru pomaga nam w dbaniu o wysoki poziom czasopisma.

Życzę wszystkim dobrej lektury,

Krystian Markiewicz
Redaktor Naczelny

Opublikowano Edytorial, IUSTITIA 3(17)/2014 | Skomentuj

Pozycja doradcy podatkowego wobec organów wymiaru sprawiedliwości

Przedstawiciele zawodu doradcy podatkowego, pomimo, że zawód ten można obecnie uznać za ugruntowany w dzisiejszej rzeczywistości prawnogospodarczej, nadal spotykają się z problemem nieznajomości przez sędziów, przedstawicieli organów ścigania i organów egzekucyjnych, specyfiki związanej z wykonywaniem tego zawodu. Niniejsza publikacja ma za zadanie przybliżyć te węzłowe kwestie.
[hidepost]

Doradztwo podatkowe

Według ustawy z 5.7.1996 r. o doradztwie podatkowym1, czynności doradztwa podatkowego obejmują:

1) udzielanie podatnikom, płatnikom i inkasentom, na ich zlecenie lub na ich rzecz, porad, opinii i wyjaśnień z zakresu ich obowiązków podatkowych i celnych oraz w sprawach egzekucji administracyjnej związanej z tymi obowiązkami;

2) prowadzenie, w imieniu i na rzecz podatników, płatników i inkasentów, ksiąg podatkowych i innych ewidencji do celów podatkowych oraz udzielanie im pomocy w tym zakresie;

3) sporządzanie, w imieniu i na rzecz podatników, płatników i inkasentów, zeznań i deklaracji podatkowych lub udzielanie im pomocy w tym zakresie;

4) reprezentowanie podatników, płatników i inkasentów w postępowaniu przed organami administracji publicznej i w zakresie sądowej kontroli decyzji, postanowień i innych aktów administracyjnych w sprawach wymienionych w pkt 1.

Z powyższego opisu wynika, że doradztwo podatkowe to branża multidyscyplinarna, obejmująca zarówno kwestie prowadzenia księgowości i rozliczeń podatkowych, jak i pomoc prawną i czynności zastępstwa procesowego w sprawach: podatkowych, celnych oraz egzekucyjnych. Czynności doradztwa podatkowego wskazane powyżej w pkt 4 mogą być wykonywane przez ograniczony podmiotowo krąg podmiotów (oprócz doradców podatkowych, mieszczą się w nim radcowie prawni, adwokaci, biegli rewidenci i ich spółki).

Doradca podatkowy

Doradca podatkowy to osoba fizyczna, uprawniona do wykonywania czynności doradztwa podatkowego, wpisana na listę doradców podatkowych, prowadzoną przez Krajową Izbę Doradców Podatkowych2. KIDP to samorząd zawodowy, działający na podstawie DorPodU. Przynależność doradców podatkowych do KIDP, jako korporacji zawodowej, jest obligatoryjna. Wpis na listę doradców podatkowych uzależniony jest od ukończenia studiów wyższych oraz zdania egzaminu państwowego, posiadania nieskazitelnego charakteru, jak też od odbycia 6-miesięcznej praktyki zawodowej. Ustawa przewiduje również alternatywną ścieżkę dojścia do wpisu.

Doradcy podatkowi mogą wykonywać swój zawód jako indywidualni przedsiębiorcy lub w ramach spółek osobowych doradców podatkowych, spółek multidyscyplinarnych (ich wspólnikami mogą być: doradcy podatkowi, radcy prawni, biegli rewidenci, prawnicy zagraniczni, rzecznicy patentowi), spółek doradztwa podatkowego (spółki z o.o. oraz akcyjne, spełniające wskazane w DorPodU kryteria) oraz w ramach stosunku zatrudnienia nawiązanego z tymi podmiotami oraz z klientami.

Warto dodać, że podstawą uchwalenia DorPodU oraz powołania KIDP jest art. 17 Konstytucji RP. Zawód doradcy podatkowego jest więc przez ustawodawcę traktowany jako zawód zaufania publicznego. Osoby wykonujące go zostały poddane surowemu reżimowi, ale i uzyskały kilka bardzo istotnych uprawnień.

Prawo i obowiązek doradcy podatkowego dotyczące zachowania tajemnicy zawodowej

Istotą i główną przyczyną powstania odrębnego zawodu doradcy podatkowego było dążenie do zagwarantowania klientom doradców podatkowych komfortu powierzania im poufnych informacji podatkowych, finansowych lub rachunkowych, bez obaw, że klienci ci zostaną zadenuncjowani. Zasady dotyczące tajemnicy zawodowej opisuje art. 37 ­DorPodU. Stanowią o niej również uchwalone przez Krajowy Zjazd Doradców Podatkowych Zasady Etyki Doradców Podatkowych3. Obowiązek ten dodatkowo potwierdza rota ślubowania doradcy podatkowego: „Przyrzekam, że jako doradca podatkowy będę wykonywać ten zawód kierując się dobrem swoich klientów, z całą sumiennością i rzetelnością, zgodnie z prawem, wiedzą, zasadami etyki zawodowej. Poznane w związku z wykonywaniem zawodu fakty i informacje zachowam w tajemnicy wobec osób trzecich”. Doradca ma więc zapewnioną formalną ochronę i gwarancję przed próbą uzyskania od niego przez jakikolwiek organ czy sąd tego, co zostało mu powierzone w najgłębszej tajemnicy przez klienta. To fundament zawodu doradcy podatkowego jako zawodu zaufania publicznego.
[/hidepost]

Opublikowano Bez togi, IUSTITIA 3(17)/2014 | Skomentuj

Raport ze spotkania Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów (EAJ) w Limassol

Tegoroczne spotkanie Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów (EAJ) odbyło się w dniach 15–17.5.2014 r. w Limassol na Cyprze.

Spotkanie rozpoczęło się od sprawozdania grupy roboczej powołanej do nawiązania współpracy z organizacjami działającymi na forum instytucji europejskich w Brukseli pod nazwą „Ways to Brussels”. Z podanych informacji wynika, że obecnie działalność instytucji europejskich, takich jak Parlament czy Komisja Europejska, skierowane są w przeważającej mierze, na możliwie szeroki dostęp zwykłych obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Temu zagadnieniu poświęcone będą kolejne spotkania, panele i konferencje.

Drugim bardzo ważnym kierunkiem działalności EAJ jest bieżące monitorowanie sytuacji w państwach członkowskich. Jak już wskazano w relacjach z poprzednich spotkań, niezwykle dramatyczna sytuacja ma aktualnie miejsce w Turcji, gdzie sędziowie usuwani są ze swoich stanowisk za prowadzenie spraw przeciwko władzy politycznej lub niezgodnie z jej oczekiwaniami. W tej sprawie SSP „Iustitia”, podobnie jak inne stowarzyszenia sędziów europejskich, wystosowała list do władz tureckich, w którym sprzeciwiała się tego rodzaju praktykom i wskazywała na naruszenie zasad niezawisłości sędziowskiej. Na spotkaniu w Limassol zapadła decyzja o podjęciu rezolucji w sprawie tureckiej, a także o konieczności informowania przez EAJ instytucji europejskich o sytuacjach mających miejsce w krajach członkowskich. Wykorzystując współpracę EAJ z tymi instytucjami w ramach „Ways to Brussels”, konieczne jest także informowanie o nieprawidłowościach mających miejsce w Turcji, gdzie wybory do KRS znalazły się pod kontrolą władzy politycznej.

Sytuacja polityczna na Ukrainie jest obecnie tematem wiodącym wielu konferencji międzynarodowych. Europejskie Stowarzyszenie Sędziów z wielką uwagą śledzi bieżące wydarzenia w tym kraju. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na Krymie, gdzie odbyło się poprzednie spotkanie EAJ w październiku 2013 r., większość sędziów nadal sprawuje swoje funkcje orzecznicze. Jedynie 40 sędziów spośród 450 zdecydowało się zaprzestać orzekania na Krymie po decyzji politycznej Władimira Putina o anektowaniu tej części terytorium do Rosji. Sędziowie ci przeniesieni zostali w głąb kraju i rozproszeni w zależności od potrzeb i wolnych stanowisk sędziowskich na Ukrainie. Inni sędziowie pozostali na Krymie i nadal orzekają. Zaistniała sytuacja jest o tyle niejednoznaczna, że faktu anektowania Krymu nie uznały żadne gremia międzynarodowe, zaś pozostanie na Krymie i orzekanie jako sędzia, gdyby taką aneksję uznać, wymagałoby posiadania obywatelstwa rosyjskiego, czego dotychczas orzekający tam sędziowie nie posiadają.

Na posiedzeniu w Limassol została także omówiona sytuacja wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Podkreślono inicjatywę polskich sędziów skierowania skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, sprzeciwiającą się zamrożeniu wynagrodzeń w 2012 r. Przedstawiono główne założenia skargi i powołaną w niej podstawę prawną, a także fakt reprezentowania polskich sędziów przez profesjonalną kancelarię, której wyszukaniem zajęło się SSP „Iustitia”. Aktywność naszego stowarzyszenia na tym polu spotkała się z przychylnością oraz akceptacją Prezydenta EAJ. Efektem wskazanych działań było wystosowanie w dniu 25.5.2014 r. przez Prezydenta EAJ Christopha Regnard listu do Prezesa SSP „Iustitia” o następującej treści:

„Drodzy Koledzy,

Podczas ostatniego spotkania Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów w Limassol na Cyprze, obecni na zebraniu zostali poinformowani przez przedstawiciela Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” o trudnościach jakie wystąpiły w Polsce w związku z wynagrodzeniem sędziów.

Ta sytuacja nie wydaje się spełniać międzynarodowych standardów, szczególnie tych wyrażonych w rekomendacji CM/REC (2010) 12 Komitety Rady Ministrów Europy w kwestii sędziowskiej: niezawisłości, efektywności i odpowiedzialności, która przyjęta została w dniu 17.11.2010 r.

Europejskie Stowarzyszenie Sędziów przyjęło rezolucję w tej materii w 2009 r. w Krakowie.

Poinformowano nas także, że niektórzy sędziowie wnieśli skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zagadnienie wynagrodzeń sędziowskich w Europie jest problematyczne w wielu krajach. Byłbym wdzięczny gdybyście informowali mnie na bieżąco o decyzjach podjętych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka.

W przypadku pogorszenia sytuacji nie wahajcie się skontaktować ze mną, aby Europejskie Stowarzyszenie Sędziów mogło wesprzeć was w zakresie jaki będzie potrzebny” (tłum. D.M.).

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Wieści ze świata | Skomentuj

Słowo o ustroju

Wśród sędziów jest jeszcze dość duża grupa tych, co zaznali edukacji na poziomie szkoły podstawowej czy średniej w poprzednim, jedynie słusznym ustroju. Zaś wśród przedmiotów szkolnych, na które sytuacja polityczna w kraju ma największy wpływ, zawsze jest historia. Co się napisze w podręczniku, to będzie obowiązującą wersją przeszłości. W ustroju poprzednim obowiązywała więc teoria opracowana w XIX w. przez dwóch brodatych Niemców, że społeczeństwo rozwija się od wspólnoty pierwotnej poprzez różne formy ustrojów niewolniczych, dochodzi do feudalizmu, feudalizm przekształca się w kapitalizm, potem zaś pojawia się wspaniały socjalizm, który jest drogą do komunizmu
– chłopsko-robotniczego raju społecznego.

Jak wiadomo, losy świata potoczyły się inaczej. Raj był bajką, a socjalizm okazał się w wielu krajach, w tym w Polsce, najdłuższą i najtrudniejszą drogą prowadzącą od kapitalizmu do kapitalizmu, czyli od demokracji do demokracji. Niekiedy, gdy jakiś kraj próbował przeskoczyć z feudalizmu prosto w socjalizm, zawracał do feudalizmu: przykładem jest dziedziczna monarchia absolutna w Korei Północnej i zbliżone ustroje w krajach geograficznie bliższych. Niejeden kraj ma swój ulubiony ustrój, z którego z uwagi na mentalność społeczeństwa nie jest w stanie się wyrwać, nawet jeśli zmieni się nazwę czy to kraju, czy to ustroju.

A co my mamy? Istnieją prawa o ustroju sądów (powszechnych, administracyjnych, wojskowych), więc jakiś ustrój tu jest. W czasach PRL ustrojem tym był socjalizm, równie zakłamany jak jego ogólnopaństwowy oryginał. Wszystkie ważniejsze decyzje zapadały w gabinetach działaczy PZPR: kto ma zostać prezesem, kto w ogóle może zostać sędzią, a kto nie daje rękojmi, że będzie należycie wymierzał sprawiedliwość socjalistyczną. Sędziów Sądu Najwyższego weryfikowano co 5 lat w ramach „kadencji”, aby przypadkiem zbyt niezawiśli nie byli. Jaki był ustrój w państwie, taki w sądach. Za to obecnie, gdy zastanawiam się, czy ustrój sądów przystaje do ustroju państwa, nabieram zasadniczych wątpliwości. Popatrzmy sobie.

Mieliśmy kiedyś trzy stany: chłopstwo, mieszczaństwo i szlachtę. Chłop był określany w dokumentach: „pracowity Jan Socha”. Pracowity, czyli ten, który ma pracować. Mieszczanin określany był jako „zacny”, szlachcic – „urodzony”. W Polsce „urodzonych” było około 10% społeczeństwa, wyjątkowo dużo jak na Europę. I te trzy stany coś przypominają.

Chłopi mają pracować. Obecnie: pokrywać wpływ (jakże ten językowy potworek się rozpowszechnił). Chłopów pilnują różni nadzorcy. Chłop jest przywiązany do ziemi, której nie ma prawa opuścić, chyba, że za zgodą króla. Ale król może tej łaski udzielić albo nie, bez tłumaczenia się, bo chłop na króla skarżyć się nie może. Jak król ma zły humor, każe zaorać całą wieś. Niektórzy z chłopów zostają sołtysami i wtedy więcej poganiają innych, a mniej sami orzą: im większa wieś, tym większa różnica między sołtysem a zwykłym chłopem. Jeżeli chłopi będą się starać albo skutecznie wkradać w łaski wyżej postawionych, mogą awansować do wyższej klasy społecznej – mieszczan. Szansę na to ma statystycznie co drugi chłop, tak wynika z porównania liczebności obu klas.

Wśród „zacnych” mieszczan są ci, którzy pracują we własnych warsztatach, mniej lub bardziej ciężko, w zależności od sytuacji. Inni nadzorują chłopów, przy czym czasem jest więcej pracy, a czasem więcej nadzoru. Niektórzy zostają sołtysami w co większych wsiach, bo chłop może nie chcieć poganiać innego chłopa wystarczająco stanowczo. Są też wśród mieszczan burmistrze i rajcy, którzy czynią władzę w swoich miastach. Rajcy pracują mniej, ich zadaniem jest nadzorowanie innych pod kierunkiem burmistrza. Im większe miasto, tym oczywiście większa różnica między zwykłym mieszczaninem, a rajcą czy burmistrzem.

I wreszcie „urodzeni”, czyli nobiles. O ile mniej więcej co drugi chłop ma szansę zostać mieszczaninem, to liczba szlachty stanowi zaledwie 1/5 liczby mieszczan, zatem nobilitacji dostąpią już tylko nieliczni. Szlachta stanowi tylko 5% społeczeństwa, mniej niż w średniowiecznej Polsce. Wykonuje pewną pracę, rzecz jasna. Niekiedy nawet niełatwą, ważną, ale nie da się ukryć, że ilość ich pracy jest daleka od tego, co mają do zaorania chłopi. Z tego grona wywodzą się wojewodowie, powoływani przez monarchę. Niekiedy również co większe kasztelanie w miastach obsadzane są przez nobili, bo urodzony będzie lepiej pilnował mieszczan.

Wreszcie jest dwór królewski. Kto tam trafi, ten już sam orać ani kuć nie musi, przeznaczony jest do wyższych celów. Coś oczywiście robi na owym dworze, ale najczęściej albo projekta nowych konstytucyj układa dla umocnienia władzy królewskiej, albo pismami z pieczęcią dworską niżej postawionych chlasta i depozycyj żąda. Na ogół warto być u boku króla: apanaże znaczne, a sołtys czy burmistrz nie stoją nad karkiem. Przeciwnie, samemu można nadzorować. Na dwór królewski może dostać się nawet chłop albo mieszczanin, jeśli zdoła. Krzywda się mu już wtedy nie stanie, byle się na dworze utrzymać. Jeśli z dworu nawet odejdzie, ale w dobrej komitywie z nim pozostanie, to łatwo chłopu wyzwolić się na mieszczanina, a mieszczaninowi uzyskać nobilitację.

Awans ze stanu do stanu nie jest łatwy, wielu próbuje. Chłopi chcą zostać mieszczanami, mieszczanie szlachtą, chociaż tu już rzadziej, bo wiedzą, że nobilitacja tylko dla wybranych. Najłatwiej zostać mieszczaninem takiemu chłopu, któremu król pozwolił – za poręką właściwego burmistrza – porzucić rolę, osiąść czasowo w mieście i tam pracować. Albo sołtysowi, jeśli wedle wyżej postawionych dobrze się spisywał. Wielu próbuje, udaje się tylko części. Z nobilitacją jest jeszcze inaczej. W wielu województwach są nieformalne listy mieszczan, ustalające, kogo się będzie w przyszłości nobilitować. Na ogół burmistrzów i rajców.

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Mowa prezesowa | Skomentuj

Kanadyjskie prawo wcale nie pachnie żywicą

W niniejszym artykule przedstawiono wybrane aspekty struktury i funkcjonowania systemu wymiaru sprawiedliwości w Kanadzie, z uwzględnieniem różnic między Kanadą a Polską. W pierwszej kolejności Autor omówił kanadyjski system prawny i strukturę sądów. Następnie wskazano na zasady powoływania na urząd sędziego, gwarancje dotyczące pełnienia urzędu i warunki pracy sędziego w Kanadzie.

Wprowadzenie

Zanim zacznę pisać merytorycznie o systemie prawnym w jednej z prowincji Kanady, Quebeku, na wstępie kilka słów o sobie. W Polsce skończyłem Uniwersytet Warszawski, Wydział Prawa i w 1975 r. uzyskałem stopień naukowy doktora. Moim promotorem był prof. Jerzy Rajski.

Rok później wyjechałem z Polski na stałe do Kanady. Zamieszkałem w Montrealu, Prowincja Quebec, posługująca się prawem cywilnym pochodzącym z kodeksu Napoleona, jest praktycznie jedyną prowincją dwujęzyczną, francusko-angielską z dużą przewagą francuskiego. Pozostałe prowincje są anglojęzyczne, pomimo że oficjalnie Kanada jest krajem dwujęzycznym. W Kanadzie musiałem zacząć studia prawnicze od początku i udało mi się przejść od bakalariatu, poprzez magisterium, do doktoratu z prawa cywilnego (Uniwersytet McGill). Przyznaję, że skończenie studiów w Polsce dużo mi pomogło. W 1981 r. otworzyłem w Montrealu kancelarię adwokacką, a po kilku latach rozpocząłem współpracę z francuskojęzycznymi partnerami. Praktykuję, jako adwokat w Montrealu od 33 lat.

Kanadyjski system prawny

Aby zrozumieć różnice systemów wymiaru sprawiedliwości między Kanadą a Polską, należy przypomnieć kilka faktów. Kanada jest państwem federalnym składającym się z 10 prowincji i 3 terytoriów. Jest to drugi, co do wielkości kraj na świecie, a ma 35 milionów mieszkańców – mniej niż Polska (~38 mln). Prawie 86% mieszkańców mieszka w 4 prowincjach: Ontario, Quebec, British Columbia i Alberta, przy czym prawie 75% Kanadyjczyków mieszka w promieniu 160 kilometrów od granicy z USA.

Kanada aż do 1982 r. nie miała formalnie Konstytucji. Większość postanowień znajdujących się w Konstytucji zawarta była w Ustawie o Brytyjskiej Ameryce Północnej (British North America Act) z 1867 r.1 Każda poprawka do tego aktu wymagała zgody Parlamentu Brytyjskiego. Ustawa Konstytucyjna Kanady (Canada Act lub Constitutional Act of 1982)2, uchwalona przez Parlament, była oficjalnie proklamowana przez Królową Elżbietę II i weszła w życie 17.4.1982 r., ustanawiając pełną suwerenność Kanady oraz gwarantując prawa i swobody obywatelskie, m.in. takie jak wolność religijna i sumienia, wolność słowa.

Federalny charakter Kanady spowodował, że obowiązują dwa rodzaje prawa – federalne (we wszystkich prowincjach i terytoriach) i prowincjonalne, czasem znacznie się różniące, stanowione i common law, zwane prawem precedensowym (nie do końca dzisiaj uzasadnione). By sprawę utrudnić: są również prawa stanowione prowincjonalne, które regulują postępowanie w sprawach federalnych i odwrotnie, a nawet te same sprawy są regulowane częściowo przez prowincjonalne ustawodawstwo, a częściowo przez federalne. Kanadyjski system ustawodawczy może dla Polaka wydawać się zagmatwany, jednak do takiego ustawodawstwa można się przyzwyczaić (mówię to z własnej praktyki).

Do uprawnień jurysdykcyjnych Parlamentu federalnego należy stanowienie prawa z wielu dziedzin, m.in. rozwody, prawo lotnicze i morskie, rybołówstwo, prawo zagraniczne, bankowe, obronne, podatkowe, itd. Prawa stanowione prowincjonalnie to m.in. więziennictwo, służba zdrowia, zawieranie małżeństw i najważniejsze – sprawy umów i własności (polskie prawo cywilne).

I znów prawodawstwo federalne krzyżuje się z prowincjonalnym tak, że ktoś praktykujący w kraju mającym monolityczne prawo może dostać zawrotu głowy. Brzmi to dużo gorzej niż jest w rzeczywistości.

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Prawo ustrojowe | Skomentuj

Trzeba szukać porozumienia
z prof. Romanem Hauserem, Przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa,
rozmawiają

Krystian Markiewicz: W ostatnim czasie trwa dyskusja na temat zmian w kształceniu sędziów. Jaka, według Pana Profesora, powinna być rola Krajowej Rady Sądownictwa w kształceniu sędziów?

Roman Hauser: Na początek muszę wyjaśnić, że Przewodniczący KRS jest tylko jednym z członków Rady, a Rada to przecież organ kolegialny. W KRS zawsze podejmujemy próby wypracowania wspólnego stanowiska. Dążymy do tego, aby w każdym wypadku stanowisko zostało uzgodnione w miarę jednomyślnie, choć jest ono zawsze wypadkową różnych poglądów. I taka właśnie jest uchwała z lutego 2014 r.1 Zwróciliśmy w niej uwagę na dwie zasadnicze kwestie. Pierwsza dotyczy relacji między Szkołą, Radą Programową i organem nadzoru. Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje, aby nadzór sprawował Minister Sprawiedliwości. KRS wskazała na opinie Konsultacyjnych Rad Sędziów Europejskich, które zalecają, by nadzór nad szkoleniem sędziów, w tym także nad szkołami sądownictwa, sprawował organ taki jak Krajowa Rada Sądownictwa. Tego stanowiska bronimy. Druga kwestia dotyczy zmniejszenia wpływu Ministra Sprawiedliwości na kształtowanie składu osobowego kadry wykładowców. Regulacja przewidująca, że sprzeciw ministra wyklucza osobę zaproponowaną przez organy Szkoły, jest, naszym zdaniem, zbyt daleko idąca. Albo traktujemy poważnie Radę Programową Szkoły i jej oddajemy możliwość doboru wykładowców, albo likwidujemy taki organ i mówimy, że minister sprawiedliwości kształtuje sobie skład wykładowców. To są sprawy do wyjaśnienia.

Jeżeli chodzi o model szkolenia sędziów, to dochodzenie do zawodu sędziowskiego w Europie jest inne. W takich szkołach nie kształci się sędziów, tylko osoby dochodzące do wymiaru sprawiedliwości z różnych zawodów. Tam się uczą podstaw technik orzekania. Natomiast w Polsce poszliśmy w innym kierunku: po studiach ktoś idzie do Szkoły i tam go próbują uczyć orzekania. Mamy liczne przykłady wybitnych studentów, którzy otrzymują nominację sędziowską i za stołem nie potrafią wydać orzeczenia. Dlatego jestem zwolennikiem powrotu do asesury. W Niemczech jest sędzia na próbę i to dobrze funkcjonuje. Po 3–4 latach orzekania przez asesora mamy materiał, który pozwoli ocenić, czy możemy powołać tego kandydata na stanowisko sędziowskie. Wtedy moglibyśmy ocenić, jak kandydat orzeka, jaka jest stabilność jego orzekania, jak zachowuje się na sali i czy potrafi prowadzić proces w kulturalny sposób oraz czy opanował elementy techniki orzeczniczej.

Bartłomiej Przymusiński: Czy ten model asesury, który jest projektowany, nie będzie powielał pewnych negatywnych wzorców, które uwidoczniły się u schyłku poprzedniej asesury? Mam tu na myśli to, że asesor jest oceniany przede wszystkim za to, czy „załatwia” sprawy powyżej średniej wydziału. Asesor ma się w wydziale wyróżniać „załatwialnością”. Nie jest to sposób pozwalający szczególnie sprawdzić predyspozycje psychologiczne, asesor będzie orzekał jednoosobowo i inni sędziowie nie będą wiedzieli, jak się zachowuje na sali. Czy nie byłoby lepiej, gdyby asesor orzekał w składach wieloosobowych? Odpadłby wówczas również argument, że ktoś nie chce być sądzony przez niedoświadczonego asesora, bo w składzie byłoby jeszcze dwóch sędziów.

K.M.: Okazuje się, że w Polsce, w porównaniu z krajami germańskimi, mamy wielki luksus orzekania w składach jednoosobowych, ale jeżeli chodzi o pewien odbiór społeczny, to skład wieloosobowy ma zupełnie inny wymiar. W Niemczech sędzia na próbę nie może prowadzić niektórych spraw, może orzekać tylko i wyłącznie w składzie trzyosobowym.

R.H.: Na etapie prac legislacyjnych trzeba będzie do tego wrócić. Mam kontakty z sędziami niemieckimi i pytałem ich, czy sędzia społeczny jest potrzebny, czy przeszkadza, bo w Polsce odchodzimy od ławników. Niemieccy sędziowie mówią, że sędzia społeczny to dla sędziego niebywały luksus. Sędzia zawodowy orzekający z ławnikiem, jeżeli wyrok jest kwestionowany, może powiedzieć: „dajcie mi spokój, to lud orzekał, ja tylko kierowałem rozprawą i sporządziłem wyrok”. Myślę, że jeszcze jest wiele lat pracy przed nami, żeby dojść do optymalnych rozwiązań.

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Temat numeru | Skomentuj

Zarzuty odwoławcze obrońcy oskarżonego

Przedmiot poniższych rozważań stanowi ustalenie znaczenia zarzutów odwoławczych formułowanych przez obrońcę oskarżonego. Subiektywne twierdzenia o nieprawidłowościach popełnionych przez sąd I instancji stanowią obligatoryjny składnik skarg odwoławczych pochodzących od podmiotów zawodowo przygotowanych do występowania przed sądem, tj. obrońców, pełnomocników oraz oskarżycieli publicznych. W przeciwieństwie jednak do zarzutów formułowanych przez profesjonalistów działających na niekorzyść oskarżonego, twierdzenia o błędach formułowane przez obrońcę nie należą do kategorii obligatoryjnych elementów skargi determinujących jej granice. De lege lata nieprzekraczalne pole kontroli uruchomionej przez obrońcę tworzy kwestionowany fragment zaskarżonej decyzji, nie zaś tezy o uchybieniach popełnionych w sądzie I instancji. Poprzez sygnalizację uchybień profesjonalny przedstawiciel oskarżonego jedynie zabezpiecza rozpoznanie błędów szczególnie go niepokojących oraz dynamizuje działania kontrolne sądu odwoławczego. Przepisy wchodzące w życie w dniu 1.7.2015 r. zmieniają znaczenie ogółu zarzutów, w tym subiektywnych twierdzeń o błędach orzeczniczych formułowanych przez zawodowego przedstawiciela oskarżonego. Lex ­ferenda kwalifikuje bowiem wszystkie zarzuty do kategorii elementów współkształtujących zasadniczo nieprzekraczalne pole objęte kontrolą instancyjną.
[hidepost]

Zarzuty odwoławcze – zarys problematyki

Minimum minimorum każdej skargi inicjującej zwyczajne postępowanie odwoławcze stanowi dopełnienie wymogów stawianych ogółowi pism procesowych, wskazanie zakresu zaskarżenia, tj. kwestionowanych fragmentów pierwszoinstancyjnego rozstrzygnięcia oraz sformułowanie wniosków odwoławczych, będących supozycjami pod adresem sądu odwoławczego co do oczekiwanego przez podmiot skarżący sposobu rozstrzygnięcia sprawy. Standard zwyczajnych skarg odwoławczych zwiększa się w przypadku podważenia orzeczenia przez podmioty zawodowo przygotowane do występowania przed sądem. Obligatoryjny składnik środków odwoławczych wnoszonych od pierwszoinstancyjnych orzeczeń przez adwokata, radcę prawnego lub prokuratora stanowią bowiem zarzuty odwoławcze i motywy je uzasadniające. Nazwę zarzuty definiuje się jako subiektywne twierdzenia skarżącego o nieprawidłowościach popełnionych przez sąd I instancji w toku postępowania lub w treści finalizującego je orzeczenia.

Formalna konstrukcja zarzutu ma strukturę trójelementową. Pierwszym składnikiem konstrukcji jest czasownik „zarzucam” użyty w liczbie pojedynczej. Celem posłużenia się sformułowaniem wskazującym na subiektywny charakter późniejszych twierdzeń jest identyfikacja autora apelacji. Kolejną formalnie wyodrębnianą część w konstrukcji zarzutu stanowi ogólne wskazanie uchybień, rzekomo popełnionych w toku postępowania pierwszoinstancyjnego. Nieprawidłowości opisywane są poprzez posłużenie się nomenklaturą, stanowiącą odwzorowanie względnych i bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Ostatnim elementem struktury zarzutu jest wskazanie konkretnego naruszenia w zakresie prawa materialnego, procedury, zgodności ustaleń faktycznych stanowiących podstawę kontrolowanego orzeczenia z obiektywną rzeczywistością oraz trafności i sprawiedliwości rozstrzygnięć zawartych w zakwestionowanej decyzji.

Argumentacja uzasadniająca subiektywne twierdzenia o błędach rzekomo będących udziałem sądu I instancji zależy od ich rodzaju. Podmiot fachowy skarżący orzeczenie jest każdorazowo zobligowany do szczegółowej charakterystyki uchybienia popełnionego, jego zdaniem, przez sąd I instancji. Z kolei profesjonalista, podważający orzeczenie ze względu na niektóre uchybienia kwalifikowane jako względne przyczyny odwoławcze, powinien wykazać prawdopodobieństwo wpływu podnoszonych wadliwości na treść kwestionowanego wyroku1. Część motywacyjna może zawierać też przyczyny dysproporcji pomiędzy karą lub środkiem karnym, wymierzonymi i należnymi stosownie do prawidłowo użytych dyrektyw ich wymiaru2.

Dopełnienie wymogów związanych ze sformułowaniem i uzasadnieniem zarzutów podlega dwukrotnej kontroli. Pierwszym podmiotem kontrolującym jest prezes sądu I instancji, w drugiej kolejności istnienie subiektywnych twierdzeń o uchybieniach poddaje procedurze sprawdzającej sąd odwoławczy. Kontrola w sądzie I instancji może zakończyć się wydaniem decyzji tamującej rozpoznanie środka odwoławczego pozbawionego wskazania uchybień rzekomo pełnionych przy rozpoznaniu i rozstrzyganiu sprawy. Prezes sądu I instancji, w razie braku reakcji podmiotu wykwalifikowanego w terminie 7 dni od wezwania do uzupełnienia skargi o brakujące zarzuty, odmawia bowiem jej przyjęcia zarządzeniem (art. 429 § 1 KPK). Efektem sprawdzenia dokonywanego przez sąd ad quem może być z kolei decyzja likwidująca postępowanie etapowe, uruchomione wskutek skargi pozbawionej zarzutów odwoławczych. Sąd odwoławczy postanowieniem pozostawia bowiem bez rozpoznania przyjęty środek odwoławczy – wówczas, gdy po stwierdzeniu faktu przyjęcia środka odwoławczego, pomimo braku lub nieskuteczności pierwszego wezwania do uzupełnienia braków formalnych skargi, bezskutecznie powtórzono procedurę zmierzającą do uzupełnienia skargi o nieumieszczone w niej zarzuty (art. 430 § 1 w zw. z art. 429 § 1 KPK)3.
[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Prawo karne | Skomentuj

Krytyka sądów i sędziów w orzecznictwie ETPCz na przykładzie spraw polskich

W artykule przedstawiono analizę problematyki dopuszczalności krytyki sądów i sędziów w świetle orzecznictwa ETPCz w sprawach przeciwko Polsce. Omówiono zagadnienia testu dopuszczalności krytyki, rozróżnienia między krytyką sędziego a krytyką sądów, formy krytyki oraz sankcji prawnych za nieuzasadnioną krytykę.
[hidepost]

Wprowadzenie

Niekwestionowanym współcześnie standardem europejskim, przynajmniej w zachodniej części kontynentu, jest wolność nieskrępowanego i publicznego posiadania i wyrażania opinii. Choć granice tej wolności muszą podlegać i podlegają koniecznym limitacjom, np. ze względu na bezpieczeństwo państwowe, ochronę moralności oraz praw i wolności innych osób, to dostrzec można stałą tendencję do poszerzania jej zakresu. Dotyczy to takich kwestii jak np. wolność prasy, wolność ekspresji artystycznej, wolność badań naukowych, dopuszczalna krytyka funkcjonariuszy publicznych1. Pojawia się w związku z tym pytanie o możliwość i ramy dopuszczalnej krytyki sądów i sędziów. Jak do tej pory w osiemnastoletniej praktyce orzeczniczej ETPCz względem Polski (od 1996 r.) na wokandzie Trybunału pojawiły się dwie, zakończone wyrokami ETPCz, skargi „polskie” bezpośrednio związane z tą problematyką. Były to sprawy Skałka przeciwko Polsce2 i Łopuch przeciwko Polsce3. Zagadnienie to pojawiło się także pobocznie w sprawie Mariusz Lewandowski przeciwko Polsce4.

Gwarancje wolności wyrażania opinii w EKPCz

EKPCz gwarantuje wolność wyrażania opinii w art. 10. Sformułowanie tego przepisu jasno wskazuje, że korzystanie z niego przysługuje każdej jednostce ludzkiej znajdującej się pod władzą państwa – strony EKPCz. Nie jest on zatem zastrzeżony wyłącznie dla obywateli państwa krytycznie nastawionych do krajowego wymiaru sprawiedliwości. Zwraca uwagę szerokie ujęcie przedmiotowe wolności wyrażania opinii, która obejmuje nie tylko prawo do posiadania poglądów, ale także do otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Wyłączenie ograniczeń przestrzennych stosowania omawianej wolności prowokuje pytanie o to, do jakiego zakresu wolno krytykować sędziów orzekających w innych państwach związanych EKPCz. Należy dodać, że z omawianej wolności korzystać także mogą osoby prawne i podmioty zbiorowe, formułujące lub pośredniczące w przekazywaniu poglądów i opinii (np. media papierowe i elektroniczne).

Artykuł 10 EKPCz:

Wolność wyrażania opinii

„1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.

2. Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej”.

 

ETPCz wielokrotnie podkreślał w swoim orzecznictwie znaczenie wolności wyrażania opinii. Stanowi ona jeden z podstawowych filarów społeczeństwa demokratycznego oraz podstawowy warunek jego rozwoju i samorealizacji jednostki. Nie ogranicza się przy tym tylko do „informacji” i „poglądów”, które są przychylnie przyjmowane, ale także do tych, które obrażają, oburzają czy wprowadzają niepokój. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których „demokratyczne społeczeństwo” nie istnieje. Wolność ta podlega wyjątkom określonym w art. 10, które muszą jednak być rozumiane ściśle. Potrzeba ograniczeń musi być ustalona przekonywująco.
[/hidepost]

Opublikowano IUSTITIA 3(17)/2014, Z trybunałów europejskich | Skomentuj